Ksiądz zaatakowany na plebanii. 27-latek wyznał wstrząsające szczegóły
27-letni mężczyzna usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa proboszcza z parafii w Szczytnie. Mężczyzna złożył obszerne wyjaśnienia. Wirtualna Polska dotarła do wstrząsających szczegółów. Po tym jak złożył obszerne zeznania, prokuratura zastanawia się, czy był poczytalny.
Jak dowiedziała się Wirtualna Polska, 27-letni Szymon K. zaplanował atak na proboszcza parafii św. Brata Alberta - księdza Lecha Lachowicza. Napastnik był przygotowany, miał ze sobą żelazny toporek, którym sforsował drzwi plebanii. Jak pisaliśmy w Wirtualnej Polsce, dzień po ataku przed wejściem pozostały jeszcze ślady potłuczonego szkła, a drzwi zabezpieczono płytą pilśniową.
Prokuratura przekazała nam, że mężczyzna po wybiciu szyby od razu przystąpił do ataku na proboszcza.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Weszli z dzieckiem w wózku na pasy. Auto się nie zatrzymało
- Był świadomy, że pozbawi życia księdza. Po tym miało nastąpić poszukiwanie mienia nadającego się do zaboru - przekazał Wirtualnej Polsce Artur Bekulard, prokurator rejonowy ze Szczytna.
Śledczy potwierdzili nieoficjalne ustalenia WP, że napad przerwała gospodyni, której obecności 27-latek się nie spodziewał. Kobieta użyła gazu pieprzowego i wezwała pomoc do ciężko rannego duchownego.
- Z uwagi na reakcję obronną bezpośredniego świadka, podejrzany mężczyzna nie osiągnął swojego celu i uciekł - wyjaśnił prokurator Bekulard.
"Miał trudną sytuację materialną"
Policja zatrzymała go kilka godzin po ataku, w poniedziałek rano na ulicy. 27-latek nie stawiał oporu. We wtorek odbyło się jego szczegółowe przesłuchanie, które trwało około trzech godzin.
- Mężczyzna usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa i uszkodzenia ciała. Potwierdził nasze dotychczasowe ustalenia, czyli przebiegu czynności sprawczych. Przyznał się - potwierdził szef prokuratury rejonowej w Szczytnie.
W zarzucie napisano, że zadał proboszczowi kilka uderzeń toporkiem w głowę, czym spowodował m.in. złamanie kości czaszki i obrzęk tkanki mózgowej. Duchowny ma też rozległą, około 20-centymetrową ranę na twarzy.
Jak ujawniła prokuratura, 27-latek mieszkał w Szczytnie, należał do parafii. Księdza proboszcza nie znał osobiście. Miesiąc wcześniej wrócił z zagranicy. Prokurator Artur Bekulard podał, że "zamiar rabunkowy towarzyszył mu ze względu na trudną sytuację materialną".
- Brakowało mu środków na potrzeby życiowe, stąd powziął taki zamysł. To było jego samodzielne działanie. Nie ma okoliczności wskazujących, że ktoś mógł udzielić mu pomocy. Sam przybył na plebanię. Mamy odtworzoną ścieżkę przybycia. Wynika z niej, że na miejsce przyszedł już z ostrym narzędziem - wyjaśnił prokurator.
Szymon K. zakładał, że ksiądz Lech Lachowicz będzie na plebanii posiadał mienie lub gotówkę o dużej wartości. Jak pisaliśmy w Wirtualnej Polsce, proboszcz był jedynym kapłanem mieszkającym na terenie parafii. Wierni, którzy w poniedziałek komentowali sprawę, mówili nam wprost, że 72-latek mógł być łatwą ofiarą, bo był schorowany.
Próba zabójstwa księdza na plebanii. Czy sprawca był poczytalny?
Prokurator w rozmowie z WP przekazał, że do sądu skierowany zostanie wniosek o tymczasowy areszt 27-latka. Posiedzenie aresztowe zaplanowano na środę. Prokuratura chce skierować Szymona K. na badania psychiatryczne.
- Szczegółowa treść zeznań i postawa podejrzanego, stawia pod dużym znakiem zapytania jego zdolność do kierowania swoim zachowaniem i rozpoznania znaczenia czynu. Mówiąc wprost - musimy zbadać, czy był poczytalny. Treści, jakie podaje, motywy i dodatkowe okoliczności, nakazują podnosić nam wątpliwości w zakresie jego stanu zdrowia psychicznego - podsumował prokurator Artur Bekulard.
Proboszcz Lech Lachowicz w stanie krytycznym przebywa w szpitalu w Olsztynie. Prokuratura - we wtorek przed godziną 16 - zaprzeczyła doniesieniom o jego rzekomej śmierci.
Czytaj też:
Mateusz Dolak, Wirtualna Polska