Awantura na spotkaniu z Robertem Biedroniem w Wadowicach. Wezwano policję
• Do incydentu doszło w niedzielę po południu
• Mężczyzna znany z pracy w biurze wadowickiego posła Kukiz'15 w niewybrednych słowach mówił o preferencjach seksualnych Biedronia
• Doszło do awantury, interweniowała policja
05.09.2016 | aktual.: 05.09.2016 14:08
Po przepychankach i awanturze, w Wadowicach przerwano debatę z udziałem prezydenta Słupska Roberta Biedronia. Porządek musiała zaprowadzić policja - informuje "Gazeta Krakowska".
Do zdarzenia doszło w niedzielę. Biedroń miał wziąć udział w publicznej debacie "progresywnych burmistrzów, prezydentów i wójtów". Wśród publiczności zasiadał m.in. wadowicki poseł Kukiz'15 Józef Brynkus.
Przed rozpoczęciem spotkania, jeden z zebranych mężczyzn w niewybrednych słowach zaczął mówić m.in. preferencjach seksualnych prezydenta Słupska i "germanizacji Polski". - Dlaczego pan popiera Ruch Autonomii Śląska? - pytał, nie pozwalając zabrać głosu pozostałym uczestnikom.
Na sali wywiązała się awantura. Jedni domagali się, by oddać mężczyźnie głos, inni - chcieli by siłą wyprowadzono go ze spotkania. - Proszę wyprosić tego pana! To awanturnik - krzyczała kobieta w średnim wieku. - Nie chcemy tu gejowskiej propagandy! - odkrzykiwał jej ktoś inny.
Mimo próśb burmistrza Mateusza Klinowskiego, wiceburmistrza Wadowic Ewy Całus i samego Biedronia, mężczyzna nie chciał się uspokoić i opuścić miejsca debaty.
Awanturującym okazał się Rajmund Pollak, znany z pracy w biurze posła Brynkusa. - To jest pana człowiek, pośle! - krzyczał burmistrz Wadowic do Brynkusa. - To były asystent, już nie mam z nim nic wspólnego - odpowiedział mu parlamentarzysta.
Po ok. 10 minutach od rozpoczęcia debaty zdecydowano o odwołaniu spotkania. Wezwano też policję, by ta zaprowadziła porządek.
Biedroń kontynuował debatę z mieszkańcami na pobliskim skwerze.