Krzysztof Martens: Ananicz jest tylko detonatorem sytuacji politycznej

Przede wszystkim Zarząd Krajowy zaangażował
swój autorytet i powiedział kategoryczne nie Ananiczowi. I tak
naprawdę pan Ananicz jest tylko detonatorem pewnej sytuacji
politycznej. Otóż dzisiaj decydują się losy relacji pomiędzy
SLD,a rządem Belki na najbliższe kilka miesięcy - powiedział Krzysztof Martens, przewodniczący SLD na Podkarpaciu, w "Salonie politycznym Trójki".

29.07.2004 | aktual.: 29.07.2004 10:55

Kamil Durczok: Komisja do spraw służb specjalnych mówi nie kandydaturze Andrzeja Ananicza na szefa Agencji Wywiadu. Marek Belka mówi Ananicz będzie szefem i koniec. A co w tej sytuacji mówi SLD?

Krzysztof Martens: Przede wszystkim Zarząd Krajowy zaangażował swój autorytet i powiedział kategoryczne nie Ananiczowi. I tak naprawdę pan Ananicz jest tylko detonatorem pewnej sytuacji politycznej. Otóż dzisiaj decydują się losy relacji pomiędzy SLD,a rządem Belki na najbliższe kilka miesięcy. Może 10 miesięcy.

Kamil Durczok: A może krócej? Czy jesienią SLD może zagłosować przeciwko rządowi Marka Belki?

Krzysztof Martens: Decyzja o poparciu Marka Belki w wotum zaufania to jest decyzja strategiczna. Więc o tym będą decydowały interesy SLD długofalowe. Natomiast dzisiaj powstała polityczna sytuacja, która została doskonale opisana przez teorię gier.Otóż nazywa się to dylemat kurczaków. Dwa samochody pędzą naprzeciwko siebie. SLD powiedziało nie, Belka mówi mimo wszystko tak. I w takiej sytuacji, w tym dylemacie kurczaków są dwie strategie. Ja proponuję wyrwać kierownicę i powiedzieć niech Belka skręca, my stawiamy żelazny warunek - Ananicz nie. Jeżeli tak, to wycofujemy ministrów z rządu. Krzysztof Janik proponuje skręcamy, zanim się samochody zbliżą. Czyli walka o prestiż. Przegrywamy prestiż. Mało tego troszkę kompromitujemy się, ponieważ okazuje się, że protest SLD można zlekceważyć bez najmniejszych konsekwencji. Tak więc jest to punkt, w którym będzie decydowała się przyszłość.

Kamil Durczok: Panie przewodniczący tylko się zastanawiam, czy w tym dramatycznym opisie stanowisko szefa Agencji Wywiadu, nazwisko Andrzeja Ananicza jest dostatecznym powodem, żeby obydwa te pojazdy się poruszały po jednym pasie?

Krzysztof Martens: Wydaje mi się, że to nie jest kwestia szefa wywiadu. To jest rzeczywiście marginalna sprawa. Natomiast to jest moment, w którym musimy albo podporządkować się bez reszty Belce, co będzie znaczyło, że rząd Belki dla SLD nic nie znaczy, nic nie jest wart i dzięki niemu nie będziemy odzyskiwali poparcia, albo odzyskamy wpływ na rząd Belki i wtedy będziemy mogli walczyć o wzrost zaufania społecznego. Jest to moment, w któym naprawdę decydują się losy lewicy.

Przeczytaj cały wywiad

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)