Krytyczny raport NIK o działaniach policji ws. poszukiwań zaginionych osób
Najwyższa Izba Kontroli opublikowała bardzo krytyczny, pod adresem policji, raport dotyczący poszukiwań osób zaginionych. NIK wytknęła funkcjonariuszom m.in. niewłaściwe korzystanie z procedur, co może się przekładać na opóźnienie podjęcia poszukiwań i ich skuteczność. Jako przykład nieprawidłowego działania policji w raporcie wymieniono głośną sprawę zaginięcia Iwony Wieczorek, która zniknęła pięć lat temu i do tej pory jej nie odnaleziono.
"Każdego roku kilkanaście tysięcy osób uznaje się w Polsce za zaginione. Od trzech lat liczba zaginięć wzrasta. Części osób nie udaje się odnaleźć, bo poszukiwania rozpoczynają się zbyt późno. W sytuacjach, w których decydującą rolę gra czas, poślizg w podjęciu działań bywa nie do naprawienia" - pisze NIK na swojej stronie internetowej, gdzie opublikowano raport.
Kontrolerzy sprawdzili, jak policjanci stosują obowiązujące regulacje w przypadku zaginięcia człowieka, a przede wszystkim to, czy prawidłowo kwalifikują zaginięcie do jednej z trzech kategorii procedur. Okazuje się, że w niemal połowie kontrolowanych jednostek policji funkcjonariusze robili to nieprawidłowo, nie nadając zgłaszanej sprawie kategorii adekwatnej do okoliczności.
"Najczęściej powtarzany błąd dotyczył przypisania zaginionego do zbyt niskiej kategorii. I tak np. osoby zaginione, które powinny zostać zakwalifikowane do kategorii pierwszej, wskazującej na zagrożenie ich życia lub zdrowia, były kwalifikowane do kategorii drugiej, czyli niższej, wymagającej innych, łagodniejszych procedur. To diametralnie zmieniało sposób postępowania na niekorzyść zaginionego. Te ustalenia znajdują potwierdzenie m.in. w Raporcie Fundacji ITAKA, który stwierdza, że policja wykazuje nadmierną powściągliwość w nadawaniu pierwszej kategorii zaginięć" - czytamy na stronie NIK.
Te błędy przekładają się z kolei na opóźnienia w poszukiwaniach. NIK jako przykład podaje tu słynną sprawę zaginięcia Iwony Wieczorek w Sopocie w 2010 roku. Nadanie postępowaniu złej kategorii spowodowało, że po otrzymaniu zgłoszenia nie podjęto od razu istotnych działań, między innymi nie zabezpieczono monitoringu. Zrobiono to dopiero po tygodniu, dlatego monitoring prowadzony przez hotele, które przechowywały go od kilkunastu godzin do kilku dni, został bezpowrotnie utracony.
Według danych Fundacji ITAKA 30 proc. rodzin zaginionych miało trudności ze zgłoszeniem zaginięcia na policję. - Aż 30 proc. osób zgłaszających zaginięcia najbliższego członka rodziny w później wypełnianych ankietach zadeklarowało, że nie zostały dobrze potraktowane przez policję - mówi Marek Bieńkowski, dyrektor Departamentu Porządku i Bezpieczeństwa Wewnętrznego NIK.
Równocześnie, jak ustaliła NIK, nie zawsze po przyjęciu zgłoszenia funkcjonariusze przystępowali do działania. Kontrola wskazała cztery skrajne przypadki, w których zwlekano z rozpoczęciem poszukiwań. Na przykład w Komisariacie Policji w Chęcinach od czasu zarejestrowania osoby zaginionej przez 200 dni nie podjęto żadnych działań, a w Komendzie Miejskiej Policji w Sopocie w przypadku jednego zaginięcia nic nie zrobiono przez 256 dni.
NIK zauważa, że jedną z przyczyn nieprawidłowości powstałych przy poszukiwaniu zaginionych i identyfikacji zwłok jest niewystarczające przeszkolenie policjantów. W siedmiu na 29 kontrolowanych jednostek, szkoleń nie było wcale, natomiast w pięciu były one niewystarczające. Ustalenia kontroli są zgodne z opinią samych policjantów. Najwyższa Izba Kontroli przeprowadziła anonimowe badanie ankietowe, z których wynika, że 30 proc. przepytanych policjantów uznało system szkolenia z zakresu poszukiwań osób zaginionych za zły, a prawie połowa stwierdziła, że dostęp do szkoleń tego rodzaju jest niewystarczający.
W związku z wynikami kontroli NIK skierowała stosowne wnioski do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i do Komendanta Głównego Policji, zalecające usprawnienie systemu poszukiwania osób zaginionych.