Kryzys, który może zaskoczyć Unię. "To będzie absolutny koszmar"
Kryzys w Wenezueli pochłania kolejne ofiary i grozi humanitarną katastrofą. Katastrofą, która może dotknąć także Europy - i na którą Unia może nie być przygotowana.
We wtorek liczba ofiar w wyniku trwających od dwóch miesięcy protestów w Wenezueli sięgnęła 54 po tym, jak w stanie Carabobo podczas zamieszek zginął jeden policjant, a w mieście Barinas pięciu protestujących. A to może być dopiero początek rozlewu krwi, bo sytuacja może niedługo całkowicie wymknąć się spod kontroli.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Wielotysięczne demonstracje opozycji trwają od ośmiu tygodni, ale sytuacja w tym bogatym w surowce kraju od wielu miesięcy z coraz większym impetem zmierza ku zapaści. Wraz z potężnym kryzysem gospodarczym, spowodowanym wieloletnimi zaniedbaniami i spadkiem cen ropy naftowej, pojawiła się trzycyfrowa inflacja, sklepowe półki świecą pustkami, pojawił się głód, który popycha mieszkańców do ekstremalnych rozwiązań. Do tego dochodzi ostry spór i impas polityczny, w którym ani kontrolująca parlament opozycja, ani pragnący ją stłamsić prezydent Nicolas Maduro nie potrafią przejąć kontroli. Coraz częściej sprawy w swoje ręce biorą grupy zbrojne, zarówno bojówki reżimu zwane "colectivos" jak i te sprzyjające opozycji. Coraz więcej ekspertów rysuje dla kraju czarne scenariusze.
- Według naszych przewidywań ryzyko dalszej eskalacji w kierunku konfliktu na wielką skalę jest bardzo wysokie - mówi WP Tim Sweijs z Haskiego Centrum Studiów Strategicznych (HCSS). Według modelu opracowanego przez holenderski instytut, ryzyko zwiększenia się skali przemocy w ciągu następnego miesiąca wynosi 96 proc.
Uchodźcy już ruszyli
Efektem może być humanitarna katastrofa na wielką skalę, która może dotknąć nie tylko pobliskie kraje. Już teraz przed głodem i przemocą setki tysięcy Wenezuelczyków uciekają do Kolumbii i Brazylii, zalewając przygraniczne regiony obu krajów i nadwyrężając miejscową infrastrukturę. W Roraimie, północnym stanie Brazylii, do którego wyemigrowały rzesze Wenezuelczyków, imigranci stanowią ponad 60 proc. pacjentów w miejscowych szpitalach. Ich napływ jest tak gwałtowny, że władze stanu w grudniu ogłosiły stan wyjątkowy, by opanować ruch graniczny. Z kolei Kolumbia, która przez cały czas utrzymuje otwartą - choć ze względu na dżunglę trudną do pokonania - granicę ze swoim sąsiadem, przygotowuje się na przyjęcie miliona uchodźców. Ale w miarę jak sytuacja zarówno w Wenezueli, jak i krajach ościennych będzie się pogarszać, eksperci spodziewają się, że uciekinierzy będą wybierać także inne cele migracji.
Kryzys wciągnie Unię?
Jednym z nich jest Europa, szczególnie dwa kraje: Hiszpania i Holandia.
- Hiszpania ma w Wenezueli wielkie interesy gospodarcze, a do tego są tam miliony ludzi z podwójnym obywatelstwem i jeszcze więcej tych, którzy mogą ubiegać się o hiszpańskie paszporty. Dlatego na rząd może powstać presja, by zrobić coś, żeby ewakuować tych ludzi i jakoś zapobiec katastrofie - mówi WP ekspert ds. bezpieczeństwa z ośrodka NATO w Madrycie. Jak zaznacza, jest tylko jeden problem: Hiszpanii nie stać, by w coś takiego się zaangażować. - Hiszpania ma bardzo ograniczone środki militarne, szczególnie jeśli chodzi o transport morski i powietrzny, więc jeśli sytuacja się pogorszy, to będzie absolutny koszmar - dodaje. Według rozmówcy WP, jednym rozwiązaniem problemu może być poproszenie o pomoc Unię Europejską.
W podobnej sytuacji może znaleźć się Holandia, ze względu na należące do niej Antyle Holenderskie, czyli leżące u wybrzeży Wenezueli wyspy Curacao, Aruba i Bonaire. Curacao od dawna jest celem emigracji (a także przemytu broni i narkotyków) Wenezuelczyków, zaś w świetle obecnego kryzysu już teraz zmaga się z masami ludzi przybywającymi na łodziach. Według szacunków, na wyspę w ostatnim czasie przybyło od 5 do 10 tysięcy uciekinierów z Wenezueli. Ich przybycie już stało się politycznym problemem; gubernator terytorium Lucille George-Wout uznała, że "prawie wszyscy przybysze to drobni przestępcy, nielegalni imigranci i prostytutki". Wkrótce problem małej wyspy może przybrać takie rozmiary, że stanie się problemem całej Holandii.
- Duży napływ uchodźców z pewnością stanowi ryzyko dla bezpieczeństwa holnderskich terytoriów na Karaibach. Jeśli dojdzie do kryzysu, lokalne władze mogą zostać wsparte przez 500 holenderskich żołnierzy, którzy tam stacjonują. Według moich informacji, zamieszki w Wenezueli są stale monitorowane przez władze i już poczyniono pierwsze przygotowania na wypadek kryzysu - mówi Tim Sweijs, analityk HCSS. - Ale trudno powiedzieć, czy są one wystarczające. Biorąc pod uwagę to, jak przygotowane były zarówno krajowe i jak i europejskie władze na przypływ uchodźców z Bliskiego Wschodu, nie może to nastrajać nas pozytywnie - dodaje.