Księdzu anulowano mandat, bo jechał do umierającego
Franciszkanin z Polski, który w Umbrii w
środkowych Włoszech jechał samochodem ponad sto kilometrów na
godzinę drogą, na której obowiązywało ograniczenie prędkości do 50
kilometrów, nie musi zapłacić mandatu, ponieważ spieszył się, by
udzielić umierającej osobie sakramentu namaszczenia chorych.
Decyzję o anulowaniu mandatu podjął sędzia z miejscowości Foligno, a informują o tym włoskie media.
Polski duchowny został zatrzymany przez policję drogową 13 listopada zeszłego roku i otrzymał mandat za przekroczenie prędkości. Odwołał się jednak od tej decyzji do sądu argumentując, że bardzo się spieszył, by spełnić swą duszpasterską posługę i udzielić sakramentu namaszczenia.
Uzasadnienie to zostało przyjęte, a rozpatrujący sprawę sędzia wyraził opinię, iż franciszkanin miał w takiej sytuacji prawo przekroczyć prędkość. W przeciwnym bowiem razie - uznał sędzia - istniało ryzyko, że "ciężkiej i nieodwracalnej krzywdy" doznałby wierny, który nie otrzymałby sakramentu przed śmiercią. (ap)
Sylwia Wysocka