Kryzys energetyczny w Kalifornii
Piątek jest drugim dniem obowiązywania stanu wyjątkowego w Kalifornii. Gubernator tego stanu zdecydował się na jego wprowadzenie w środę - w związku z ciągłym brakiem w dostawach energii elektrycznej.
Władze Kalifornii po raz pierwszy od zakończenia II wojny światowej zarządziły tymczasowe, rotacyjne odcięcie dostaw energii do poszczególnych regionów stanu. Zarządzenie to nie obowiązuje jedynie szpitali i lotnisk. Prądu nadal nie ma przynajmniej 1,5 mln gospodarstw domowych i przedsiębiorstw, w tym słynna Dolina Krzemowa.
Kryzys energetyczny - spowodowany szeregiem czynników, w tym odłączeniem od sieci 3 elektrowni i wysokimi cenami nośników energii - zaczyna odczuwać gospodarka Kalifornii. W San Francisco przestała działać sygnalizacja świetlna. Z powodu braku prądu nie funkcjonuje także jeden z głównych naftociągów stanu, przyczyniając się do dalszego wzrostu cen benzyny.
Sejmik stanowy podczas nadzwyczajnej sesji zamierza przyjąć ustawę pozwalającą na zakup z funduszy stanowych energii elektrycznej na wolnym rynku. Potem odstąpi ją za symboliczną cenę, stojącym na skraju bankructwa, kalifornijskim zakładom energetycznym. Straty dwóch największych kalifornijskich przedsiębiorstw energetycznych przekraczają 10 mld dolarów.
Ekonomiści ostrzegają, że kłopoty energetyczne Kalifornii mogą się odbić na gospodarce Stanów Zjednoczonych. (miz)