PolskaAgenci bezpieki w "Tygodniku Powszechnym"

Agenci bezpieki w "Tygodniku Powszechnym"

Były dyrektor finansowy "Tygodnika Powszechnego" i były zarządca dóbr krakowskiej kurii biskupiej Tadeusz Nowak był w latach 1952-1983 związany z UB i SB - napisał historyk z krakowskiego IPN Marek Lasota w opartej na materiałach Instytutu książce "Donos na Wojtyłę. Karol Wojtyła w teczkach bezpieki". Autor podaje również kryptonimy innych osób z kręgu "TP" związanych z bezpieką.

01.03.2006 | aktual.: 12.06.2018 14:28

Autor nie ujawnił nazwisk opisanych w książce kilku księży-agentów z otoczenia Wojtyły jako metropolity krakowskiego, także tych nieżyjących (choć wskazał pełnione przez nich funkcje kościelne, co pozwala na ich identyfikację). Podano zaś pełne dane oficerów krakowskiej bezpieki zwalczających Kościół.

Z 340-stronicową książką, która wkrótce ukaże się nakładem wydawnictwa "Znak", zapoznał się dziennikarz Polskiej Agencji Prasowej.

Według Lasoty, Nowak, kryptonim "Ares" był jedną z najcenniejszych zdobyczy SB "ze środowiska kurii". Został zwerbowany w lipcu 1952 r. jako "N", ale w 1956 r. wyrejestrowano go z sieci agenturalnej, bo "współpraca nie układała się dobrze". Został pozyskany na nowo w 1961 r. przez por. SB Józefa Schillera, który prowadził go aż do rozwiązania współpracy w kwietniu 1983 r. Według Lasoty, akta "Aresa" zawierają kilkaset dokumentów.

Jak pisała o "Aresie" SB w momencie rozwiązania współpracy, "nie godził się, by traktować go jako źródło informacji, natomiast odpowiadała mu rola interwencyjno-profilaktyczna; nie przyjmował wynagrodzeń pieniężnych; informacje przekazywał ustnie". Lasota podkreślał, że taki "agent wpływu" nie odtwarzał rzeczywistości jako informator, lecz kreował ją w określonych przez mocodawców kierunkach. O pozycji urodzonego w 1901 r. we Lwowie Nowaka świadczy, że w kwietniu 1965 r. Wojtyła wręczył mu nadany przez papieża Pawła VI medal "Pro Ecclesia et Pontifice".

Według Lasoty, "Ares" nie był jedynym agentem SB z kręgu "TP". W książce podaje on dziewięć kryptonimów agentów, "redaktorów i pracowników redakcji, działaczy i animatorów środowisk inteligenckich". Lasota twierdzi, że jednym z nich była dziennikarka "TP" o kryptonimie "Targowska", która w 1966 r. doniosła SB o plotkach z redakcji Tygodnika na temat rzekomej znajomości Wojtyły z jedną z pracownic redakcji, które mogą "złamać mu karierę". Także inny agent SB donosił o rzekomej zażyłości biskupa i pracownicy "TP" (która - jak podkreśla Lasota - przepisywała prace Wojtyły i dokumentowała jego wystąpienia).

Lasota napisał, że opierając się na tych doniesieniach SB usiłowała jeszcze w lutym 1983 r. zmontować prowokację przeciw Janowi Pawłowi II w ramach operacji "Triangolo". Grzegorz Piotrowski (późniejszy zabójca ks. Jerzego Popiełuszki)
miał podrzucić do mieszkania ks. Andrzeja Bardeckiego, ówczesnego asystenta kościelnego "TP", rzekomy pamiętnik pracownicy "TP" na temat jej rzekomego związku z Wojtyłą, który to pamiętnik miał być potem "znaleziony" podczas planowanej rewizji u księdza. Prowokacja się nie udała, bo Piotrowski zdekonspirował swój pobyt w Krakowie, rozbijając po pijanemu służbowe auto, a ksiądz zniszczył prowokacyjne materiały.

Według książki, jednym z najcenniejszych agentów UB i SB wśród krakowskich księży był prałat z parafii św. Mikołaja, sędzia Sądu Prymasowskiego, kapłan o kryptonimach "Żagielowski" i "Torano", zwerbowany w 1949 r. na podstawie "kompromitujących moralnie materiałów". "Szantaż wobec kapłana doświadczonego traumą nazistowskich więzień okazał się skuteczną metodą pozyskania cennego dla bezpieki źródła informacji" - napisał Lasota. To w doniesieniach tego agenta najwcześniej pojawia się - w 1949 r. - nazwisko młodego księdza Karola Wojtyły, określonego w raporcie do UB jako "Wojdyła", w kontekście opieki ówczesnego wikarego z parafii św. Floriana nad kółkami ministrantów. Po nominacji Wojtyły na biskupa pomocniczego w 1958 r., SB założyła wobec niego tzw. sprawę ewidencyjno-obserwacyjną pod kryptonimem "Pedagog", inwigilując go, podsłuchując, słuchając kazań. "Analitycy SB od pierwszych tygodni pracy nowego biskupa dostrzegali w nim postać nietuzinkową" - podkreśla Lasota. SB wyliczyła, że w 1965 r. Wojtyła
wygłosił 45 kazań, "w tym jedno wrogie, 2 pozytywne i 42 religijne".

