Krew zalewa krwiodawcę
Osoba z kolczykami i tatuażami nie jest mile widziana w punktach krwiodawstwa.
Od kilku miesięcy na ulicach Warszawy trwa intensywna kampania billboardowa zachęcająca do oddawania krwi, firmowana przez Europejską Fundację Honorowego Dawcy Krwi. W Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa zapewniają, że krew jest potrzebna o każdej porze roku i niemal zawsze jej brakuje.
16.01.2006 | aktual.: 16.01.2006 07:40
– W tej chwili mamy ok. 300 litrów, ale niech się zdarzy przeszczep wątroby albo jakieś pooperacyjne powikłania, a sytuacja może się diametralnie zmienić – mówił w piątek dyr. Dariusz Piotrowski z RCKiK przy ul. Saskiej.
Nasza Czytelniczka zachęcona billboardami chciała oddać honorowo krew. Z książki telefonicznej wzięła numer telefonu terenowego oddziału krwiodawstwa przy ul. Banacha. Okazało się, że numer jest nieaktualny. Z tej samej książki wzięła kolejny numer do Akademii Medycznej, też nieaktualny. Dodzwoniła się dopiero do Krajowego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa. Co z tego, skoro pani w KCKiK podała do terenowego oddziału na Banacha i do Akademii Medycznej te same dwa nieaktualne numery telefonu. Pani Annie udało się umówić na wizytę następnego dnia. Na miejscu zgodnie z procedurą wypełniła obowiązkową ankietę, po czym odesłano ją do lekarza.
– Pani doktor na dzień dobry zapytała mnie, kiedy przekłuwałam sobie uszy. Odpowiedziałam, że dawno, to jej jednak nie uspokoiło. Gdy powiedziałam, że mam tatuaże (także sprzed kilku lat), miałam wrażenie, że od tego momentu chciała mnie za wszelką cenę zniechęcić – opowiada nasza Czytelniczka.
Zapytaliśmy dyr. Piotrowskiego, jak to jest z tymi kolczykami i tatuażami.
– To dyskwalifikuje na rok, ale teraz chyba przepisy się zmieniły i być może jest to pół roku – przyznaje Piotrowski. Od razu dodaje jednak, że gdy sam oddaje krew, często widuje, jak obok niego oddają ją osoby z tatuażami.