Kraje arabskie: pomożemy Irakowi w osiągnięciu pojednania
Ministrowie spraw zagranicznych
państw arabskich postanowili nad ranem wysłać do
Bagdadu sekretarza generalnego Ligi Arabskiej Amra Musę, aby
przygotował pod jej patronatem iracką narodową konferencję
pojednania.
Szefowie dyplomacji Arabii Saudyjskiej, Algierii, Bahrajnu, Egiptu, Jordanii, Kuwejtu, Syrii i Iraku zebrali się w niedzielę wieczorem w saudyjskim mieście Dżudda nad Morzem Czerwonym, aby ustalić "strategię poparcia" Iraku w jego staraniach o osiągnięcie zgody narodowej i stabilizacji.
Gospodarz spotkania, saudyjski minister spraw zagranicznych książę Saud al-Fajsal as-Saud oświadczył, że "jest już najwyższy czas, aby skończyć z niepodejmowaniem przez państwa arabskie inicjatyw w sprawie sytuacji w Iraku".
Minister wyraził nadzieję, iż proponowana konferencja "doprowadzi do szerokiego konsensusu narodowego w kwestii konstytucji i zapewni udział wszystkich społeczności irackich w procesie politycznym". Saud al-Fajsal chciałby, aby paniracka konferencja pojednania odbyła się w Kairze, w siedzibie Ligi Arabskiej.
Amr Musa ma pojechać do Iraku "możliwie najszybciej", ale dokładnej daty nie ogłoszono. Pośpiech jest o tyle istotny, że już 15 października ma odbyć się w Iraku referendum, w którym wyborcy zatwierdzą albo odrzucą projekt stałej konstytucji państwa.
Projekt, który przewiduje przekształcenie Iraku w federację regionów, cieszy się poparciem szyickiej większości i Kurdów, ale wywołuje protesty arabskich sunnitów, grożących głosowaniem przeciwko konstytucji.
Arabscy sunnici stanowią 15-20% ludności kraju, ale za Saddama Husajna i także wcześniej rządzili Irakiem. Teraz obawiają się, że szyici wykorzystają federalizację kraju, by utworzyć na południu Iraku autonomiczne minipaństwo i przejąć kontrolę nad tamtejszymi zasobami ropy naftowej.
Rządząca Irakiem koalicja partii szyickich i kurdyjskich uważa obawy sunnitów za nieuzasadnione i od kilku miesięcy wzywa inne państwa arabskie, zamieszkane w większości przez sunnitów, by pomogły przekonać o tym ich irackich współwyznawców.
Jednak wiele krajów arabskich podziela obawy irackich sunnitów. Szef dyplomacji saudyjskiej Saud al-Fajsal oświadczył niedawno, że amerykańska polityka polegania na irackich szyitach jest błędna i może wepchnąć Irak w objęcia szyickiego Iranu.
Oburzony tą wypowiedzią iracki minister spraw wewnętrznych, szyita Bajan Dżabbor, oświadczył w sobotę w Ammanie, stolicy Jordanii, że Irak, "kolebka cywilizacji, która nauczyła ludzkość sztuki czytania i pisania", nie zamierza "przyjmować pouczeń od jakiegoś beduina na wielbłądzie".
Dżabbor wypomniał Arabii Saudyjskiej, że jest dyktaturą i nawet bierze swą nazwę od dynastii królewskiej. Zarzucił też królestwu, że "nawet nie pozwala kobietom prowadzić samochodów" i traktuje swoją mniejszość szyicką jak "obywateli trzeciej kategorii".
Wystąpienie Dżabbora mogło utrudnić prace konferencji w Dżuddzie, ale iracki minister spraw zagranicznych, Hosziar Zebari, iracki Kurd, zażegnał konflikt, przepraszając Saudyjczyków za "godną ubolewania i niestosowną" wypowiedź swego kolegi.
Władze irackie dopuszczają podobno możliwość wprowadzenia do projektu konstytucji w ostatniej pewnych sformułowań, które wyszłyby naprzeciw postulatom mniejszości sunnickiej, np. podkreśliłyby, że "Irak jest jednym narodem i konstytucja gwarantuje jego jedność" czy potwierdziły, że arabski będzie obok kurdyjskiego oficjalnym językiem także w prowincjach kurdyjskich.
Bagdad liczy, że na konferencji pojednania mediatorzy arabscy pomogą doprowadzić do kompromisu z sunnitami. Szef dyplomacji irackiej Hosziar Zebari powiedział, że Arabowie powinni też pomóc Irakowi uśmierzyć rebelię w sunnickich prowincjach Iraku, jeśli chcą zapobiec mieszaniu się Iranu w irackie sprawy wewnętrzne.
Zebari wezwał Arabów, by przestali nazywać irackich rebeliantów "bojownikami ruchu oporu", bo - jak argumentował - stosowanie takich określeń stanowi zachętę do kontynuowania rebelii.
O arabską pomoc w osiągnięciu porozumienia w Iraku zabiega także ambasador USA w Bagdadzie, Zalmay Khalilzad. W sobotę rozmawiał z Dżuddzie z królem Arabii Saudyjskiej Abdullahem, a stamtąd poleciał na rozmowy do Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
W Kairze z Amrem Musą i szefem dyplomacji egipskiej Abulem Gheitem rozmawiał inny wysłannik amerykański, James Jeffery, koordynator spraw irackich w Departamencie Stanu USA.