ŚwiatKrzysztof Kowalewski nie żyje. "W naszej pamięci pozostanie jako aktor, który nas wielokrotnie zaskakiwał"

Krzysztof Kowalewski nie żyje. "W naszej pamięci pozostanie jako aktor, który nas wielokrotnie zaskakiwał"

"Był aktorem wybitnym i pozostawił po sobie wybitny dorobek twórczy w bardzo wielu dziedzinach aktorstwa" - wspomina Krzysztofa Kowalewskiego prof. Barbara Osterloff, wykładowca Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza.

Krzysztof Kowalewski nie żyje. Aktor miał 83 lat  (PAP, Fot: PAP/Bartłomiej Zborowski, Bartłomiej Zborowski)
Krzysztof Kowalewski nie żyje. Aktor miał 83 lat (PAP, Fot: PAP/Bartłomiej Zborowski, Bartłomiej Zborowski)
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Bartłomiej Zborowski, Bart³omiej Zborowski

06.02.2021 20:24

"Był aktorem, który potrafi łączyć w rolach komediowych takie środki, które budzą śmiech na widowni, radość z elementami dramatu" - tak Krzysztofa Kowalewskiego wspomina wykładowca prof. Barbara Osterloff. Jej zdaniem "pozostawił po sobie wybitny dorobek twórczy w bardzo wielu dziedzinach aktorstwa".

Aktor zmarł w sobotę 6 lutego 2021 r. W pamięci widzów zapisał się przede wszystkim odtwórca ról komediowych. Grał w "Nie ma róży bez ognia" i "Brunet wieczorową porą". Związany był również z radiem. Był tytułowym bohaterem radiowej audycji "Kocham Pana, Panie Sułku".

Krzysztof Kowalewski kończył studia w warszawskiej Szkole Teatralnej w 1960 roku. Był związany z Warszawą i warszawską sceną teatralną. Współpracował m.in. z Teatrem Klasycznym i Współczesnym.

"Mój zachwyt nad wieloma rolami Krzysztofa Kowalewskiego łączy się z jego twórczością w Teatrze Współczesnym, w którym zaczął grać w połowie lat siedemdziesiątych, dokładnie w 1977 r. Powstało wtedy wiele wspaniałych ról" – wspomina prof. Osterloff.

Krzysztof Kowalewski nie żyje. Prof. Osterloff wspomina jego role komediowe

Według Osterloff komediowość Kowalewskiego jest bardzo szczególnego rodzaju. "W jego najwspanialszych rolach w Teatrze Współczesnym, następowało połączenie komediowości bardzo wysokiej próby, nigdy błazenady, nigdy bufonady. To była komediowość, która niosła w sobie różne tony aktorskie. Tym ten aktor fascynował" - podkreśla.

Jej zdaniem aktor grał postaci, które śmieszą, bawią, ale z drugiej strony bywają też często odrażające, a może nawet groźne.

"Według mnie olśniewającą rolą była kreacja w "Mieszczaninie szlachcicem" Moliera w reżyserii Maciej Englerta. To jak zagrał pana Jourdain było propozycją interpretacyjną nową, bardzo oryginalną. Tę opowieść o nuworyszu, który chce stać się kimś lepszym, o burżuju z aspiracjami Kowalewski zagrał brawurowo i finezyjnie zarazem. Okazało się, że jest bardzo dużo tonów w postaci komicznej. Tę rolę chowam w pamięci jako jedną z największych, najwybitniejszych Krzysztofa Kowalewskiego” - – zaznaczyła prof. Barbara Osterloff.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)