PolskaKrakowianie coraz częściej nie dostają poczty

Krakowianie coraz częściej nie dostają poczty

W szybkim tempie rośnie liczba skarg i reklamacji na działalność poczty. Krakowianie narzekają na gubienie przesyłek i znaczne opóźnienia w ich dostarczaniu. W większości przypadków przyczyną jest...zbyt mała liczba listonoszy. Tylko w trzecim kwartale 2007 roku krakowska poczta przyjęła 165 skarg , 371 uzasadnionych reklamacji dotyczących listów poleconych i 224 reklamacje dotyczące paczek.

21.11.2007 08:17

To naprawdę niewiele - zarzeka się Bartłomiej Kierzkowski, regionalny rzecznik prasowy poczty. Przyznaje jednak, że liczba reklamacji i skarg rośnie. Rok temu w identycznym okresie było ich dwa razy mniej. Od ponad tygodnia nie dochodzi do nas poczta - alarmuje Bożena Leśnicka, mieszkanka posesji przy al. Pod Kopcem. - Nie dostajemy wyciągów bankowych i rachunków. To olbrzymi kłopot. Musieliśmy obdzwaniać telekomunikację i elektrownię, aby dowiedzieć się, ile musimy zapłacić.

Do czego to podobne - denerwuje się kobieta. Gdy pani Bożena interweniowała na poczcie, dowiedziała się, że listonosz obsługujący rejon jej ulicy zwolnił się z pracy, a na jego miejsce nie przyjęto innego pracownika. Nie wiadomo więc, kiedy zostanie dostarczona poczta. To wcale nie tak - broni się Bartłomiej Kierzkowski. - Istotnie dwa tygodnie temu zwolnił się jeden listonosz z UP 23 , ale zastępują go koledzy i poczta dostarczana jest co drugi dzień - zapewnia. To tylko jedna z sytuacji, jakie zgłaszają nam prawie codziennie interweniujący Czytelnicy.

Na opóźnione przesyłki skarżą się mieszkańcy wielu rejonów Krakowa z domów przy ul. Kościuszki, ul. Majora, ul. Stachiewicza, osiedli Tysiąclecia i Kalinowego. Nie wszyscy zgłaszają oficjalne skargi na poczcie czy przysyłają reklamacje. Poczta Polska na razie nie ma pomysłu na rozwiązanie problemu. W Krakowie zatrudniamy ok. 400 listonoszów. To nie jest wcale tak mało - przekonuje Bartłomiej Kierzkowski. - A reklamacji i skarg nie ma znowu aż tak wiele - bagatelizuje.

Przedstawiciele związków zawodowych nie podzielają optymizmu kierownictwa poczty. Prawdopodobnie skarg i reklamacji będzie ciągle więcej - podkreśla Bogumił Nowicki, szef NSZZ Solidarność w Poczcie Polskiej. - W 2005 roku sytuacja była zła, a potem po reorganizacji jeszcze się pogorszyła. Brakuje ludzi do pracy, więc klienci narzekają na nasze usługi - dodaje. Po reorganizacji poczty cały kraj został podzielony na 14 regionów.

Zdaniem Nowickiego w każdym z nich brakuje ok. 100-120 listonoszów, czyli ok. 1500 na cały kraj. Zupełnie inną sprawą jest to, że listonosze mają za dużo obowiązków - informuje Nowicki. - Obsługują swoje rewiry, a także te nieobsadzone z powodu braków kadrowych. Nagminnie łamane jest prawo pracy, bo ci ludzie pracują o wiele więcej godzin niż przewidują przepisy. Za pracę dostają mało pieniędzy. Krakowscy listonosze pracują więcej niż ich koledzy w innych miastach kraju.

Obsługują średnio 800-1200 punktów doręczeń. Na przykład w Poznaniu średnia liczba punktów doręczeń to tylko 500. Jednak nawet 500 miejsc doręczeń to i tak za dużo. Sytuację rozwiązałoby przyjęcie przez pocztę większej liczby pracowników do tzw. bezpośredniej obsługi klienta. Nie ma jednak zbyt wielu chętnych do pracy - zauważa Nowicki . - Młodzież odchodzi, zniechęcona odpowiedzialną pracą i niskimi zarobkami. Małgorzata Stuch

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)