Krawczyk: Putin ma otwarte zaproszenie do Polski
Umówiliśmy się z naszymi rosyjskimi partnerami, że pracujemy bez udziału mediów nad jak najszybszym spotkaniem obu prezydentów. W grę wchodzi kilka możliwości, dyskutujemy je z naszymi rosyjskimi partnerami. Przyznam, że nie są to łatwe rozmowy. Trzeba ustalić gdzie teraz mogą się spotkać obaj przywódcy - powiedział doradca prezydenta do spraw międzynarodowych Andrzej Krawczyk w "Poranku Radia TOK FM".
08.08.2006 | aktual.: 08.08.2006 12:31
Jarosław Gugała:Jak kancelaria prezydenta odebrała upomnienie z UE, która mówi, że nie będzie żadnych koncesji na wprowadzenie w Europie kary śmierci i że to w ogóle nie jest temat, który może być przedmiotem dyskusji?
Andrzej Krawczyk: Odebraliśmy to jako swego rodzaju nieporozumienie. Podstawą do tego upomnienia była odpowiedź pana prezydenta na jedno pytanie dziennikarza, gdzie on powiedział, że jest za karą śmierci, ponieważ jej brak tworzy rażącą nierównowagę między sytuacją ofiary, a sprawcy. Natomiast pan prezydent zdaje sobie sprawę, że w dzisiejszej sytuacji jest to niemożliwe, ponieważ są pewne zobowiązania i jest pewien stan prawny. Zrobił się szum medialny, którego rezultatem był na przykład list Przewodniczącego Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, który prosi pana prezydenta, aby ze względu na humanistyczną tradycję i wartości, jakie wyznaje UE, przemyślał to i wycofał swój wniosek ustawodawczy o ponowne wprowadzenie kary śmierci, a taki fakt w ogóle nie miał miejsca. Patrzymy na to jako na przekłamanie, które zaczęło żyć własnym życiem.
To przekłamanie pojawiło się między innymi dlatego, że LPR opowiedziała się za wprowadzeniem kary śmierci za pedofilię i zbrodnie na dzieciach. Wicepremier Andrzej Lepper powiedział, że on właściwie też jest za. Powstało wrażenie, że cała Polska jest za. Czy dzisiaj UE jest już uspokojona, czy ten temat będzie nadal istniał?
- Mam nadzieje, że urzędnicy UE są uspokojeni, bo dostali wyjaśnienie, że nie było żadnego takiego projektu ustawy. Natomiast myślę, że refleksja polityczna, dziennikarska będzie jeszcze jakiś czas trwała.
Premier powiedział, że głównym problemem jego gabinetu jest obecnie zła opinia za granicą, zła prasa. Powołano pełnomocnika do spraw ochroni i kształtowania korzystnych opinii o Polsce, został nim obecny rzecznik prasowy MSZ. Czy kancelaria prezydenta również będzie się angażowała w poprawę reputacji naszej władzy?
- Filozoficznie powiedziałbym, że każdy polski urzędnik angażuje się w działania na rzecz dobrego wizerunku Polski. Jeżeli mam jednak udzielić bardziej konkretnej odpowiedzi, to w MSZ jest taki zwyczaj, że do pewnych zadań, które są ważne, powołuje się pełnomocników, aby mogli działać trochę obok standardowych struktur urzędniczych, kontaktować się z innymi resortami. Istnieje już pełnomocnik do spraw kontaktów polsko-izraelskich, do spraw kontaktów polsko-niemieckich. Czasem pełnomocnicy powoływani są ad hoc do spraw szczytu gospodarczego, czy do spraw obchodu 25-lecia powstania Solidarności. Pełnomocnik do spraw pracy na rzecz dobrego obrazu Polski w świecie został powołany, aby mógł działać w poprzek urzędniczych struktur, ma planować i organizować założenia działań, takich jak na przykład słynna kampania z polskim hydraulikiem. Te działania mają sprzyjać dobremu wizerunkowi Polski w świecie.
Wspomniał pan o akcji promocyjnej z hydraulikiem i pielęgniarką, to był nasz wielki sukces. Okazało się, że człowiek, który to wymyślił stracił pracę i już się tymi sprawami nie zajmuje.
- To smutne jeśli ludzie, którzy mają takie pomysły nie są wykorzystywani. Ale to jest oczywiście sprawa, do której ja się w żaden sposób nie umiem ustosunkować.
Czy można się spodziewać, że po urlopie pan prezydent zainteresuje się losem tego człowieka?
- Nie chcę mówić w imieniu pana prezydenta, ale zobowiązuję się, że my jako kancelaria zainteresujemy się sprawą, bo ja w ogóle sprawy nie znam i obiecuję, że w ciągu kilku dni odpowiem na to pytanie redakcji. Kiedy odbędzie się wcześniej odwołany Trójkąt Weimarski? Czy ta sprawa wreszcie przestanie budzić niepokój naszych partnerów?
