Dożywocie czy 25 lat karą dla zabójcy nastolatki w ciąży?
Do krakowskiego sądu wpłynęła apelacja prokuratury od wyroku 25 lat pozbawienia wolności dla Marka K. za zabójstwo ciężarnej nastolatki. Prokurator domaga się dożywocia dla sprawcy.
11.02.2009 | aktual.: 11.02.2009 17:46
- Uważamy, że kara 25 lat pozbawienia wolności dla sprawcy takiej zbrodni jest karą za niską. Dlatego domagamy się kary dożywocia - powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska.
Jak dodała, przemawia za tym zarówno sposób działania sprawcy, który zadał ofierze kilkadziesiąt ciosów i ukrył jej ciało, jak i fakt, że pozbawił życia osobę będącą w ciąży.
16-letnia Marta B. zaginęła na początku kwietnia 2006 r. Pod koniec kwietnia ciało nastolatki odnaleziono w zbiorniku wodnym w okolicy Niepołomic. Były na nim rany od 36 ciosów nożem. Marka K. - chłopaka zamordowanej - zatrzymano następnego dnia. Podczas śledztwa przyznał się on do zabójstwa, a przed sądem skorzystał z prawa do odmowy wyjaśnień.
W grudniu ub. r. krakowski sąd uznał, że oskarżony jest winny zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem i z przyczyn zasługujących na szczególne potępienie. Jak stwierdził, motywem jego działania była chęć do uniknięcia odpowiedzialności, jaką niesie ze sobą ojcostwo.
24-letni Marek K. został skazany na karę 25 lat pozbawienia wolności. Sąd odebrał mu także prawa publiczne na 10 lat.
Sąd podkreślił, że liczba ciosów i ran zadanych ciężarnej dziewczynie świadczy o tym, iż oskarżony działał ze szczególnym okrucieństwem. Zwrócił uwagę, iż oskarżony od początku "szukał dla siebie alibi" i próbował obarczyć winą za zabójstwo swojej dziewczyny kolegów ze szkoły średniej, oraz że włączył się w poszukiwania zaginionej, zachowując się tak, jakby nic się nie stało.
Zdaniem sądu o tym, że zbrodnia została zaplanowana, świadczy fakt, iż oskarżony wcześniej odebrał ofierze telefon komórkowy i wyjął z niego baterię, by nie można było go namierzyć, a po morderstwie wrzucił rzeczy ofiary do pojemników na śmieci w różnych częściach miasta, zaś obciążone zwłoki do zbiornika, o którym wiedział, że ma zostać zasypany.
Sąd nie wymierzył mu wówczas, jak chciała prokuratura, kary dożywocia, bo oskarżony w śledztwie przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia, co wpłynęło na to, że proces nie opierał się na poszlakach, a w chwili popełnienia zbrodni był młodociany - miał mniej niż 24 lata. Na korzyść Marka K. przemawiało też - zdaniem sądu - że nie był wcześniej karany (poza karą za jazdę po pijanemu), a w ostatnim słowie wyraził żal, skruchę i przeprosił ojca zamordowanej dziewczyny.
Apelacje od wyroku mogą też wnieść pozostałe strony. Sprawa trafi pod ocenę Sądu Apelacyjnego.