Kto uderzył w Kamińskiego
Prokurator Bogusław Olewiński, który postawił zarzuty szefowi CBA Mariuszowi Kamińskiemu, był w czasach PRL zarejestrowany jako tajny współpracownik SB o ps. „Marian”. „Gazeta Polska” dotarła do dokumentów stwierdzających rejestrację TW o ps. „Marian”, jego donosów oraz innych informacji rzucających światło na przebieg tajnej działalności pomocnika komunistycznego aparatu represji.
20.10.2009 | aktual.: 20.10.2009 14:28
Bogusław Olewiński, dziś pracownik rzeszowskiej Prokuratury Okręgowej, w okresie PRL był prominentnym aktywistą władz ZSMP działającym w filii UMCS w Rzeszowie. Według akt, które zgromadzono po dogłębnej kwerendzie IPN, współudział w tworzeniu aparatu peerelowskiej represji mógł zachodzić nie tylko w formie oficjalnej, ale i w tajnej współpracy z organami bezpieczeństwa. Informację o zarejestrowaniu Bogusława Olewińskiego przez SB w latach 1985–1990 jako TW o ps. „Marian” podał portal Fronda. Bogusław Olewiński twierdzi dziś, że trzykrotnie składał oświadczenia lustracyjne, które nigdy nie zostały zakwestionowane. Oświadczał w nich, iż nigdy świadomie nie podjął współpracy z bezpieką. Zaprzeczył kontaktom z SB w jakiejkolwiek formie.
W toku trwającej weryfikacji oświadczeń lustracyjnych pracowników wymiaru sprawiedliwości Instytut Pamięci Narodowej prowadził postępowanie prokuratorskie również w jego sprawie, które zakończono w sierpniu 2009 r.
Mimo zgromadzenia wielu śladów współpracy TW „Mariana” z tajnymi służbami PRL prokuratorzy ocenili, iż są one niewystarczające do sądowej obrony stwierdzenia o niezgodności z prawdą oświadczenia lustracyjnego Bogusława Olewińskiego.
Trudność w wykazaniu współpracy wynika ze znacznych braków w materiałach SB związanych z tą sprawą.
Choć nie zachowała się teczka pracy i teczka personalna agenta, informacje o TW „Marianie” przechowały się w wielu innych miejscach, takich jak karty i dzienniki rejestracyjne SB, sprawy obiektowe czy teczki innych TW. Kwerenda IPN pozwoliła jednak przede wszystkim na odnalezienie donosów złożonych przez agenta o ps. „Marian”. Odnalazły się w materiałach dotyczących innych osobowych źródeł informacji i spraw operacyjnych SB.
Drugie życie „Mariana”
TW „Marian” został zarejestrowany 30 kwietnia 1985 r. przez ppor. Janusza Tarnawskiego z wydziału III SB w Rzeszowie zajmującego się organizacjami młodzieżowymi, szkolnictwem i duszpasterstwem akademickim. Zwerbowany był wówczas studentem wydziału prawa rzeszowskiej filii UMCS. Karta personalna dotycząca TW „Mariana” stwierdza, że został on pozyskany na zasadzie współodpowiedzialności za ład, porządek i bezpieczeństwo publiczne. Dokonanie werbunku potwierdzają również liczne inne dokumenty, w tym dziennik rejestracyjny Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Rzeszowie.
W 1988 r. oficer prowadzący złożył raport, w którym wnioskował o przerejestrowanie TW „Mariana” na stan wydziału „B” i dalsze jego wykorzystanie operacyjne. Dokument zaakceptował mjr Stanisław Wysokiński.
W lutym 1990 r. zakończono prowadzenie sprawy, wyrejestrowano TW „Mariana”, materiały zaś zniszczono. Uzasadnienie to standardowa formuła, iż materiały miały znikomą wartość operacyjną. Bogusław Olewiński występuje również w i tak mocno wybrakowanych aktach sprawy operacyjnej „Młodzież”, którą Wydział III SB w Rzeszowie prowadził w celu zbierania informacji na temat organizacji takich jak ZHP, SZSP, ZMW Wici. W meldunku z 1988 r. naczelnik Wydziału III ppłk Tadeusz Mazurek przedstawił szefowi departamentu III w Warszawie wiarygodne informacje uzyskane od dwóch tajnych współpracowników, w tym „Mariana”. Doniesienie to dotyczyło głosów niezadowolenia środowiska akademickiego wobec dokumentów przyjętych przez II plenum Rady Naczelnej ZSP. Punktami zapalnymi miały być według donosu stanowiska Zrzeszenia w sprawie studenckich praktyk robotniczych, a także ostrej w tonie oceny środowiska studenckiego. Rada Okręgowa uznała zły odbiór działalności aktywu ZSP za wynik nieporozumienia i postanowiła przeprowadzić akcję
propagandową przez dystrybucję ulotek i uświadamiającą audycję w radiu akademickim.
