Kto winnym tragedii w Genui? Oskarżenia padają na partię rządzącą
Wicepremier Włoch Matteo Salvini zasugerował, że zawalenie się mostu Morandi w Genui było efektem ścisłej dyscypliny finansowej wymaganej przez Brukselę. W rzeczywistości jednak poprawie infrastruktury - w tym samego mostu - od lat sprzeciwiał się jego rządowy koalicjant, Ruch Pięciu Gwiazd.
16.08.2018 | aktual.: 16.08.2018 13:19
Po ponad 48 godzinach od zawalenia się autostradowego wiaduktu w Genui, wciąż nieznany jest pełny bilans ofiar katastrofy. Jednak już kilka godzin po tragedii znaleziono jej pierwszego winnego: Unię Europejską. Tak przynajmniej zdawał się sugerować minister spraw wewnętrznych i lider skrajnie prawicowej Ligi Matteo Salvini.
- Nawet jeśli są europejskie zobowiązania, które przeszkadzają nam w wydawaniu pieniędzy na bezpieczeństwo szkół, do których chodzą nasze dzieci albo autostrad, którymi podróżują nasi pracownicy, to my i tak przedkładamy ponad wszystko i ponad wszystkich bezpieczeństwo Włochów - powiedział polityk. - Zaczynam myśleć...kiedy mówią, że przez te zobowiązania nie możemy wydać pieniędzy, które mamy, to mam wątpliwości, czy te zobowiązania mają sens - dodał.
Czy Unia zawiniła?
Jego wypowiedź została szeroko zinterpretowana jako krytyka unijnych zasad zabraniających posiadania nadmiernego deficytu budżetowego i próba zepchnięcia winy za katastrofę na narzucaną przez Brukselę dyscyplinę.
Salvini znany jest z eurosceptycznych poglądów i wielokrotnie krytykował unijne instytucje za politykę zaciskania pasa. Dlatego Bruksela była wygodnym kozłem ofiarnym. Problem jest jeden: jego sugestie mają niewiele wspólnego z rzeczywistością.
Jak tłumaczy Veronica Vecchi, prof. zarządzania publicznego na Uniwersytecie Boccoli w Mediolanie, unijne zasady rzeczywiście ograniczyły wydatki włoskiego rządu, ale głównym problemem było to, w jaki sposób były wydawane publiczne pieniądze. Ze względu na konieczność zaciskania pasa - Włochy są po Grecji drugim najbardziej zadłużonym państwem UE - władze centralne postanowiły oszczędzać, odbierając fundusze władzom lokalnym, odpowiadającym za utrzymanie dróg. Te zaś szukały oszczędności podejmując współpracę z firmami prywatnymi - takimi jak Autostrade l'Italia, która otrzymała kontrakt na zarządzanie autostradą i mostem prowadzącym przez Genuę.
Zarzuty Salviniego odparła też Komisja Europejska, która zwróciła uwagę na coraz luźniejszą w ostatnich latach politykę wobec Włoch i przypomniała kwoty wydawane z unijnego budżetu na włoską infrastrukturę, w tym 2,5 miliarda euro w ramach obecnej perspektywy finansowej oraz ogłoszone w kwietniu dodatkowe 8,5 miliarda w ramach nowego planu inwestycyjnego dla włoskich autostrad - w tym tych w Ligurii. Komisja starała się również skłaniać rządy państw do większych inwestycji w infrastrukturę w ramach tzw. Planu Junckera, prowadzonego od 2015 roku.
Kłopoty dla Pięciu Gwiazd
Tymczasem szybko okazało się, że rzeczywistych współwinnych tragedii Salvini mógł znaleźć znacznie bliżej niż w Brukseli. Chodzi o polityków partii Ruch Pięciu Gwiazd (Movimento 5 Stelle, M5S), większościowego partnera koalicyjnego Ligi. Jak przypomniała włoska prasa, kiedy w 2012 roku władze regionu wskazywały na zagrożenie zawaleniem się 50-letniego mostu Morandi, politycy partii nazwali ostrzeżenie "bajką" i zapewniali, że zgodnie z zapowiedziami firmy Autostrade, wiadukt będzie stał w swoim miejscu jeszcze przez 100 lat.
Pod ostrzałem znalazł się także inny polityk M5S, minister infrastruktury Danilo Toninelli. Zaledwie miesiąc wcześniej, Toninelli stwierdził zaś, że wszystkie duże projekty infrastrukturalne - w tym autostrady A10 - powinny zostać wstrzymane i poddane ponownej analizie opłacalności. Co więcej, remont Ponte Morandi był na opublikowanej przez M5S liście inwestycji. Przeciwko tej postawie protestowały nie tylko władze Ligurii, ale nawet wiceminister Edoardo Rixi, który stwierdził, że remont A10 jest kwestią "fundamentalną". W rezultacie, odkąd populistyczna koalicja Ligi i M5S przejęła władze, wydatki na remont infrastruktury obniżyły się o 12 procent. Tymczasem Włochy już wcześniej miały jeden z najniższych poziomów inwestycji drogowych w całej Unii Europejskiej.
"Tragedia nie jest winą jednej tylko partii. Ale mówi o znacznie głębszych problemach. M5S zbudowało swoją popularność na ruchach protestu, czy to przeciwko szczepionkom, szybkiej kolei czy projektom infrastrukturalnym. Problem w tym, że kiedy jest się u władzy nie można tylko protestować" podsumował dziennikarz "Buzzfeed" Alberto Nardelli.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl