Kto nowym prezesem PKO? W PiS już zaczęła się wojna
Ledwie kilka dni po tym, jak ze stanowiska prezesa banku PKO BP ustąpił Zbigniew Jagiełło, poszczególne frakcje w PiS zaczęły pukać do biura prezesa Jarosława Kaczyńskiego o namaszczenie swoich kandydatów. Ruszyła również giełda potencjalnych nazwisk. Ale ostateczną decyzję i tak podejmie lider Prawa i Sprawiedliwości.
Jak ustaliła nieoficjalnie Wirtualna Polska, w grze o nominację na stanowiska prezesa banku PKO BP są obecnie trzy nazwiska: Maks Kraczkowski - członek zarządu PKO i były poseł PiS, Iwona Duda – prezes Alior Banku, a także Jan Emeryk Rościszewski, czyli obecny wiceprezes PKO BP nadzorujący Obszar Rynku Detalicznego.
- Kandydaturę Maksa Kraczkowskiego forsują ludzie tzw. starego Zakonu Porozumienia Centrum, w tym prezes NBP Adam Glapiński. Za kandydaturą jest również były prezydencki minister, szef rady nadzorczej PZU Maciej Łopiński. Mają przekonywać prezesa PiS do jego bardzo wysokich kwalifikacji w sektorze bankowym, umiejętności zarządzania, ale także budują swój nieformalny sojusz z ewentualnym nowym prezesem – mówi WP osoba znająca kulisy sprawy, blisko związana z Nowogrodzką.
Najpierw faworyt premiera, później zmiana?
Jak dodaje, jednym ze scenariuszy branych pod uwagę, jest wariant z objęciem w czerwcu posady prezesa przez Jana Emeryka Rościszewskiego, zaufanego człowieka Mateusza Morawieckiego. Miałby m.in. dokończyć przeprowadzenia masowych ugód z frankowiczami.
Ze względu na skalę działalności PKO BP to jedna z instytucji, która ma duży portfel kredytów frankowych. Nie stanowią może wielkiego procenta wszystkich udzielonych do tej pory kredytów, ale sama ich wartość jest duża.
- Po zakończeniu misji przez Rościszewskiego, czyli po ok. trzech, czterech miesiącach miałaby nastąpić ewentualna zmiana w fotelu prezesa. Na Maksa Kraczkowskiego – mówi nam nasze źródło.
Według wcześniejszych doniesień, to właśnie Jan Emeryk Rościszewski, dotychczasowy wiceprezes PKO BP jest faworytem do objęcia stanowiska po Jagielle. Rościszewski z premierem Morawieckim znają się od ponad 20 lat. Za wiceprezesem banku ma przemawiać fakt, iż przed laty należał do Porozumienia Centrum.
- W takim układzie zostanie zablokowany wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin, który chciałby kogoś "wcisnąć” do rady nadzorczej albo do zarządu banku – dodaje nasz rozmówca. Nieoficjalnie mówi się, że Sasin w fotelu prezesa widziałby trzecią kandydatkę – Iwonę Dudę, szefową Alior Banku.
Ostateczne zdanie – co podkreślają nasi rozmówcy - należy bezwzględnie do prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Co bardzo prawdopodobne, ze względu na ścierające się między sobą frakcje, lider PiS wskaże autorską kandydaturę.
Raport NIK pozbawi funkcji Mateusza Morawieckiego? Kamiński: O wszystkim zdecyduje Kaczyński
Przypomnijmy, że Zbigniew Jagiełło stał na czele PKO BP od 12 lat. O swojej rezygnacji poinformował nagle we wtorek, czym zaskoczył głównie giełdę. Kurs spółki zanurkował na giełdzie o ponad 7 procent, a z rynku wyparowało ok. 3 mld złotych.
Prezes PiS dzwonił do Jagiełły. Nie odebrał...
Według naszych rozmówców, o ile dla giełdy i inwestorów, informacja o odejściu Jagiełły była zaskoczeniem, o tyle dla grona współpracowników premiera Mateusza Morawieckiego i jego samego już nie.
- Premier wiedział o odejściu Jagiełły, rozmawiano o tym od kilkunastu dni przed oficjalną rezygnacją. Rezygnacja była za zgodą i przyzwoleniem szefa rządu. Odchodzący prezes PKO BP nie zostanie bez pracy. Ma dostać propozycję nowego stanowiska w obszarze związanym z administracją rządową – mówi nasz informator.
Z ustaleń Wirtualnej Polski wynika również, że Jagiełło – pomimo wieloletniej znajomości z Morawieckim – nie był "faworytem” Jarosława Kaczyńskiego.
– Premier w ostatnim czasie był mocno krytykowany za Jagiełłę. Wypominano, że prezes PKO BP nie jest związany z PiS-em. Przypominano historię, że kiedyś do Jagiełły osobiście dzwonił prezes PiS, a ten nie odebrał telefonu - wymienia nasze źródło.
Zbigniew Jagiełło to jeden z prezesów, który przetrwał wiele dotychczasowych roszad, jakie zachodziły we wszystkich spółkach kontrolowanych przez państwo. Na czele PKO BP stał od października 2009 roku. Był powoływany na kolejne kadencje w 2011, 2014, 2017 i 2020 roku. Przetrwał więc m.in. rządy koalicji PO-PSL i Zjednoczonej Prawicy.
Gdy PiS przejmował władzę w 2015 roku wydawało się, że i jego dni w roli prezesa największego banku są policzone. Pozostał jednak na stanowisku. Teraz, gdy nikt nie przewidywał zmian, sam zrezygnował.
Zbigniew Jagiełło będzie jeszcze kierował pracami zarządu PKO BP do 7 czerwca. Na ten dzień zaplanowane jest zamknięcie Zwyczajnego Walnego Zgromadzenia banku.