Krakowski urzędnik Jan T. pozostanie w areszcie
Aresztowany na dwa miesiące dyrektor Zarządu Dróg i Transportu w Krakowie Jan T., podejrzany m.in. o korupcję i mobbing, pozostanie w areszcie do 4 maja.
Jak poinformował rzecznik sądu Rafał Lisak, sąd uznał, że za stosowaniem aresztu przemawia uprawdopodobnienie popełnienia przez Jana T. zarzucanych mu przestępstw, obawa matactwa i zagrożenie wysoką karą.
Krakowska prokuratura postawiła Janowi T. kilkadziesiąt zarzutów, dotyczących korupcji, mobbingu, przekroczenia uprawnień oraz molestowania seksualnego.
Zarzuty korupcyjne dotyczą przyjęcia przez Jana T., jako dyrektora Zarządu Dróg i Komunikacji w Krakowie, kwot 950 zł i 285 zł, stanowiących równowartość jego pobytów w luksusowym ośrodku spa. Według ustaleń prokuratury - za pobyt dyrektora zapłacił prezes firmy remontującej siedzibę ZDiK-u w latach 2006 i 2007. Ponadto Jan T. - według prokuratury - skorzystał z remontu o wartości blisko 100 tys. zł, jaki w jego mieszkaniu przeprowadził Budostal 5, wygrywający przetargi i wykonujący prace na rzecz ZDiK.
Kilkanaście zarzutów dotyczy psychicznego znęcania się przez Jana T. nad podległymi mu pracownikami w okresie od 2003 do 2007 roku. Jak podała prokuratura, dotyczy to głównie znieważania pracowników, grożenia im zwolnieniem z pracy czy postępowaniem dyscyplinarnym. Tego samego okresu dotyczy kilkanaście innych zarzutów, mówiących o naruszaniu praw pracowniczych, np. poprzez odmawianie udzielenia urlopu, nierozliczanie nadgodzin, zmuszanie do pracy po godzinach czy w dni wolne, naruszanie godności osobistej.
Kolejne zarzuty przedstawione Janowi T. mówią o przekroczeniu uprawnień w 2006 i w 2007 roku. Jak podaje prokuratura, chodzi o nieprawidłowe gospodarowanie zakładowym funduszem świadczeń socjalnych oraz nieprawidłowości w czasie konkursu na stanowisko referenta w jednym z wydziałów podległego mu urzędu. Chodzi także o ukrycie dokumentów Zarządu Cmentarzy Komunalnych, w którym niegdyś kierował Jan T.
Ostatnie zarzuty dotyczą popełnienia czynów nieobyczajnych - poprzez doprowadzenie i usiłowanie doprowadzenia do poddania się "innej czynności seksualnej" pokrzywdzonych oraz zmuszanie pokrzywdzonej do nawiązania z nim kontaktów seksualnych.
Jan T. w prokuraturze nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i skorzystał z przysługującego mu prawa do odmowy wyjaśnień. Przed sądem podczas posiedzenia aresztowego złożył jednak ponaddwugodzinne wyjaśnienia. Za zarzucane mu czyny grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności. Zarzuty korupcji usłyszały także cztery osoby, które - zdaniem prokuratury - udzielały T. korzyści majątkowych.
Jan T. był najbardziej krytykowanym krakowskim urzędnikiem, nazywanym przez lokalne media "niezatapialnym". Po aresztowaniu urzędnika prezydent Krakowa zawiesił go w funkcji dyrektora.