- Chciałbym zaprotestować, szczyt nie został odwołany, a przesunięty. Źle się stało, że został przesunięty, to wszyscy wiemy i nie ma co do tego wracać. Leży to w moich kompetencjach, ja cały czas pozostaję w kontakcie z moim francuskim i niemieckim odpowiednikiem. Pracujemy nad ustaleniem nowego terminu.
W języku dyplomatycznym to znaczy, że nie ma terminu.
- Nie, to znaczy, że znalezienie wolnego dnia w kalendarzu trzech przywódców państwowych to jest praca, której nie wykona żaden komputer, bo by się spalił, tylko ludzie mogą to zrobić. Rozpatrujemy dni za dwa, trzy miesiące, a może nawet później. Staramy się, żeby ten szczyt odbył się najpóźniej do połowy listopada i myślę, że się odbędzie.
A kiedy i gdzie dojdzie do spotkania prezydenta Kaczyńskiego z prezydentem Putinem?
- Dokładnie też już chciałbym to wiedzieć. To jest następny z ważnych tematów, nad którymi pracujemy. Umówiliśmy się z naszymi rosyjskimi partnerami, że pracujemy nad tym bez udziału mediów. Dla dobra sprawy, żeby to spotkanie odbyło się w niedługim terminie, trzeba tego dochować. W grę wchodzi kilka możliwości, dyskutujemy je z naszymi rosyjskimi partnerami. Przyznam, że nie są to łatwe rozmowy. Ale jestem optymistą i być może do wizyty dojdzie nie w tym miejscu, nad którym pracujemy, ale jeszcze w jakimś innym.
Czy prezydent Putin ma otwarte zaproszenie do złożenia wizyty w Polsce?
- Tak, ma otwarte zaproszenie. To jest spór scholastyczny, ponieważ jeżeli chodzi o oficjalne wizyty państwowe, byłaby teraz nasza kolej, natomiast po ostatniej oficjalnej wizycie sześć, czy osiem razy poprzedni prezydent był w Moskwie. To materiał na bardzo wyrafinowaną dyskusję, o tym jak ilość wizyt roboczych przekłada się na wizyty oficjalne. One się wyzerowały i teraz chodzi o to, żeby ustalić gdzie mogą się spotkać obaj przywódcy.
Czy nie jest tak, że pewna równowaga między Stanami Zjednoczonymi, a UE, którą swego czasu udało się Polsce uzyskać, została zachwiana na korzyść Stanów Zjednoczonych?
- Nie powiedziałbym tak. Świat podlega bardzo dynamicznym zmianom. W zasadzie sytuacja sprzed dwóch lat jest już dzisiaj sytuacją historyczną. W Ukrainie wszyscy entuzjastycznie popieraliśmy pomarańczową rewolucję, a dzisiaj ten obóz polityczny się skończył. Wybuchła dość niespodziewanie nowa wojna na Bliskim Wschodzie. W zasadzie nie wiadomo, jakie są w tej chwili kontakty między USA, a Rosją, czy zapowiada się jakieś nowe ochłodzenie. Europa ma niespodziewane kłopoty z traktatem konstytucyjnym i poziomem integracji. To wszystko powoduje, że my jesteśmy w takim momencie, kiedy wszystko się kształtuje, dlatego trudno jest coś jasno stwierdzić.
Wszystko jest w zawieszeniu, kształtuje się na nowo, tak jest też z naszym MSZ. Czy wiadomo już kto i kiedy zostanie powołany na stanowisko dyrektora generalnego MSZ?
- Z tego co wiem, jest rozpisany konkurs. Zgłosiło się sześć osób. Na pewno zostanie nim ktoś z tej grupy, o tym zdecyduje w ciągu najbliższych tygodni powołana komisja.
- W ogłoszeniu o konkursie są podane pewne kryteria, więc one nie mogą być teraz zaniżane. Można mówić w przenośni, że w innych tego typu konkursach kryteria są inne. Ale w tym konkursie są takie, jakie są. Nie zamierzałem startować w tym konkursie, więc nie czytałem dokładnie tych warunków. Z prasy wiem, że zamiast określenia "znajomość dwóch języków", jest określenie "znajomość języka obcego". Zawierzyłbym jednak przede wszystkim ocenie komisji kwalifikacyjnej, która składa się z odpowiedzialnych osób. Zgłosiło się tylko sześć osób, więc kandydatów ocenia się całościowo. Głęboko wierzę, że wszyscy chcą uczciwie wybrać najodpowiedniejszego kandydata.