Sms-y do Smoka Wawelskiego
W czasie wakacji Smok Wawelski ma pełną
paszczę roboty, informuje "Gazeta Krakowska". Na życzenie wysłane sms-em Smok Wawelski odpowiada ... ziajaniem.
Gdy tylko wysiądą z autokarów pierwsze wycieczki, natychmiast zaczyna ziać ogniem na życzenie. Od kiedy krakowska gazownia nałożyła na smoka te obowiązki, zdarzają się dni, że biedak nie może wyrobić się ze zleceniami, i na osobistą realizację trzeba czekać nawet kilka godzin, a nawet dni!
Po pierwszych informacjach telewizyjnych o ziajaniu na życzenie, smok otrzymał jednego dnia ponad 2 tys. SMS-ów - mówi Jacek Gądek z krakowskiej gazowni. Teraz jest już normalnie. W czasie wakacyjnych miesięcy smok otrzymuje kilka tysięcy zleceń miesięcznie, a po sezonie do 1000.
Aby smok buchnął ogniem specjalnie dla nas, wystarczy wysłać do niego SMS-a. Gdy otrzyma taką wiadomość, natychmiast zaczyna z nami komórkową korespondencję. Pierwszym SMS-em się wita, drugim prosi, aby na niego patrzeć, gdyż właśnie zionie dla nas, a trzecim zaprasza na strony krakowskiej gazowni, żeby pobrać tapetę na komórkę ze swoją podobizną.
Aby wszystko działało bez zarzutu, raz w miesiącu pracownicy gazowni czyszczą smokowi "paszczę". Gazowej instalacji szkodzi bowiem wilgoć.
Choć koszt SMS-a do smoka to wydatek 1,22 zł, przedstawiciele gazowni zapewniają, że krakowski stwór wcale na tej usłudze nie zarabia. Cena SMS pokrywa koszty gazu i obsługi telekomunikacyjnej. To co zostaje, pokrywa koszty gazu zużytego na gratisowe buchanie ogniem. A to zdarza się co 5 minut. (PAP)