Zabił syna, ciało zakopał na polu - sam powiesił się na kablu
W Zakrzowie (woj. małopolskie) odnaleziono zwłoki poszukiwanego od lutego 75-letniego mężczyzny, podejrzanego o zabójstwo syna. Mężczyzna popełnił samobójstwo.
Według policji, w ten sposób ostatecznie wyjaśniła się zagadka zaginięcia syna i ojca, mieszkańców Zakrzowa. Sprawą zajmowali się m.in. policjanci z tzw. archiwum X małopolskiej policji, badający niewyjaśnione sprawy.
- Wszystko wskazuje na to, że w październiku ubiegłego roku ojciec zabił syna, rozkawałkował jego ciało, a następnie ukrył je w wykopanej jamie na swoim polu. Najprawdopodobniej sumienie nie dawało mu spokoju i postanowił się powiesić. Wybrał przypadkowe, niezamieszkane w zimie zabudowania - powiedział rzecznik małopolskiej policji Dariusz Nowak.
51-letni Józef Ż. wyszedł z domu pod koniec października ub.r. Kilka dni później rodzina zgłosiła policji jego zaginięcie. Wszczęto poszukiwania, sprawą zainteresowali się policjanci z wydziału X.
W lutym jego 75-letni ojciec wyznał rodzinie, że zabił syna. Kiedy siostra zaginionego postanowiła zgłosić to policji, ojciec wyszedł z domu, mówiąc, że "idzie skończyć ze sobą".
Zarządzono poszukiwania, w których uczestniczyło kilkudziesięciu policjantów, śmigłowiec z kamerą termowizyjną i przewodnicy z psami tropiącymi. Przeszukiwano akweny i tereny leśne, jednak poszukiwania nie przyniosły rezultatu - nie znaleziono ani ojca, ani syna.
Dopiero pod koniec marca jeden z mieszkańców Zakrzowa zauważył na polu należącym do Jana Ż. wystające spod śniegu zwłoki. Potwierdziło się przypuszczenie, że jest to ciało zaginionego kilka miesięcy wcześniej Józefa Ż. Zwłoki leżały w płytkim wykopie, przykrytym ziemią i gałęziami. Śnieg ukrył mogiłę do pierwszych roztopów.
Ciało jego ojca Jana Ż. znaleziono na początku maja w domku letniskowym. Wiszące na kablu zwłoki odkrył właściciel posesji.