PolskaKrakowskie morsy przywitają Nowy Rok w lodowatej rzece

Krakowskie morsy przywitają Nowy Rok w lodowatej rzece

Szykuje się wydarzenie, jakiego nikt do tej pory pod Wawelem nie widział. W Nowy Rok, punktualnie o godz. 13 pięć osób z krakowskiego klubu morsa Kaloryfer przepłynie przez lodowatą Wisłę.

Krakowskie morsy przywitają Nowy Rok w lodowatej rzece
Źródło zdjęć: © Gazeta Krakowska

31.12.2007 | aktual.: 31.12.2007 09:30

Galeria

[

]( http://wiadomosci.wp.pl/mors-wystepuje-w-lodowatej-wodzie-6038692651881089g )[

]( http://wiadomosci.wp.pl/mors-wystepuje-w-lodowatej-wodzie-6038692651881089g )
Mors występuje w lodowatej wodzie

Krakowskie morsy mają zamiar zmierzyć się z rzeką na odcinku od mostu Grunwaldzkiego do Zamku Królewskiego. Jedyna w grupie kobieta, ponad 60-letnia Janina Litwińska, zamierza pobić w ten dzień rekord Guinnessa.

Henryk Szklarczyk, prezes klubu morsa, ma już spore doświadczenie w przepływaniu Wisły. Do tej pory witałem w ten sposób Nowy Rok sam - opowiada. Teraz będziemy płynąć w piątkę. - dodaje.

Klubowicze przygotowywali się do noworocznego pływania od kilku tygodni. Bo to nie takie proste - wyjaśnia pan Henryk. Trzeba zahartować ciało i przyzwyczaić je do zimnej wody. Na dodatek trzeba ciągle pływać, by mieć dobrą kondycję - tłumaczy.

Janina Litwińska ćwiczy w stawach na Zakrzówku praktycznie cały rok, do późnej jesieni. Przez 330 dni w roku - żartuje. Pani Janina ma ponad 60 lat, ale znajomi dają jej kilkanaście lat mniej. Ma świetną figurę i jest doskonale wysportowana. Byłam nauczycielką wf - opowiada. Do klubu morsa należy od trzech lat.

Henryk Szklarczyk jest w klubie od samego początku, czyli od ponad pięciu lat. Ale pływam od dziecka - zaznacza. Zawsze pociągało mnie pływanie. Spodobał mi się pomysł takiego klubu, bo to dość niecodzienna forma spędzania czasu - tłumaczy. Pan Henryk ma 50 lat, z zawodu jest kierowcą tira. Przyznaje, że na pływanie w lodowatej wodzie ma niestety za mało czasu.

Pozostali uczestnicy noworocznego zimnego pływania to 26-letni Marcin Krawczyk, wiceprezes klubu Kaloryfer, Jerzy Zaczyński i Grzegorz Garncarz. Wszyscy należą do klubu morsów.

Podobają mi się wyczyny ekstremalne - podkreśla Krawczyk. Na co dzień kształcę się na inspektora nadzoru technicznego transportu, więc mam niezwykłą odskocznię - wyjaśnia. Marcin Krawczyk pływa od dziecka, z sentymentem wspomina zajęcia na basenie międzyszkolnym na os. Kolorowym. W klubie Kaloryfer jest od pięciu lat. Prócz pływania w zimnej wodzie jeździ wyczynowo na rowerze i na nartach.

Przepłynięcie Wisły to nie jedyny wyczyn, jaki planują krakowskie morsy. Po Nowym Roku chcemy zorganizować sztafetę pływacką w Wiśle - zapowiada Szklarczyk. Mam nadzieję, że weźmie w niej udział więcej klubowiczów. Zwłaszcza gdy zobaczą, że pływanie w Wiśle w zimie wcale nie jest trudne - dodaje zadowolony.

Małgorzata Stuch

Zobacz także
Komentarze (0)