Ksiądz zaatakowany w Turku. Mężczyzna trafił do aresztu
Prokuratura poinformowała, że mężczyzna odpowiedzialny za atak na duchownego w Turku trafi na miesiąc do aresztu. Ksiądz poinformował policję o szczegółach zajścia, a 43-latkowi grozi nawet 5 lat więzienia.
- Na terenie Wrocławia, na polecenie tutejszej prokuratury rejonowej, zatrzymano mężczyznę. Po przetransportowaniu go do prokuratury w Turku, były wykonywane z nim czynności procesowe - wyjaśniał prokurator Adam Weber z Prokuratury Rejonowej w Turku cytowany przez TVN24.
Mężczyzna usłyszał już zarzut, ale policja nie zdradza, o jaki czyn chodzi. Przyznają jednak, że 43-latkowi grozi 5 lat więzienia.
O kolejnym w ostatnich tygodniach ataku na duchownego donosiliśmy w środę. Przypomnijmy, że to wtedy parafia Najświętszego Serca Pana Jezusa poinformowała o skandalicznym zdarzeniu, do którego doszło kilka dni wcześniej (26 lipca) w woj. wielkopolskim.
Ksiądz zaatakowany. Napastnik chwycił stojący na regale krzyż
Co ważne, sprawa nie od razu została nagłośniona, bo zaatakowany duchowny nie chciał składać zawiadomienia na policji. Ostatecznie zdecydowano się poinformować, że taki incydent miał miejsce. Około godziny 10 rano cztery osoby (trzy kobiety i mężczyzna) weszli na teren kościoła, a konkretnie do biura parafialnego.
Zobacz także: Czarzasty nazwał PO "paradą oszustów". Joanna Mucha: niepotrzebne słowa
"Chcieli złożyć akt apostazji. Po wyjaśnieniu, że taki dokument, zgodnie z prawem, może przyjąć i podpisać jedynie ksiądz proboszcz i poinformowaniu, kiedy pełni on dyżur w kancelarii, ks. wikariusz Remigiusz Zacharek został zaatakowany przez mężczyznę, który chwycił jedną ręką stojący na regale krzyż, a drugą zrzucił prezbitera z fotela na podłogę" - poinformowano na stronie diecezji.
Atakujący mieli używać wulgarnych określeń wobec kapłana, a także całego Kościoła. Nie chcieli opuścić kancelarii. Duchowny zdecydował o wezwaniu policji. Gdy na miejscu pojawili się funkcjonariusze, grupa osób opuściła budynek plebanii. Teraz jeden z napastników ma usłyszeć zarzuty.
Źródło: TVN24