Kto złamał prawo - Cimoszewicz czy komisja śledcza?
Wicemarszałek Sejmu Tomasz Nałęcz (SdPl)
uważa, że sejmowa komisja śledcza ds. PKN Orlen złamała prawo
podczas rozpatrywania wniosku Włodzimierza Cimoszewicza o
wyłączenie kilku jej posłów z jego przesłuchania. Zdaniem lidera
PO Donalda Tuska marszałek Sejmu zrobił wszystko, by nie zeznawać
przed komisją.
10.07.2005 | aktual.: 10.07.2005 12:43
Podczas sobotniego posiedzenia komisji ds. PKN Orlen marszałek Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz zarzucił siedmiu jej członkom stronniczość i wniósł o ich wyłączenie z jego przesłuchania. Po wygłoszeniu oświadczenia, opuścił salę obrad komisji.
Cimoszewicz, jako obywatel Rzeczypospolitej, w sposób zgodny z prawem postawił wnioski o wyłączenie członków komisji. Komisja jednak rozpatrzyła je w sposób sprzeczny z prawem - oświadczył Nałęcz w programie Radia Zet "Siódmy dzień tygodnia".
Jak dodał, przewodniczący komisji Andrzej Aumiller (UP) powinien był, zgodnie z ustaleniami art. 5.2 ustawy o komisji śledczej przekazać złożone wnioski do prezydium Sejmu, nie zaś pozwalać na składanie wniosków i oświadczeń przez członków. Komisja naruszyła prawo uzurpując sobie kompetencje prezydium Sejmu - podkreślił Nałęcz, który przewodniczył pierwszej śledczej komisji Sejmu rozpatrującej tzw. sprawę Rywina.
Tymczasem w sobotę, zgodnie z opinią ekspertów, komisja zdecydowała, że nie ma powodu, by wnioskami zajmowało się Prezydium Sejmu, bo komisja sama je odrzuciła. Według Aumillera wniosek Cimoszewicza, by sprawą zajęło się prezydium, dotyczył sytuacji, gdyby w komisji został tylko jeden członek.
Obaj wicemarszałkowie Sejmu - Nałęcz i Tusk zgodzili się, że prezydium Sejmu powinno jak najszybciej zebrać się i rozpatrzyć sprawę. Nałęcz nie odpowiedział na pytanie, jak będzie głosował na prezydium. Tusk oznajmił, że "jeśli jedynym argumentem Cimoszewicza jest to, iż z posłów komisji podoba mu się tylko poseł Witaszek", będzie głosował przeciw.
Zdaniem Nałęcza wszyscy krytykujący Cimoszewicza za opuszczenie sali obrad komisji powinni się wstrzymać do wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie. Jak zaznaczył, "to sąd rozstrzygnie, czy ktoś zachował się przed komisją właściwie czy niewłaściwie". Komisja ma złożyć wniosek do Sądu Okręgowego w Warszawie, o ukaranie Cimoszewicza karą porządkową (maksymalna taka kara to 3 tys. zł) za samowolne opuszczenie sobotniego posiedzenia.
Z opinią Nałęcza zgodził się Józef Oleksy (SLD). Cimoszewicz nie naruszył prawa, a raczej zmusił komisję do jego przestrzegania - uważa polityk. Komisja starała się dotychczas być quasi-trybunałem - dodał.
Kandydat PO na prezydenta Donald Tusk inaczej ocenił sobotnie zachowanie marszałka Cimoszewicza. Było ono pod względem merytorycznym i politycznym dwuznaczne - powiedział Tusk. To niemęska ucieczka przed odpowiedzialnością - dodał.
Tuskowi nie podobało się również aroganckie - w jego opinii - zachowanie marszałka. Ten typ arogancji polityka przywraca mi pamięć lat 70. i 80. - powiedział.
Nie arogancja, lecz stanowcze zachowanie w obliczu komisji - ripostował sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Dariusz Szymczycha. Według niego postępowanie Cimoszewicza mieściło się w granicach prawa. Było rozumne i wywołane nieodpowiedzialnym zachowaniem członków komisji śledczej, wskazującym na grę polityczną - uważa Szymczycha.