Kto stoi za nabywcą spółki Jukosu?
Za firmą Bajkałfinansgrup,
która kupiła w niedzielę pakiet 76,79% akcji
Jugansknieftiegazu, głównej spółki wydobywczej koncernu Jukos,
stoi znany koncern Surgutnieftiegaz - podały rosyjskie
media.
21.12.2004 | aktual.: 21.12.2004 12:30
Według gazety "Wiedomosti" osoby uczestniczące w aukcji są bezpośrednimi pracownikami surguckiej firmy. Jak twierdzi jedna z osób pracujących w tej firmie, faktycznie w roli kupującego wystąpił naczelnik wydziału organizacyjnego Surgutnieftiegazu, Igor Minibajew, a jego konsultantem była I zastępczyni naczelnika wydziału finansowego tej firmy, Walentina Komarowa.
Po aukcji odmówili oni wzięcia udziału w konferencji prasowej, niepostrzeżenie opuścili gmach i wyjechali z Rosji za granicę, podobno na wypoczynek - twierdzi ta sama osoba.
O zakupie "Jugańska" przez surgucką firmę pośrednio wskazuje suma transakcji. Według ocen ekspertów - pisze gazeta - jedynie Surgutnieftiegaz dysponuje tak wysokimi wolnymi środkami finansowymi. 76,79% akcji Jugańska zostało sprzedanych za 26 mld 753 mln 447 tysięcy 303 ruble i 18 kopiejek.
Dziennikarzom innego rosyjskiego dziennika "Gazieta" udało się ustalić, że dyrektorem firmy Bajkałfinansgrup, zarejestrowanej 6 grudnia tego roku w Twerze, firmy, która oficjalnie nabyła akcje głównych złóż Jukosu, jest Walentina Dawlietgariejewa, współwłaścicielka firmy Sowierien i Forum-Inwest, afiliowanych przy Surgutnieftiegazie.
Jednak według informacji "Wriemia Nowostiej" pod adresem, pod którym figuruje Bajkałfinansgrup zarejestrowane jest przedsiębiorstwo Gers, będące aukcjonariuszem firmy OAO. Firma ta z kolei ma związki ze spółką-córką Gazpromu - kompanią Gazpromgeofizyka. Wielu analityków jest zdania, że Bajkałfinansgrup faktycznie reprezentuje interesy powiązanej z Gazpromem spółki Gazpromnieft.
Surgutnieftiegaz, obok trzech innych rosyjskich przedsiębiorstw: Gazpromu, Jukosu i Łukoilu, należy do grupy 500 największych firm świata.
Dopóki rynki naftowe nie poznają prawdziwej tożsamości niedzielnego nabywcy głównej spółki wydobywczej rosyjskiego koncernu Jukos, dopóty istnieć będą obawy co do dalszych dostaw rosyjskiej ropy i w konsekwencji groźba kryzysu naftowego - pisze londyński "Guardian".
Jukos - największy eksporter rosyjskiej ropy naftowej - zdaje się zmierzać w kierunku bankructwa - uważa brytyjski dziennik. Cytuje wypowiedź szefa zarządu Jukosu, Stevena Theede, który powiedział w poniedziałek dziennikarzom w Londynie, że wydobycie ropy Jukosu już spadło i będzie jeszcze mniejsze, jeśli główne zakłady wydobywcze dawnej filii koncernu - Jugansknieftiegaz nie dokonają zasadniczych inwestycji.
"Nie można prowadzić tak wielkiego koncernu, jakim jest Jukos, nie mając ani grosza - już dziś widzimy efekty tej sytuacji. Jakikolwiek nowy właściciel Jugansknieftiegazu winien rozpocząć działalność od wielkich inwestycji" - powiedział Theede.
Theede potępił jako "farsę" i niezgodną z prawem transakcję, na mocy której - wbrew orzeczeniu sądu w Teksasie, który nakazał wstrzymanie aukcji na 10 dni - firma Bajkałfinansgrup, o której przed przetargiem nigdy nie słyszano, kupiła w niedzielę pakiet 76,79 proc. akcji Jugansknieftiegazu za 260 mld 753 mln rubli, co stanowi równowartość 9,35 mld dolarów.
Jugansknieftiegaz wydobywa więcej ropy niż znany z bogatych złóż Katar.
Znawcy rynku naftowego ostrzegają, że im dłużej w tajemnicy utrzymywana będzie prawdziwa tożsamość nabywcy Jugansknieftiegazu, tym większe może okazać się zagrożenie dla dalszych dostaw rosyjskiej ropy. "To niebywałe, nie do przyjęcia, że około dziesięciu procent produkcji rosyjskiej ropy nagle znalazło się w nieznanych rękach - oburza się cytowany przez "Guardiana" moskiewski broker Adam Landes.