Listonosz uratował życie starszej kobiecie
Wiesław Zięba roznosił jak zwykle przesyłki. Do pani Ireny, z ulicy Szopkarzy miał przynieść rentę. Gdy nie otworzyła mu drzwi, zaniepokoił się. Tym bardziej, że jej pies piszczał. Postanowił sprawdzić, czy coś złego nie przydarzyło się starszej kobiecie. Miał rację - była nieprzytomna i nie można się z nią było porozumieć.
10.02.2009 08:48
Listonosz szybko wezwał pogotowie i czuwał przy niej aż do przyjazdu lekarza. Gdyby nie jego reakcja i wtargnięcie do mieszkania, życie pani Ireny byłoby zagrożone. Dziś dyrekcja krakowskiego regionu Poczty Polskiej uhonoruje bohaterskiego pracownika. - Na pewno dostanie dyplom i nagrodę - zapewnia Bartłomiej Kierzkowski, rzecznik poczty. - Dobrze, że tak zareagował - dodaje. Aneta Gibek-Olejniczak, szefowa Urzędu Pocztowego z ul. Zdrowej, w którym pracuje pan Wiesław jest dumna ze swojego pracownika. - Pracujemy razem już kilka lat. To wspaniały człowiek - podkreśla.
Pan Wiesław jest skromny, nie sądzi, aby jego uczynek zasługiwał na nagrodę. - Nie zrobiłem niczego nadzwyczajnego - podkreśla. - Każdy postąpiłby tak samo na moim miejscu. No, może gdybym unieszkodliwił przestępców, warto byłoby o tym pisać - zaznacza. Jest listonoszem prawie od 30 lat. Nigdy nie zdarzyła mu się podobna historia. - Przyszedłem z rentą, a tu nikt nie czeka - opowiada. Zastanowiło go to, bo starsza pani zawsze czekała na rentę. - Usłyszałem na dodatek skomlenie pieska - mówi.
- To był tak mały kundelek, który zawsze trzymał się blisko swojej pani. Mężczyzna nacisnął na klamkę drzwi i wszedł do mieszkania. Zobaczył nieprzytomną kobietę leżącą na podłodze kuchni. Oddychała i miała wyczuwalny puls, ale nie można było z nią kontaktu. Pan Wiesław zadzwonił po pogotowie i razem z sąsiadem staruszki, mieszkającym naprzeciwko czekał na przyjazd lekarza. Lekarze mówią, że szybka reakcja pana Wiesława uratowała życie kobiety. Pani Irena w liście do naszej gazety podziękowała za uratowanie życia.
Małgorzata Stuch