Krakowski IPN: oświadczenie Kosiby nie jest dokumentem operacyjnym ani ewidencyjnym
Oświadczenie byłego kaprala SB Pawła Kosiby nie jest dokumentem operacyjnym ani ewidencyjnym SB. Jest oświadczeniem prywatnym, złożonym przez funkcjonariusza SB, który nie przeszedł weryfikacji - poinformował dyrektor krakowskiego oddziału IPN Janusz Kurtyka podczas piątkowej konferencji prasowej.
Konferencję zwołano po tym, jak wtorkowa "Rzeczpospolita" napisała, że w archiwach IPN w Krakowie odnalazło się oświadczenie kaprala SB Pawła Kosiby, w którym napisał on, że jednym z jego tajnych współpracowników był obecny sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik.
Dyrektor Janusz Kurtyka oświadczenie określił mianem "źródła historycznego, które wymaga sprawdzenia". Określił jego pochodzenie - ze zbiorów krakowskiego IPN z tzw. archiwum Zbigniewa Fijaka. Poinformował, iż w czerwcu dokument ten - na potrzeby pracy Fundacji Centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego prof. Tomasza Gąsowskiego - pobrał z IPN Zbigniew Fijak.
Kurtyka, powołując się na klauzulę "ściśle tajne" w dokumentach IPN, nie potwierdził, ani nie zaprzeczył informacjom dotyczącym rzekomego numeru rejestracyjnego i pseudonimu Andrzeja Przewoźnika, podanym w notatce kaprala SB Pawła Kosiby.
Numer rejestracyjny jest to numer, który figuruje w zbiorze archiwalnym ewidencyjnym, objętym klauzulą "ściśle tajne". W tym momencie nie mogę ani potwierdzić, ani zaprzeczyć, że taki numer występuje, ponieważ jakakolwiek informacja na ten temat byłaby naruszeniem prawa - wyjaśnił Janusz Kurtyka. Dodał, że technicznie jest to łatwe, natomiast prawnie jest to bardzo trudne.
Wyjaśnił on, że sam IPN nie może dokonać sprawdzenia, bo "może się to odbywać tylko w drodze bardzo precyzyjnie sformułowanych procedur, przez odpowiednie wytypowane osoby i na życzenie odpowiednich organów państwa". Wskazał jednak, że takiego sprawdzenia można dokonać na żądanie Sądu Lustracyjnego, któremu IPN musiałby przekazać wszelkie dokumenty. Przewoźnik zwrócił się już do sądu o autolustrację. Jego wniosek sąd rozpatrzy niebawem.
Kurtyka przyznaje, że "elementem identyfikującym każdego agenta był pseudonim i numer rejestracyjny, ale zastrzega, że sam dokument kaprala Kosiby powinien zostać sprawdzony.