PolskaKrzysztof Piesiewicz będzie ponownie sądzony za część zarzutów

Krzysztof Piesiewicz będzie ponownie sądzony za część zarzutów

Będzie ponowny proces b. senatora PO Krzysztofa Piesiewicza za część zarzutów w sprawie narkotykowej, związanej z szantażem wobec tego znanego adwokata. Inna część wyroku uniewinniającego z I instancji jest już prawomocna.

Krzysztof Piesiewicz będzie ponownie sądzony za część zarzutów
Źródło zdjęć: © WP.PL | Marcin Gadomski

15.05.2014 | aktual.: 15.05.2014 19:17

Sąd Okręgowy w Warszawie częściowo uchylił uniewinniający Piesiewicza wyrok Sądu Rejonowego dla Warszawy-Żoliborza z grudnia 2013 r.

SR uniewinnił Piesiewicza od wszystkich siedmiu zarzutów dotyczących posiadania w 2008 r. "nie mniej niż 0,2 g" kokainy i nakłaniania do jej zażywania dwóch kobiet, które go szantażowały - Joanny D. i Joanny S. (za szantaż zostały już wcześniej skazane na 1,5 roku więzienia).

Uwzględniając w części apelację Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, SO zwrócił do ponownego rozpoznania sprawę trzech zarzutów wobec Piesiewicza; były one związane z posiadaniem przez Piesiewicza narkotyków i nakłaniania kobiet do ich zażywania we wrześniu 2008 r. (kiedy nagrały one film kompromitujący senatora).

SO utrzymał zaś uniewinnienie od pozostałych czterech zarzutów dotyczących posiadania i nakłaniania przez Piesiewicza do zażywania narkotyków głównej szantażystki Joanny D. z czerwca i lipca 2008 r. (jest ono już prawomocne).

Posiedzenie apelacyjne SO było zamknięte dla mediów - jak i uzasadnienie wyroku.

- Sąd uznał, że uniewinnienie co do trzech zarzutów było przedwczesne - powiedział mec. Krzysztof Stępiński, jeden z obrońców Piesiewicza (ten nie był obecny w SO - nie miał takiego obowiązku). Adwokat dodał, że nie zamyka to drogi do pełnego uniewinnienia oskarżonego. Według obrony SO jednoznacznie negatywnie ocenił wiarygodność Joanny D.

Prokurator nie chciał komentować wyroku.

Obrona wnosiła w SR o uniewinnienie. Prokuratura chciała sześciu miesięcy więzienia w zawieszeniu oraz 6 tys. zł nawiązki na rzecz organizacji walczącej z narkomanią. SR utajnił uzasadnienie, jak i cały wyrok.

- To prawidłowy wyrok - oceniał wyrok SR mec. Stępiński. - Bóg jeden wie - tak odpowiedział na pytanie, na jakiej podstawie prokuratura uznała, że białym proszkiem widocznym na filmie zrobionym przez szantażystów jest kokaina. - W aktach nie ma opinii, z której by wynikało, że to kokaina; nie było takich badań - dodał.

Sam Piesiewicz mówił w grudniu, że wyrok nie był dla niego zaskoczeniem. - Dziwiłem się, że ten akt oskarżenia w ogóle wpłynął do sądu - powiedział. Jak podkreślał, był kilkakrotnie przebadany przez biegłych, a jedna z ekspertyz głosi, że można przyjąć, iż nigdy nie brał narkotyków.

Po wyroku prok. Józef Gacek zapowiedział apelację. Według niego proces nie podważył ustaleń śledztwa. Gacek mówił wcześniej, że z ekspertyz wynika, iż senator zażywał kokainę. Jego zdaniem ustalenie, że białym proszkiem widocznym na filmie była kokaina, to "wniosek wynikający z analizy całokształtu materiałów".

W 2009 r. "Super Express" ujawnił film z udziałem ubranego w sukienkę senatora, nagrany w jego mieszkaniu przez Joannę D., jedną z kobiet, która go szantażowała. Film - na którym słychać wulgarne komentarze kobiety - miał być dowodem, że senator posiadał i zażywał narkotyki. On sam zaprzeczył, by je zażywał; twierdził, że nie była to kokaina, ale sproszkowane lekarstwa.

Wobec nieuchylenia przez senat immunitetu senatorowi, w 2010 r. śledztwo umorzono. Wznowiono je, gdy jego immunitet wygasł wraz z mandatem w 2011 r. Prokuratura zarzuciła mu posiadanie, udzielanie i nakłanianie innej osoby do użycia kokainy. B. senator nie przyznał się i złożył wyjaśnienia.

Spotkanie senatora z Joanną D. i striptizerką Joanną S. nagrano we wrześniu 2008 r., a potem kilka razy "odsprzedawano" politykowi kompromitujące taśmy. Według mediów senator miał zapłacić za nagrania ponad 550 tys. zł, m.in. w październiku 2008 r. za "odkupienie" taśm zapłacił 196 tys. zł nieustalonej do dziś kobiecie, podającej się za dziennikarkę. Senator nie chciał wtedy ścigania szantażystów, a śledztwo ws. szantażu początkowo umorzono. Szantażyści jednak nie zrezygnowali.

W 2009 r. Halina S., znajoma Joanny D., zadzwoniła za jej wiedzą do senatora, mówiąc, że "pies wygrzebał z ziemi płyty z nagraniami". Za niemal 40 tys. zł senator "odkupił" od niej nagrania, jednak szantażyści znów zażądali pieniędzy; zagrozili też upublicznieniem nagrań. Wówczas senator zawiadomił prokuraturę. W listopadzie 2009 r. zatrzymano osoby wskazane przez senatora. W 2011 r. troje szantażystów skazano na kary po 1,5 roku więzienia. Zbigniewa S. uznano za winnego kierowania szantażem, a Joannę D. i Halinę S. - wykonania tego.

68-letni Piesiewicz był obrońcą w procesach politycznych w PRL, m.in. w procesie działaczy Solidarności i KPN. W 1985 r. był oskarżycielem posiłkowym w procesie oficerów SB sądzonych za uprowadzenie i zabójstwo ks. Jerzego Popiełuszki. Zasłynął jako współautor scenariuszy filmowych do filmów Krzysztofa Kieślowskiego. Senator od 1991 do 1993 r. (z listy PC) oraz ponownie od 1997 do 2011 r. początkowo z listy AWS, potem Bloku Senat 2001 i PO.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Funduszowe żłobki
Agnieszka Lewandowska
Komentarze (0)