"Krzysztof Olewnik mógł żyć"
Gdyby policja zrobiła co do niej należy, gdyby prokuratorzy egzekwowali swoje polecenia, Krzysztof Olewnik nadal by żył - mówi w rozmowie z dziennikiem "Polska" poseł PiS Andrzej Dera, który zasiada w komisji badającej okoliczności śmierci Olewnika.
08.09.2010 | aktual.: 08.09.2010 10:12
- Z dokumentacji sprawy wynika, że nikt nie kontrolował śledztwa. Prokuratorzy sugerowali, że trzeba zrobić to i to, ale nie sprawdzali, czy ich polecania zostały zrealizowane. A nikt ich nie realizował - mówi Andrzej Dera w wywiadzie dla dziennika "Polska".
Poseł dodaje, że sprawa Olewnika pokazuje, jak wielka jest potrzeba specjalizacji. - Jestem przekonany, że gdyby sprawa tego porwania trafiła od razu do wydziału przestępczości zorganizowanej, a nie do rejonu, Olewnik by żył - mówi Dera.
Jego zdaniem grupa prowadząca tę sprawę zachowywała się jak amatorzy. Policjanci popełniali niewyobrażalne błędy. Dopiero, kiedy sprawa trafiła do CBŚ, jednostki wyspecjalizowanej, jakość jej prowadzenia zdecydowanie się podniosła. - Ale wszystko niestety za późno. To była niepotrzebna śmierć - stwierdza poseł PiS. Jak dodaje, w materiałach są dokumenty, na które wystarczyło tylko odpowiednio zareagować, wyciągnąć wnioski i przestępcy zostaliby schwytani.
Zdaniem Dery, szczególnie w początkowym okresie prowadzenia śledztwa, błędy były celowe. - Każdy ma prawo do pomyłek, ale ich ilość i jakość wskazuje, że w tej sprawie nie były one przypadkowe. Według mnie, jednym z głównych błędów było to, że policjanci, którzy byli na imprezie u Olewnika potem prowadzili sprawę jego porwania i widać było, że robią to niechlujnie, niestarannie, jakby chcieli coś ukryć - mówi poseł.
Dodaje, iż - według niego - istniał związek między niektórymi funkcjonariuszami, a grupą, która porwała Olewnika. Trudno inaczej tłumaczyć sobie fakt, że policjanci pewne rzeczy chowali do szuflady, albo nie przesłuchiwali kluczowych świadków.