Spalono mu mieszkanie, policja nie zapłaci
Krakowianin Paweł Witkowski nie otrzyma od policji zadośćuczynienia finansowego - zdecydował sąd. Mężczyzna domagał się 1,8 mln zł, bo jego zdaniem policja nie zapewniła bezpieczeństwa na ulicy, na której mieszkał i nie uchroniła od spalenia przez nieznanych sprawców jego mieszkania i zniszczenia samochodu. Wyrok jest nieprawomocny.
11.07.2007 | aktual.: 11.07.2007 17:37
Sąd oddalił pozew, uznając, że co prawda spokój i bezpieczeństwo Witkowskiego zostały naruszone, ale nie przez działania policji, lecz przez nieznanych sprawców.
"Pomnik niemocy policji"
Witkowski, dawny działacz opozycji demokratycznej mieszkał na ul. Radziwiłłowskiej w Krakowie. Przez kilka lat zgłaszał policji spostrzeżenia na temat sąsiadów. Był również świadkiem w procesie przeciwko dwóm sąsiadom o niszczenie samochodów. Jak mówił, w odwecie nieustaleni sprawcy zniszczyli mu samochód. Na zniszczonym pojeździe Witkowski napisał, że to "pomnik niemocy policji". Następnie kilka razy zablokowano mu zamek w drzwiach, aż w końcu, w sierpniu 2003 r. podpalono drzwi do mieszkania.
Uzasadniając wyrok, sędzia Elżbieta Bednarczuk mówiła, że bezpośrednio dobra powoda, jakim jest prawo do spokoju i bezpieczeństwa, były naruszone przez sprawców czynów przestępczych i wykroczeń, które miały miejsce od maja 2000 r. do 2003 r. Zatem brak tutaj związku przyczynowo-skutkowego między działaniami policji a naruszeniem dóbr osobistych powoda - dodała.
W uzasadnieniu wyroku sąd zauważył, że działania podejmowane przez policję co prawda nie były na tyle skuteczne, by zatrzymać sprawców większości czynów, ale nie można przyjąć, że policja w sprawach zgłaszanych przez Witkowskiego była bezczynna, że jej działania były pozorne lub że - jak próbował udowodnić Paweł Witkowski - istniały powiązania między policją a gangiem działającym w kamienicy, w której mieszkał.
Witkowski zapowiedział apelację. Jak mówił dziennikarzom, jeśli nie dojdzie swoich racji w Sądzie Apelacyjnym, wystąpi ze skargą do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Będę robił wszystko, by doprowadzić tę sprawę do końca - zapowiedział Witkowski. Jego zdaniem dokumenty jednoznacznie wskazują na zaniechania policji.
Interwencja noblistów
To już drugi wyrok w tej sprawie. Wcześniej Sąd Okręgowy oddalił pozew Witkowskiego, uznając, że dobra osobiste Witkowskiego, czyli prawo do spokoju i poczucia bezpieczeństwa, naruszyli napastnicy, a nie policja. Sprawa była rozpatrywana jeszcze raz po decyzji Sądu Apelacyjnego, że trzeba zbadać materiały prokuratury z postępowania, w którym sprawdzano rzetelność działań policji. Według sądu ocena działań policji dokonana przez prokuraturę była bardzo wszechstronna, zbadane zostały m.in. czynności operacyjne policji i reakcje na skargi Witkowskiego.
Witkowski pozywając Komendanta Miejskiego Policji w Krakowie oraz Małopolskiego Komendanta Wojewódzkiego zarzucał policji m.in., że monitoring kamienicy, w której mieszkał założono zbyt późno i nie obejmował on korytarza i drzwi wejściowych do jego mieszkania, a kamery założono tam dopiero po pożarze w sierpniu 2003 r.
Po tym pożarze i po informacjach w mediach policja i prokuratura rozpoczęły sprawdzanie własnych decyzji w sprawach zgłaszanych przez Witkowskiego i podjęły na nowo niektóre z nich.
Prezydent Krakowa przyznał mu na trzy lata mieszkanie zastępcze w centrum miasta. Z interwencją w tej sprawie zwrócili się do prezydenta miasta krakowscy nobliści: Wisława Szymborska i Czesław Miłosz.
W przeprowadzonym ponownym procesie Witkowski wniósł o zrewaloryzowanie żądanego od policji zadośćuczynienia z 350 tys. zł do 1 miliona 800 tys. zł. Jak twierdził rewaloryzację roszczenia wymusiła jego trudna sytuacja mieszkaniowa oraz podwyżka ceny metra kwadratowego mieszkania w Krakowie.
Witkowski otrzymał wezwanie do opuszczenia mieszkania zastępczego, podczas gdy jego poprzednie mieszkanie zostało wynajęte komu innemu.