Król trędowaty
Choć był śmiertelnie chorym nastolatkiem, w 1177 roku stawił czoło islamskiej ekspansji. Do kogo by należała Ziemia Święta, gdyby Baldwin IV, król Jerozolimy, nie umarł tak młodo?
05.05.2008 | aktual.: 05.05.2008 10:39
Historia nie wymienia króla Jerozolimy Baldwina IV w pierwszym szeregu dzielnych rycerzy i wodzów walecznych hufców. A przecież ten dotknięty ciężką chorobą młodzian dokonał znacznie więcej wspaniałych czynów niż choćby znany na całym świecie współczesny mu Ryszard Lwie Serce. Od dnia urodzin w 1161 roku Baldwin był jednocześnie błogosławiony i przeklęty. Imię odziedziczył po stryju, królu Baldwinie III (1129–1162), który w dniu urodzin bratanka oświadczył, że jego prezentem dla nowo narodzonego będzie Królestwo Jerozolimy. Wszyscy zgromadzeni roześmiali się – monarcha był w sile wieku, miał zaledwie 31 lat, nic nie zwiastowało jego odejścia. A jednak dwa lata później Baldwin III zmarł bezpotomnie i koronę odziedziczył jego młodszy brat Amalryk (ojciec Baldwina IV).
Prawa ręka bez czucia
W Królestwie Jerozolimy nie obowiązywała ściśle zasada primogenitury (prawo dziedziczenia tronu przysługujące wedle starszeństwa), przeto głos w sprawie przekazania korony musiała zabrać rada królewska. Z niewiadomych powodów członkowie rady zażądali od Amalryka, by rozwiódł się z Agnieszką z Courtenay (jako oficjalny powód podważenia małżeństwa wskazywano bliskie pokrewieństwo Amalryka i Agnieszki – przyp. FORUM).
Amalryk nie oponował – mimo że małżeństwo z Agnieszką było udane, zależało mu na tronie i uznaniu sukcesji dla dzieci z tego małżeństwa: Baldwina i starszej córki Sybilli. Ożenił się następnie z bizantyjską księżniczką Marią Komneną, ambitną kobietą, która nie znosiła myśli, że dzieci króla z pierwszego małżeństwa mają zagwarantowaną wyższą pozycję niż jej potomstwo (Maria i Amalryk mieli jedną córkę Izabelę, która panowała w Jerozolimie w latach 1192–1205, a zmarła podczas epidemii – przyp. FORUM).
Baldwin wychowywał się bez matki, a macocha serdecznie go nie znosiła i traktowała jak rywala. Był chłopcem bystrym i garnął się do nauki. Powiodło mu się, jeśli chodzi o nauczyciela – Wilhelm z Tyru należał do grona najwybitniejszych umysłów epoki. Baldwin nawet zamieszkał w domu swego mistrza, by jak najwięcej korzystać z jego nauk. Pewnego dnia Wilhelm odkrył, że z chłopcem jest coś nie tak... „Bawił się z chłopcami ze szlachetnych rodzin – pisał Wilhelm. – Dokazywali i kłuli się igiełkami i szpikulcami, jak to często mają w zwyczaju dzieci. Wszyscy krzyczeli z bólu, natomiast Baldwin znosił ukłucia bez protestu. Najpierw pomyślałem, że w taki sposób hartuje swój charakter. Potem jednak zrozumiałem, że w prawej ręce Baldwin nie ma czucia”.
Dina Dubrowska
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu "Forum".