Krzysztof Kozłowski: Kościoła nawet bramy piekielne nie rozbiją
Kościoła nawet bramy piekielne nie rozbiją, więc tu jestem spokojny. Ale tak, to boli. I to nie chodzi mi o plotki czy o rzucane w sposób zupełnie jakiś beztroski nazwiska. Ale są oczywiście, są przypadki, są fakty, które powinny zostać ujawnione, nazwane po imieniu, aczkolwiek nie tą drogą, którą to się dzieje obecnie, nie w ten sposób, że ktoś coś wyczyta czy usłyszy - biegnie do mediów, ogłasza swoją listę, zachęcany zresztą przez pana Kurtykę, prezesa IPN, który apeluje, żeby właśnie w ten sposób, oddolnie, ludność się lustrowała wzajemnie. Wydawało mi się, że to należy do obowiązków IPN - powiedział Krzysztof Kozłowski, zastępca redaktora naczelnego "Tygodnika Powszechnego", były senator, były minister spraw wewnętrznych w "Salonie Politycznym Trójki".
28.02.2006 | aktual.: 01.03.2006 13:41
Jolanta Pieńkowska: Pytanie, czy lustracja zagrozi jedności, czy nie rozbije polskiego Kościoła?
Krzysztof Kozłowski: Nie. Nie. Kościoła nawet bramy piekielne nie rozbiją, więc tu jestem spokojny. Ale tak, to boli. I to nie chodzi mi o plotki czy o rzucane w sposób zupełnie jakiś beztroski nazwiska. Ale są oczywiście, są przypadki, są fakty, które powinny zostać ujawnione, nazwane po imieniu, aczkolwiek nie tą drogą, którą to się dzieje obecnie, nie w ten sposób, że ktoś coś wyczyta czy usłyszy - biegnie do mediów, ogłasza swoją listę, zachęcany zresztą przez pana Kurtykę, prezesa IPN, który apeluje, żeby właśnie w ten sposób, oddolnie, ludność się lustrowała wzajemnie. Wydawało mi się, że to należy do obowiązków IPN.
I sądu lustracyjnego.
- I po to powołaliśmy IPN i po to płacimy za to, żeby i IPN i sąd lustracyjny ustalali.
Ale powiedział Pan, że dobrze, że komisja w Krakowie powstaje. Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, który wywołał debatę o współpracy księży z SB, mówiąc o rezultatach komisji. które pracują już w diecezji tarnowskiej, lubelskiej i wrocławskiej, mówi, że tam rezultaty działań tych komisji są mizerne.
- Ja bym się nie wypowiadał tak łatwo za innych. Mizerne, no i ta komisja też będzie długo pracować.
A czy księża powinni sami występować do IPN o dokumenty, które ich dotyczą?
- Jeżeli chcą - tak. Znam takie przypadki, mój naczelny Adam Boniecki to zrobił. Jest to w miarę interesujące moim zdaniem, ale jest, no. Te dokumenty istnieją, one w wielu przypadkach istnieją nadal.
A jak powinni zachowywać się ci księża, którzy rzeczywiście współpracowali z SB? Powinni to ujawnić, powinni powiedzieć: przepraszam?
- Tak. Myślę, że człowiek powinien coś zrobić. Jeżeli rzeczywiście taki fakt miał miejsce. Proszę zważyć, że najczęściej mamy do czynienia z sytuacją pewnej prawdy subiektywnej. Człowiek często wypiera, wymazuje, jakoś sam siebie interpretuje w sposób subiektywny siłą rzeczy. I ta jego prawda odbiega od prawdy Służby Bezpieczeństwa, która też nie jest obiektywną. Też nie jest obiektywną. I te dwie prawdy, w cudzysłowie trochę, zderzają się. A mamy wybierać między czlowiekiem osaczonym, przerażonym, który tworzy własną prawdę i oficerem operacyjnym, który chce tego człowieka złamać czy pozyskać i tworzy też własny obraz rzeczywistości. Otóż wyważyć między tym nie jest łatwo. Ja nie wierzę w to, że ktoś, kto przeczyta swoje własne akta, posiądzie całą wiedzę na ten temat. Domagam się, żeby IPN opracowywał te tematy, takie jak: Kościół krakowski a SB, Uniwersytet Jagielloński a SB, mówię o Krakowie tylko. Nowa Huta, Solidarność a SB - to jest rola IPN. Spokojnie, obiektywnie przedstawić stan rzeczy.
I tym apelem do prezesa IPN Janusza Kurtyki kończymy tę rozmowę. Senator Krzysztof Kozłowski, zastępca redaktora naczelnego "Tygodnika Powszechnego" był dziś moim i Państwa gościem. Dziękuję bardzo.
- Dziękuję.
Przeczytaj cały wywiad