Innym agentem-księdzem z otoczenia Wojtyły jako biskupa był - według Lasoty - zwerbowany w 1947 r. "Marecki" (także "Dyrektor" i "Tukan"), którego w książce przedstawiono jako odwołanego w 1960 r. administratora parafii w Nowej Hucie. Według cytowanego w książce dokumentu SB, ksiądz ten "wykradał kilkakrotnie interesujące dokumenty z kurii".

Zdaniem Lasoty "jednym z wartościowszych" agentów SB był też "Włodek" - zakonnik z klasztoru oo. benedyktynów w Tyńcu pod Krakowem, którego autor określił jako "pochodzącego z rodziny arystokratycznej". Został on zwerbowany w 1952 r., współpraca - jak pisze autor - "sprawiała mu ogromną satysfakcję", a zostało po nim "osiemnaście kilkusetstronicowych tomów akt". Donosił m.in. na swego przeora, o. Piotra Rostworowskiego, który w wyniku tego trafił w 1966 r. na 4 lata do więzienia za pomoc w nielegalnym przekroczeniu granicy dwóm Czeszkom. Jako agent wywiadu PRL "Włodek" rozpracowywał też potem rodzonego brata pracującego w Radiu Wolna Europa oraz mniszki z Wilna, za co "otrzymał specjalne podziękowania KGB".

Jeszcze innym agentem SB rozpracowującym w latach 70. krakowski Kościół, a potem jako agent wywiadu PRL - polskich księży w Watykanie oraz Wolną Europę był "Zbyszek" lub "Karol" - osoba świecka. Ten przedwojenny absolwent prawa jako stalinowski sędzia wydał w Krakowie ponad 60 wyroków śmierci, by potem samemu trafić za łapówki do więzienia, gdzie zresztą donosił na współwięźniów. Po wyjściu rozpracowywał księży i kurię.

Lasota ujawnił, że w Pałacu Biskupim SB miała podsłuch, który był szczególnie przydatny w okresie propagandowej nagonki władz na Episkopat z okazji listu polskich biskupów do biskupów niemieckich z 1965 r. Wiele miejsca poświęcił Lasota długotrwałemu rozgrywaniu przez władze PRL rzekomych różnic między Wojtyłą a prymasem Stefanem kard. Wyszyńskim - kościelni agenci SB mieli za zadanie przeciwstawiać sobie obu hierarchów. Autor podkreśla, że obaj kardynałowie mieli świadomość tych działań władzy.

Według Lasoty zachowała się jedna, jedyna esbecka tzw. teczka ewidencji operacyjnej biskupa - Jana Pietraszki z Krakowa. "Stanowi ona unikatowy zbiór dokumentów" - napisał autor, podkreślając że dowodzą one intensywnego rozpracowywania biskupa, "aż do plugawego grzebania w jego rodzinnych sprawach", a zarazem świadczą jak prawym był on człowiekiem. Na biskupa donosił m.in. agent "Delta" - publikujący w "TP" jeden z księży-agentów, którzy według SB mieli w 1979 r. możliwość osobistego kontaktu z Janem Pawłem II. W akcji wobec Pietraszki SB pomagał też "Jurek", określany przez Lasotę jako "kanonik kapituły krakowskiej i kurialista z otoczenia Wojtyły", który w 1979 r. był członkiem komitetu przygotowującego pielgrzymkę papieża. W książce ujawniono, że SB przygotowała w 1969 r. dla swych agentów z otoczenia Wojtyły "indeks pytań" wobec niego, który - według Lasoty - jest "bezcennym świadectwem, jak rozległy był obszar zainteresowania bezpieki kardynałem". Obejmował on m.in. kolejność czynności Wojtyły po
przebudzeniu, jakich kosmetyków używa, czy klucze od biurek nosi przy sobie, czy gra w brydża, czy lubi alkohol, kto mu robi pranie, a kto prasuje, czy słucha Wolnej Europy, czy lubi teatr, czy choruje, u kogo leczy zęby, czy zbiera znaczki, jakie ma walizki, jaki ma strój sportowy, czy kontaktuje się z rodziną, z kim się przyjaźni.

Lasota podkreśla, że od początku lat 70. z Krakowa do Warszawy niemal codziennie szły meldunki o każdym kroku i słowie Wojtyły.

Opisując olbrzymią operację "Lato-79", która miała zapewnić "właściwy" przebieg pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski, Lasota napisał, że pomijając mobilizację setek agentów, SB umieściła w bezpośrednim otoczeniu papieża swych dwóch funkcjonariuszy, których wyposażono w akredytacje dziennikarskie Interpressu. Słynne kazanie Jana Pawła II ze słowami "Niech zstąpi duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi", SB określiła zaś jako "zawierające elementy wiecowania i podteksty natury politycznej".

Pod koniec książki autor przypomina sprawę opiekuna polskich pielgrzymów w Watykanie o. Konrada Hejmo; ogranicza się tylko do powtórzenia ustaleń IPN na temat związków tego dominikanina z SB i wywiadem PRL.

Źródło artykułu:PAP
krakówksiądzub
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)