Kto obroni nauczyciela?
Czy nauczyciel ma prawo przeszukać uczniowski plecak, jeśli jego zawartość wydała się mu podejrzana? Czy rodzic ma prawo wydawać nauczycielowi polecenia? Choć obowiązuje ustawa o systemie oświaty czy też Karta Nauczyciela, pedagodzy chcą mieć wsparcie w postaci własnego rzecznika.
25.05.2005 | aktual.: 25.05.2005 08:19
Jako pierwszy pojawił się taki rzecznik w Opolu. Roman Gawron swoją funkcję pełni na razie społecznie. – Chcemy jednak by powstało biuro z prawdziwego zdarzenia – mówił nam Gawron. – Nie chodzi tutaj o prawa socjalne czy też prawo pracy. Chcemy unormować relacje: uczeń – nauczyciel – rodzic.
W inicjatywę ustanowienia rzecznika czynnie włączyli się przedstawiciele środowisk nauczycielskich z całej Polski. Jak swoją pracę wyobraża sobie rzecznik i jak chce pomagać nauczycielom? – Na razie jesteśmy na etapie organizacyjnym – tłumaczy Gawron. – Trwają konsultacje.
Pomysł krytykują przedstawiciele Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu, związków zawodowych i kuratorium. – Przecież to mnożenie bytów – w rozmowach z nami powtarzali jednym głosem. – Równie dobrze każda inna branża w kraju mogłaby powołać taką osobę. Tylko czym wtedy zajmowałyby się Rzecznik Praw Obywatelskich i związki zawodowe? – My potrzebujemy realnego wsparcia, a nie tylko deklarowanego. Taką szansą rzeczywiście mógłby być rzecznik – usłyszeliśmy od dyrektorki III LO w Katowicach, Teresy Baranowskiej—Dereszowskiej.
Niewydolność Rady Pedagogicznej, bezczynność związków zawodowych, wzrost agresji wśród młodzieży czy też roszczeniowa postawa rodziców – to zdaniem nauczycieli tylko niektóre zjawiska, z którymi przyszło im się borykać w ciągu minionych lat. Teraz pedagodzy chcą, by ich interesy reprezentował rzecznik praw nauczycieli. Ma zająć się unormowaniem relacji nauczyciel – wychowankowie. – Skoro uczniowie mają swojego rzecznika, taka funkcja byłaby wskazaną przeciwwagą – mówią sami zainteresowani.
Ponad miesiąc temu z inicjatywy środowisk nauczycielskich oraz pracowników Wydawnictwa Szkolnego i Pedagogicznego powołano społecznego rzecznika praw nauczyciela. Funkcję objął Roman Gawron z Opola. Społecznik ma wykształcenie pedagogiczne, ale zawodowo zajmuje się prowadzeniem działalności gospodarczej. – Jestem społecznym rzecznikiem, ale jestem również ojcem – mówi Gawron. – Nie zgadzam się na to, żeby prawa spokojnych uczniów były łamane przez bezkarność zwykłych chuliganów, którzy siedzą w ławce obok.
Gawron tłumaczy, że w ciągu ostatnich lat pozycja nauczyciela znacznie osłabła. Pedagodzy najczęściej boją się zwrócić uwagę niepokornemu wychowankowi, bo ten powoła się na swoje prawa i rzecznika praw ucznia. – Złe postawy trzeba ukrócić – uważa społeczny rzecznik. – Tymczasem jedyną rzeczą jaką może zrobić nauczyciel, to wpisać uwagę. To w pewnych sytuacjach i tak dużo – zawsze przecież istnieje ryzyko, że rodzice upomnianego ucznia przyjdą na skargę i będą mieć pretensje. Powstała pewna refleksja – dodaje rzecznik warszawskiego Wydawnictwa Szkolnego i Pedagogicznego, Dorota Oleksiak.
– Co nauczyciel może, a czego nie? Czy uczniowie nadużywają tego, że istnieje ich własny rzecznik? Czy pedagog może wyprosić z klasy wychowanka, który agresywnie się zachowuje? Po kilku głośnych sprawach w Polsce wydaje się, że nadszedł czas, by pochylić głowę i pomyśleć – jakie mają być relacje uczeń – nauczyciel. Społeczny rzecznik nie ukrywa – z całego kraju spływają do niego wiadomości o szkolnych kontrowersjach.
Chodzi również o działanie nadzoru pedagogicznego. – W jednej ze szkół na Śląsku dwóch uczniów klasy maturalnej przyłapano na handlu narkotykami – opowiada Gawron. – Rada Pedagogiczna podjęła decyzję o ich wydaleniu ze szkoły. Sprawa dotarła do kuratorium, a jego władze uchyliły zaskarżoną przez rodziców decyzję i nakazały, aby Rada rozpatrzyła sprawę jeszcze raz!
Przedstawiciele inicjatywy zapowiadają, że chcą zalegalizować stanowisko rzecznika i stworzyć biuro, które będzie reprezentować prawa nauczycieli. – Skoro związki zawodowe nie spełniają swojej roli... – wzdycha dyrektor III LO w Katowicach, Teresa Baranowska-Dereszowska, która o pomyśle dowiedziała się od nas. Nauczyciele III LO są zgodni. – Takie stanowisko jest konieczne – mówili.
