Kryzys polityczny w Japonii
Rząd Japonii podjął decyzję o rozwiązaniu izby niższej parlamentu i rozpisaniu przedterminowych wyborów.
Premier Junichiro Koizumi zapowiedział, że poda się do dymisji, jeśli w przedterminowych wyborach jego Partia Liberalno- Demokratyczna (PLD) wraz z partnerem koalicyjnym - partią Nowa Komeito - nie zdobędą większości.
Przedterminowe wybory, które mają się odbyć już 11 września, stanowią konsekwencję odrzucenia wcześniej w poniedziałek przez izbę wyższą kluczowego rządowego projektu prywatyzacji Japońskiej Poczty - jednej z najbogatszych instytucji finansowych Japonii.
Dołożę wszelkich starań, żeby PLD i Nowa Komeito zdobyły większość, ale gdyby okazało się to niemożliwe, nie będę współpracował z tymi, którzy sprzeciwiają się prywatyzacji systemu pocztowego - powiedział Koizumi i dodał: Jeśli nie zdobędziemy większości, podam się do dymisji.
Zgodnie z prawem, szef rządu w porozumieniu z gabinetem ma prawo rozwiązywania parlamentu i rozpisywania nowych wyborów bez formalnej konieczności podawania przyczyn takiego kroku. Decyzja premiera musi jednak zyskać aprobatę cesarza Japonii, występującego "w imieniu narodu".
Rozwiązanie izby pozwoli także uniknąć Koizumiemu głosowania nad złożonym w poniedziałek wnioskiem opozycyjnej Partii Demokratycznej o wotum nieufności wobec premiera.
Odrzucenie projektu prywatyzacji poczty, zaaprobowanego wcześniej przez izbę niższą, spowodowało poważny kryzys polityczny w Japonii. Wykazało bowiem przede wszystkim, że w kwestii prywatyzacji poczty istnieją głębokie różnice zdań w łonie samej rządzącej Partii Liberalno-Demokratycznej.
Jak podała sieć radiowo-telewizyjna NHK, w poniedziałek przeciwko projektowi głosowało aż 22 deputowanych z partii Koizumiego, a ośmiu wstrzymało się od głosu bądź nie było obecnych na sali.
Także w czasie posiedzenia rządu, już po głosowaniu, doszło do różnic zdań w sprawie przedterminowych wyborów. Na znak protestu przeciwko rozwiązaniu parlamentu do dymisji podał się minister rolnictwa, Yoshinobu Shimamura i Koizumi przyjął rezygnację, sam przejmując obowiązki szefa resortu.
Część członków gabinetu Koizumiego na poniedziałkowym nadzwyczajnym posiedzeniu rządu wskazywała, że nowe wybory mogą przynieść porażkę PLD i utratę przez nią większości mandatów, jaką dysponuje dziś w izbie niższej parlamentu.
Jak podaje agencja Kyodo, grupa przeciwników programu prywatyzacji Japońskiej Poczty zapowiedziała nawet wystąpienie z PLD i stworzenie nowej partii politycznej.
Leżący u podstaw obecnego kryzysu projekt prywatyzacji Japońskiej Poczty dyskutowany był od dziesięciu lat - w ostatnim czasie stał się głównym elementem szerokiego programu reformy gospodarczej, lansowanego przez Koizumiego.
Japońska Poczta zajmuje się nie tylko pocztowymi przesyłkami - należy do najbogatszych instytucji finansowych w Japonii, a także największych na świecie. Wartość jej akcji szacuje się na 3,1 bilionów dolarów. Zatrudnia w sumie 260 tysięcy ludzi.
Zgodnie z odrzuconym projektem, do 2017 r. instytucja ta miała przejść w ręce prywatne. Pierwszym etapem miał być podział na cztery niezależne oddziały, mające tworzyć holding.