Dostał kolejny cios po rozmowie z Putinem
Nie milkną echa niespodziewanej rozmowy Olafa Scholza i Władimira Putina. Ruch niemieckiego kanclerza już skrytykował Wołodymyr Zełenski. Podobne głosy pojawiają się też w Niemczech. Putin "odbierze fakt, że Scholz zadzwonił do niego raczej jako oznakę słabości, a nie siły" - powiedział czołowy polityk opozycyjnej chadecji Juergen Hardt.
16.11.2024 | aktual.: 16.11.2024 14:32
Rzecznik ds. polityki zagranicznej frakcji CDU/CSU w Bundestagu oskarżył kanclerza o pomoc Putinowi w osiągnięciu "propagandowego sukcesu" z wewnętrznych powodów politycznych.
Scholz najwyraźniej "nie przedstawił konkretnej nowej propozycji, ani nawet nie postawił ultimatum (...)" - powiedział Hardt. Dodał, że Putin "rozumie tylko sygnały siły", takie jak groźba znacznego zwiększenia pomocy wojskowej dla Ukrainy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Scholza bronią koledzy partyjni
Zdaniem chadeckiego polityka, Scholzowi "chodziło przede wszystkim o to, by wewnętrznie w Niemczech było jasne, że to on opowiada się za negocjacjami i dialogiem".
Sekretarz generalny socjaldemokratycznej SPD Matthias Miersch bronił działań kanclerza. Ważne jest osiągnięcie postępu dyplomatycznego w konflikcie na Ukrainie, powiedział w radiu Deutschlandfunk. Kanclerz w ścisłym porozumieniu ze swoimi sojusznikami ustala, co jest możliwe. Niemiecki rząd zawsze daje jasno do zrozumienia, że "nie może być dyktowanego pokoju", podkreślił.
Zobacz także
W piątek Scholz rozmawiał z Putinem telefonicznie po raz pierwszy od prawie dwóch lat. Według jego własnych oświadczeń, wezwał rosyjskiego prezydenta do "wycofania swoich wojsk" i wykazania gotowości do negocjacji z Ukrainą.