Kraków. Prokuratura chce odebranie immunitetu sędzi Beacie M. Grozi jej do 10 lat więzienia
Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej skierował do Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego wniosek o zgodę na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej Beaty M. Sędzi Sądu Okręgowego w Krakowie grozi 10 lat pozbawienia wolności. Sędzina zaprzecza doniesieniom.
Jak informuje PAP, Prokuratura Krajowa zamierza postawić Beacie M. zarzuty przywłaszczenia środków publicznych, działania na szkodę interesu publicznego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, nadużycia uprawnień i przyjęcia korzyści majątkowej. Czyny te zagrożone są karą do 10 lat pozbawienia wolności.
Z ustaleń śledczych wynika, że Beata M. przyjęła wynagrodzenie za pracę na rzecz Sądu Apelacyjnego w Krakowie, której nie wykonała i nie miała wykonać. Ponadto zawarta przez nią umowa miała charakter fikcyjny i służyła ukryciu wyprowadzenia środków Skarbu Państwa.
"Windykacja należności sądowych w aspekcie wydziału karnego miała charakter fikcyjny" - napisała prokuratura, dodając, że służyła ukryciu wyprowadzenia środków Skarbu Państwa. "Ujawnienie przestępstwa jest konsekwencją szeroko zakrojonego śledztwa w sprawie afery korupcyjnej w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie" - podała Prokuratura Krajowa.
Posiedzenie zarządu PO. Tomasz Siemoniak: będę rozmawiał z Borysem Budką
Kraków. Na ławie oskarżonych zasiadło łącznie 56 osób
W efekcie Andrzej P. został oskarżony o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, która wyprowadziła z SA prawie 35 milionów złotych. Z kolei Krzysztof S. odpowie za udział w zorganizowanej grupie przestępczej i przyjmowanie korzyści majątkowych. "Na ławie oskarżonych zasiadło w sumie 56 osób, w tym 10 byłych dyrektorów sądów z apelacji krakowskiej i wrocławskiej" - wskazała prokuratura w komunikacie.
Ponadto Prokuratura Krajowa chce przedstawić sędzi zarzuty naruszenia uprawnień, jako funkcjonariusza publicznego i przyjęcia korzyści majątkowej. Zdaniem śledczych doszło do tego w związku wyrokiem korzystnym dla oskarżonego o spowodowanie uszczerbku na zdrowiu swojej żony, wydanym przez skład orzekający pod przewodnictwem Beaty M.
Sędzia Beata M. w rozmowie z "Wyborczą" podkreśliła, że nic nie wie o wniosku o uchylenie jej immunitetu. - Rany boskie, co to za bzdury? To jedna wielka bzdura. To się w głowie nie mieści. Nie będę się ustosunkowywać do paranoicznych posądzeń i zarzutów - skomentowała Beata M.
Źródło: PAP, "Gazeta Wyborcza"