Kryzys na granicy. Ukraina wstrzymuje się z jednego powodu

Kryzys na granicy trzeba rozwiązać na poziomie bezpieczeństwa Polski i Ukrainy - powiedział Mykola Kniażycki. Jednocześnie zaznaczył, że Kijów wstrzymuje się od działań w tym temacie, prawdopodobnie czekając na powołanie nowego polskiego rządu.

Uczestnicy protestu na granicy polsko-ukraińskiej
Uczestnicy protestu na granicy polsko-ukraińskiej
Źródło zdjęć: © PAP | Darek Delmanowicz
oprac. MMIK

Trwa kolejny tydzień protestu polskich kierowców samochodów ciężarowych, do których dołączyli niezadowoleni rolnicy. Mimo upływu dni, konflikt zamiast gasnąć, zdaje się zaostrzać. Całodobowo zablokowano przejście w Medyce, które pełni funkcję jednego z ważniejszych dla transportu towarów.

Polscy przewoźnicy rozczarowani

Polacy protestują z powodu sytuacji na rynku, jaką mają względem przewoźników ukraińskich. Twierdzą, że nie mają szans z transportowymi i logicznymi firmami należącymi do Kijowa, ponieważ są one w stanie zaoferować niższe ceny - nie muszą spełniać norm unijnych. Jak podaje PAP, protestujący "domagają się, aby Unia przywróciła system zezwoleń dla ukraińskich podmiotów wjeżdżających do krajów UE oraz dla unijnych kierowców wjeżdżających na Ukrainę".

Na temat protestu wypowiedział się na antenie RMF FM Mykola Kniażycki, deputowany Rady Najwyższej Ukrainy, który zasygnalizował moment, na który czekają ukraińscy politycy, by uspokoić napiętą sytuację.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Mam wrażenie, że nasz rząd z rozwiązaniem problemu na granicy czeka na powołanie rządu - powiedział Kniażycki, mając na myśli rząd utworzony pod przewodnictwem Donalda Tuska.

Ponadto deputowany stwierdził, że "Kryzys na granicy trzeba rozwiązać na poziomie bezpieczeństwa narodowego, na poziomie rządów obu państw". Obecnie natomiast najwięcej korzystają z zaistniałej sytuacji Rosjanie, którzy zyskali możliwość kontroli uzbrojenia, które jedzie z Polski do Ukrainy.

Źródło: PAP/RMF FM

Wybrane dla Ciebie