Z doniesień obu tajnych współpracowników wynikało też, że zainspirowano kierownictwo ZSP do odstąpienia od audycji radiowej, wobec panującego napięcia w środowisku akademickim.
Jednym z zachowanych dokumentów jest wyciąg z informacji TW „Mariana” zanotowany przez ppor. Tarnawskiego w 1986 r. Tajny współpracownik przekazuje, że w zarządzie ZSMP w ostatnim czasie dużo kontrowersji wzbudza jeden z jego członków. Żona działacza kilkakrotnie w niedługim czasie przychodziła do szefów aktywu z pretensjami, że „organizacja deprawuje jej męża”. „Marian” odnotowuje w tym kontekście, że wspomniany zamierza odejść z zarządu i znaleźć sobie inne miejsce pracy.
„Marian” w teczkach TW
W IPN zachowały się teczki tajnych współpracowników funkcjonujących oficjalnie, podobnie jak „Marian”, w strukturach kierowniczych rzeszowskiej komórki ZSMP. Informacje dotyczące „Mariana” zachowały się m.in. w teczkach tajnych współpracowników o pseudonimach „Mama”, „Kamil” „Sebastian” i „Artur”. To osoby działające w zarządzie ZSMP. W tym gronie obracał się wówczas „Marian”. W każdej z tych teczek znajduje się wpis, że wymienione źródła informacji mają być kontrolowane właśnie za pośrednictwem TW „Mariana”.
Prowadzący wymienionych TW ppor. Janusz Tarnawski, pisząc później charakterystykę „Sebastiana”, informuje, że był on istotnie kontrolowany zgodnie z informacjami przekazanymi przez „Mariana”. Dotyczyło to informowania o wszelkich przejawach działalności konspiracyjnej i antypaństwowej.
W 1987 r. w łonie organizacji Zrzeszenia Studentów Polskich w Rzeszowie narastał konflikt między Radą Okręgową ZSP i poszczególnymi radami uczelnianymi, o czym informował SB inny TW o ps. „Wolf”. Donos wskazuje, że powodem napięć jest osoba przewodniczącego Rady Okręgowej.
„Mówiono, że to despota, krętacz i matacz, że chodzi mu tylko o własny interes” – donosił „Wolf”. Pracujący z nim działacze zarzucali szefowi RO, że „służbowy samochód wykorzystuje do zupełnie prywatnych interesów”. Według „Wolfa” prowadził je wspólnie z Olewińskim. Szef RO, zdaniem „Wolfa”, dopuszczał się również nadużyć w kwalifikowaniu osób na wyjazdy zagraniczne. TW dowiedział się o miejscach na rejs śródziemnomorski, które przewodniczący ukrył przed Radą i rozdysponował wśród znajomych w Tarnowie. Z Rady Okręgowej, jak zaznaczył TW, w wyjeździe tym brał udział Olewiński.
Przewodniczący, a także Olewiński, według relacji „Wolfa” utrzymywali ścisły kontakt z drugim sekretarzem w zarządzie Komsomołu ze Lwowa. „Zostawiali u niego pieniądze i inne rzeczy, które były potem zamieniane na rzekome upominki dla nich obu. Odbywało się to pod pozorem oficjalnych delegacji” – informował „Wolf”. * Czerwony książę*
Olewiński w momencie zarejestrowania przez SB jako TW „Marian” był w 1985 r. członkiem Zarządu Uczelnianego ZSMP rzeszowskiej filii UMCS. W strukturach młodzieżówki komunistycznej szybował w górę. W roku następnym był już wiceprzewodniczącym i członkiem prezydium Zarządu Uczelnianego ZSMP. Później działał w Radzie Okręgowej ZSP. W roku 1987 został członkiem Komitetu Wykonawczego RO ZSP. Wspiął się do funkcji sekretarza do spraw zagranicznych zarządu.
