Kto zapłaci za występy artystom z Teatru Bolszoj?
Właściciel Podlaskiej Agencji Koncertowej
(PAK) Wiktor Świtoniak twierdzi, że nie jest winien żadnych
pieniędzy artystom z Teatru Bolszoj, bo umowę podpisywał nie z
nimi, lecz z ich impresario, Cezarym Szyjko. Mówi, że będzie z nim
negocjował realizację umowy na występy rosyjskich artystów.
17.05.2005 | aktual.: 17.05.2005 14:35
W poniedziałek Szyjko złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez właściciela PAK, bo nie zapłacił on za koncerty w Warszawie i Białymstoku oraz kar umownych za inne odwołane występy. Według Szyjko chodzi mniej więcej o pół miliona złotych.
Po tych informacjach z udziału w dalszych zaplanowanych koncertach artystów z Teatru Bolszoj zrezygnowała w poniedziałek Filharmonia Białostocka. Muzycy filharmonii mieli z PAK umowę, na podstawie której wykonywali zamówiony repertuar. Dyrektor Filharmonii Białostockiej Marcin Nałęcz Niesiołowski napisał w specjalnym oświadczeniu, że "wszelką odpowiedzialność za zaistniałą sytuację ponosi organizator tournee - Podlaska Agencja Koncertowa", a Filharmonia "nie udziela żadnych gwarancji za stronę artystyczną kolejnych koncertów".
Świtoniak powiedział we wtorek, że artystom nie jest winien żadnych pieniędzy, bo nie z nimi podpisywał umowę. Ocenił, że kwestia wzajemnych rozliczeń między nim, a ich impresario to sprawa "dla sądu gospodarczego ewentualnie". Ja wykonywałem sprawy techniczne związane z organizacją trasy - mówi Świtoniak. Dodaje, że kontrakt na występy rosyjskich artystów ma ubezpieczony na wypadek jego zerwania z przyczyn od niego niezależnych.
Świtoniak twierdzi, że wypłacił dotąd firmie Cezarego Szyjko przelewami ponad 60 tys. zł, a - jak mówi - umowa została skonstruowana w taki sposób, że w miarę kolejnych wpływów ze sprzedaży biletów, kolejne płatności miały być realizowane. Mam na to dokumenty. Dlaczego on nie przekazał pieniędzy wykonawcom, nie wiem - mówi Świtoniak.
Właściciel PAK przekonuje, że nie może zapłacić kolejnych pieniędzy, bo od firmy impresaryjnej nie dostał żadnych faktur, które byłyby podstawą tych płatności. Pan Szyjko powinien mi wystawić fakturę, jakąkolwiek, za koncerty, na podstawie której powinienem odmówić zapłaty lub przekazać pieniądze - tłumaczy.
Impresario Cezary Szyjko powiedział, że Świtoniak zapłacił mu w marcu 25 tys. zł tytułem zaliczek, a potem już nie dostał żadnych pieniędzy. Pytany, czy wystawił faktury, powiedział, że nie, bo Świtoniak nie płaci, a w chwili wystawienia faktury firma Szyjki musiałby od razu zapłacić podatek VAT.
Szyjko zaznaczył, że nie zamierza zapłacić sam artystom z Moskwy, bo pieniądze ma zapłacić Świtoniak, a on tylko pośredniczy w tej transakcji.
Świtoniak zarzucił Szyjce, że program na koncertach nie był realizowany zgodnie z umową. Szyjko tłumaczy, że Świtoniak domagał się usunięcia z programu tych utworów, za których wykonanie powinien zapłacić tantiemy do ZAIKS, a Szyjko takich zmian nie mógł dokonać. Program proponowali rosyjscy artyści.
Szyjko był we wtorek w Ambasadzie Rosji w Warszawie, gdzie rozmawiano o tym, że ambasada pomoże artystom w powrocie do Rosji, gdyby się okazało, że nie będą mieli pieniędzy za występy w Polsce i nie będą mieli za co wrócić do kraju. W środę koncert ma się odbyć w Opolu.
W minionym tygodniu media podawały, powołując się na Świtoniaka, że koncerty artystów z Teatru Bolszoj zostały zbojkotowane przez polską publiczność po wystąpieniu prezydenta Rosji Władimira Putina podczas uroczystości w Moskwie 9 maja z okazji 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej. Świtoniak przyznaje jednak, że problemy wynikły ze słabej sprzedaży biletów na koncerty rosyjskich artystów, ale nie uważa, by był za to odpowiedzialny.
Świtoniak podaje, że np. w Białymstoku na koncercie było około ośmiuset osób, w tym część na bezpłatne zaproszenia. Duża część miejsc przygotowanych w hali miejskiego lodowiska, gdzie odbył się koncert, była jednak pusta.