– Niestety, życie pokazuje, że uczniowie potrafią manipulować i wykorzystywać własne prawa i instytucję własnego rzecznika. Dzięki temu naprawdę rośnie bezkarność. Na razie nie wiadomo jeszcze w jaki sposób rzecznik miałby interweniować i komu składać swoje skargi. – Jesteśmy w fazie konsultacji – mówi Gawron. – Musimy pomyśleć o roli w tym wszystkim ministerstwa. Wiemy też, że chcemy mediować w sporach między rodzicami uczniów a nauczycielami.
Z Romanem Gawronem można się skontaktować pisząc na adres mailowy: roman.gawron@gazeta.pl
Związane ręce
Olga Bytniewska, nauczycielka w III LO w Katowicach: Nauczyciel nieraz ma po prostu związane ręce. Od każdej decyzji uczeń może się odwołać. Nawet jeśli sytuacja jest ewidentna, to niejednokrotnie jesteśmy po prostu bezradni.
Frustracja uczniów
Barbara Andrzejewska, nauczycielka w III LO w Katowicach: Sytuacja w szkołach jest odbiciem nastrojów dzisiejszego społeczeństwa. Wśród uczniów rośnie frustracja. Bezrobocie, sytuacja bytowa w domu, niemożność zaspokojenia potrzeb – wyliczać można by długo. To wszystko odbiją się na postawach uczących się. Dochodzi więc do zachowań w szkole, które jeszcze kilka lat temu byłyby nie do wyobrażenia. Nauczyciel musi szanować prawa swoich uczniów, ale to musi działać też w drugą stronę.
Oni krytykują
Barbara Rogalska z Biura Rzecznika Praw Dziecka:
Nie może być tak, że każda grupa zawodowa będzie miała swojego rzecznika. Po co mnożyć kolejne urzędy? Poza tym jakie uprawnienia miałby mieć taki rzecznik? To zupełna przesada. Istnieją przecież struktury związkowe, które powinny reprezentować interesy pracowników.
Mieczysław Grabianowski, rzecznik MENiS:
Przy całym szacunku dla zawodu nauczyciela, muszę jednak zapytać czym taki rzecznik miałby się zajmować? Istnieje przecież Rzecznik Praw Obywatelskich. Istnieją związki, Karta Nauczyciela i pedagog, jak każdy inny urzędnik państwowy ma prawo do ochrony. Pragnę też przypomnieć, że praca w szkole jest też kwestią pewnych umiejętności, a nie tylko wykształcenia.
Jerzy Grad, śląski kurator oświaty:
Młodzież nie ma swoich związków zawodowych, nauczyciele tak. Wizytator do przestrzegania praw ucznia – bo tak nazywa się ta funkcja zajmuje się przede wszystkim rozpowszechnianiem wiedzy o prawach ucznia. Skargi dostaje raczej sporadycznie. Pragnę jednak zapewnić, że jeśli rzecznik praw nauczycieli zostanie powołany, to będę z nim współpracował jak z każdym innym podmiotem.
Zaczęło się od Torunia
Całą Polskę obiegły zdjęcia z technikum w Toruniu, gdzie uczniowie znęcali się nad nauczycielem języka angielskiego. Później okazało się, że takie historie zdarzały się też w innych szkołach. Przypomnijmy – w toruńskiej szkole młodzi ludzi szarpali i straszyli pedagoga. Podczas jednej z takich lekcji, postanowili całe zajście nagrać na kasetę wideo. Do kasety dotarli dziennikarze. Okazało się, że nauczyciel był terroryzowany już od wielu miesięcy. Bał się donieść o tym fakcie, ze względu na obawę o swoje zdrowie i życie.
Cyrklem w nauczycielkę
Uczeń pierwszej klasy Zespołu Szkół Budowlanych w Katowicach-Dąbrówce zranił nauczycielkę cyrklem. Zaatakował, bo jak twierdził, zdenerwował się, gdy ta zwróciła mu uwagę. Sprawę opisywaliśmy w ubiegłym roku. Nauczycielka kończyła właśnie lekcję z klasą, której jest wychowawczynią. Tuż przed dzwonkiem na przerwę do kobiety podbiegł jeden z wychowanków. W ręku miał cyrkiel. Uderzył dwa razy.
Prawdopodobnie ciosów byłoby więcej, gdyby nie reakcja innego z uczniów. – W mojej obronie stanął jeden z chłopców – opowiadała napadnięta nauczycielka. – Reszta klasy stała kompletnie oniemiała. Mój obrońca odepchnął napastnika. Gdyby nie on, nie wiem co mogłoby się dziać dalej. Po zdarzeniu dyrekcja szkoły skreśliła z listy agresywnego ucznia. Wiadomo, że chłopak pochodził z tzw. normalnej rodziny, wcześniej nie sprawiał problemów wychowawczych.
Anna Malinowska