W podaniu o paszport, składanym przez niego w 1987 r., widnieje wpis o przynależności partyjnej do PZPR. Dziś Olewiński zaprzecza, by kiedykolwiek należał do partii.
Wyciąg z informacji TW „Wolf” z czerwca 1988 r. opisuje udział ZSP w kampanii wyborczej do rad narodowych, w tym zgłoszenie kandydatury Bogusława Olewińskiego. Materiały sprawy obiektowej „Młodzież” prowadzonej przez Wydział III rzeszowskiego WUSW informują, że „Marian” był też uczestnikiem III Brygady Młodzieży Polskiej w Koreańskiej Republice Ludowo-Demokratycznej Kim Ir Sena. Była to impreza organizowana przez Zarząd Główny ZSMP i wytypowanie do uczestnictwa w niej stanowiło wyróżnienie. Z Rzeszowa taki przywilej uzyskały jedynie dwie osoby: laureat konkursu wiedzy o partii – z puli KC PZPR – oraz Olewiński. Na temat tego ostatniego pojawia się przy tej okazji adnotacja o jego dużej aktywności w środowisku młodzieżowym ZSMP.
Informacje dotyczące „Mariana” pojawiają się również w związku z wyprawą działaczy peerelowskich organizacji młodzieżowych do Syrii w 1986 r. Okazją były tzw. dni przyjaźni między ZSMP a Rewolucyjnym Związkiem Młodzieży Arabskiej Republiki Syryjskiej. W związku z planami wyjazdu działaczy w departamencie III MSW założono sprawę obiektową o krypt. „Syria 86”. Miało to na celu m.in. zapewnienie właściwego doboru uczestników wyprawy i kontrolowanie ich pobytu w Syrii.
TW o numerze, pod którym zarejestrowany był „Marian”, widnieje w wykazie uczestników imprezy będących osobowymi źródłami informacji SB. W odniesieniu do niego prowadzący sprawę ppłk Zbigniew Kluczyński odnotował wydatek 650 złotych przy okazji spotkania, które odbył z TW przed wyjazdem.
„Marian” w „Loży”
W lutym 1986 r. inspektor SB Janusz Tarnawski zwrócił się do naczelnika wydziału III WUSW w Rzeszowie o zgodę na wprowadzenie tajnego współpracownika do lokalu kontaktowego SB o kryptonimie „Loża”. Dostęp do takiego miejsca osoby zwerbowanej wiązał się z koniecznością podania wystarczającego uzasadnienia, że nie grozi to dekonspiracją lokalu. Tarnawski stwierdzał przy tym, że z „Marianem” odbył już 11 spotkań, w trakcie których TW wykazywał się lojalnością wobec SB i prawdomównością. Tarnawski dodawał, że TW został też przeszkolony co do zasad konspiracji i korzystania z lokalu kontaktowego. Argumentacja okazała się skuteczna, naczelnik wydał decyzję pozytywną. W maju 1988 r. po zapoznaniu się z materiałami dotyczącymi lokalu „Loża” kierownik sekcji III kpt. Janusz Klader potwierdził, że funkcjonariusz Tarnawski przyjmuje tam TW „Mariana”.
Bogusław Olewiński po studiach był aplikantem i asesorem Prokuratury Rejonowej w Dębicy. Od 1994 r. pracuje jako prokurator.
W rozmowie z portalem Niezależna.pl Bogusław Olewiński stwierdził, że nigdy nie znał kogoś takiego jak Janusz Tarnawski. Zaprzeczył, by kiedykolwiek wchodził do lokalu kontaktowego SB.
Na pytanie, jak to się stało, że prokurator, który na co dzień zajmuje się sprawami dotyczącymi przestępczości gospodarczej, zajął się formułowaniem zarzutów wobec szefa CBA, Olewiński stwierdził, że to nie on, lecz jego przełożony – prokurator okręgowy bądź jego zastępca decyduje, do jakiej sprawy zostaje przydzielony.
Prokurator zdziwił się, że portal Niezależna.pl zapytał go, czy nadal utrzymuje kontakt z ludźmi dawnego aktywu ZSMP i ZSP, takimi jak przewodniczący Adam Kruk. – Spotykam się, ale rzadko. Ostatnio z panem Krukiem spotkałem się na pokazach lotniczych Air Show – stwierdził.
Maciej Marosz