Kto tu odleciał – senator Anders z wydatkami czy pytający o wydatki
Kancelaria premiera lub MSZ mogłyby w prosty sposób przeciąć zainteresowanie podróżami Anny Marii Anders. Od kilkunastu dni senator sama - mniej lub bardziej przekonująco - uzasadnia wydanie ponad 600 tys. zł. Trzeba jej pomóc, i to szybko.
Senator Annie Marii Anders, która jest pełnomocnikiem premiera Morawieckiego ds. dialogu międzynarodowego, należy oddać sprawiedliwość. Dlatego sam zarzut, że od stycznia 2016 roku wydała na przeloty w klasie biznesowej ponad 600 tys. zł, to podyktowane emocjami pójście na skróty, publicystyka populizmu.
Bo może było warto? I wtedy nawet argument zainteresowanej „Uważam, że wyglądam bardzo dobrze na swój wiek, ale mam swój wiek. Tak że ja nie będę leciała klasą turystyczną, economy class, tam i z powrotem, jak ja mam wracać do Senatu”, wcale nie będzie (oby!) najistotniejszy.
No więc po kolei - Anna Maria Anders ma dość jasne stanowisko w kwestii swoich osiągnięć. W opublikowanym 4 lutego we „Wprost” wywiadzie mówi m.in.: „Niedawno, dzięki pracy mojego biura, stan Nevada podpisał proklamację o współpracy biznesowej z Polską. Byłam w Atlancie i Georgii, gdzie również prowadzone są rozmowy na ten temat”.
„W Kongresie amerykańskim jest grupa kilkudziesięciu kongresmenów, którzy szczególnie interesują się Polską. Nie wykluczam, że przyjadą w marcu do naszego kraju. Zachęcam Amerykanów do tego, bo to jest najlepszy sposób budowania dobrych relacji”.
„W tym roku jest 100-lecie odzyskania niepodległości Polski i 70-lecie powstania Izraela oraz 75. rocznica obecności armii Andersa na terytorium obecnego Izraela. Rozmawiałam w Waszyngtonie z przedstawicielem najsilniejszej organizacji amerykańsko-izraelskiej. Będziemy się starać znaleźć wspólny mianownik dla tych obchodów”.
Na stronie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów pani pełnomocnik chwali się: „W dniach 17-18 marca Minister Anna Maria Anders odwiedziła Opolszczyznę; Minister Anna Maria Anders z wizytą w Niepublicznej Polsko-Brytyjskiej Szkole Podstawowej im. gen. Władysława Andersa; W dniach 4-6 marca Minister Anna Maria Anders uczestniczyła w roli obserwatora w konferencji American Israel Public Affairs Committee. Sekretarz Stanu, Pełnomocnik Prezesa Rady Ministrów do Spraw Dialogu Międzynarodowego, Senator Anna Maria Anders była gościem honorowym pierwszego dnia konferencji „Refleksje nad wiekiem spustoszenia”.
Za twardszą dyplomację można uznać jedynie spotkania z ambasador Malty, asystentem sekretarza stanu USA ds. Europy i Eurazji, gubernatorem stanu Nevada i kongresmenem z Florydy.
Dużo to czy mało? Łatwiej byłoby odpowiedzieć, gdyby było wiadomo, jakie cele postawiono pani senator i jak są one rozliczane. Bo być może Anna Maria Anders, latając biznesklasą między Stanami Zjednoczonymi a Polską, działa tak, jak organizacja jej pozwala. Czyli z dużą swobodą i niezależnością. Może nawet bez celu.
Ale to może być powierzchowna refleksja. Dlatego zapytałem Kancelarię Prezesa Rady Ministrów, według jakich reguł działa pełnomocnik. Liczę, że dowiemy się: jakie cele stawia premier pełnomocnikowi ds. dialogu międzynarodowego? Czy pełnomocnik samodzielnie decyduje o rodzaju podejmowanych działań? Czym różnią się zadania pełnomocnika ds. dialogu międzynarodowego od zadań MSZ? Jakie dokonania w zakresie dialogu międzynarodowego ma senator Anna Maria Anders? Kto decyduje o wysokości budżetu pełnomocnika ds. dialogu międzynarodowego?
Zdobycie tych informacji jest o tyle ważne, że w dyskusji, czy Anna Maria Anders powinna latać biznesklasą, chyba żaden przedstawiciel PiS nie zabrał głosu.
Dwa wyjaśnienia są intuicyjne.
Pani pełnomocnik naraziła się kolegom z rządu, krytykując nowelizację ustawy o IPN, która nadszarpnęła nasze relacje z Izraelem i USA. Albo drugie: nikt nie widzi sposobu, by w racjonalny sposób uzasadnić kupowanie biletów w biznesklasie.
Chyba że jest jeszcze gorzej i rząd nie zna odpowiedzi na pytanie nr 1 z listy – po co nam w ogóle ten pełnomocnik.