Kraina tysiąca jezior i tylko... 34 kąpielisk. Rozkręca się nowa afera z prawem wodnym
- Nie zamierzam wypełniać durnych oczekiwań urzędników i wpisywać się na ich mapkę. Miasto posiada czystą plażę miejską, nowe pomosty, będą u nas ratownicy. Jak zwykle badamy jakość wody, czego więcej chcą! - mówi WP burmistrz jednego z kurortów na Mazurach.
25.05.2018 | aktual.: 29.05.2018 08:34
Właśnie wybuchł bunt przeciwko nowym zasadom tworzenia kąpielisk. Choć to kraina tysiąca jezior to do polsko-unijnej bazy zostały zgłoszone zaledwie 34 oficjalne kąpieliska. Białą plamą są m.in. całe jeziora Śniardwy oraz Dargin, miasta: Mikołajki, Mrągowo i Ruciane Nida wraz z okolicznymi jeziorami i szlakiem kajakowym na rzece Krutyni. To jeszcze nie znaczy, że nie wolno będzie się tam kąpać. Będzie wolno, ale jakby na dziko, półlegalnie i na własną odpowiedzialność.
Samorządy stają na głowie, aby ominąć nowe przepisy z ustawy Prawo wodne. To w nich ustalono twarde kryteria tworzenia kąpielisk. Zbuntowany burmistrz: - Od razu przyjechał do nas fachowiec i za tzw. "profil wodny", jeden z 20 papierków potrzebnych do otwarcia kąpieliska, zażądał 8 tys. zł. Gdybym utworzył kąpielisko to służby grożą mi kontrolami w całej gminie, włącznie z otwieraniem szamb u mieszkańców. Dziękujemy, damy sobie radę bez Warszawy - opowiada burmistrz, proszący o zachowanie anonimowości.
Twierdzi, że radni zgodzili się na otwarcie plaży miejskiej na dotychczasowych zasadach, czyli tzw. "okazjonalnego miejsca wykorzystywanego do kąpieli".
Sanepid grzmi, że to działanie na pograniczu prawa. "Okazjonalne miejsca" zgodnie z nowymi przepisami mogą być otwarte tylko przed 30 dni w roku kalendarzowym, a nie przez pełny sezon, od czerwca do września. - Chcemy ucywilizować zasady zakładania kąpielisk. Teraz założenie kąpieliska, wiąże się pewną odpowiedzialnością za jakość wody i wymaga stworzenia infrastruktury: toalet, natrysków, przebieralni - mówi Jan Bondar, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego. - Kąpielisko jest oceniane. Jeśli dojdzie do zanieczyszczenia wody, będziemy dochodzić, kto za to odpowiada. Będziemy oczekiwać podjęcia działań, aby się to nie powtórzyło - dodaje.
Polak potrafi... kombinować
Tyle że nie wszystkie samorządy chcą takiej odpowiedzialności. Około 200 gmin przygotowało już wymagane uchwały radnych, stworzyły dokumentację i zarejestrowały kąpieliska w serwisie internetowym (tutaj sprawdzicie sytuację w swoim mieście). Reszta stanęła okoniem. Jak informowała telewizja TVN w całej Polsce dochodzi już do spektakularnych kombinacji.
W Będzinie (woj. śląskie) na rzece Przemszy powstały dwa okazjonalne kąpieliska. Jedno będzie otwarte tylko w lipcu, a drugie tylko w sierpniu. Absurd polega na tym, że oba utworzono na jednej działce, w odległości 20 metrów od siebie. Plażowiczom wszystko jedno, a urzędników udało się wykołować. Na podobnej zasadzie będą działać trzy "okazjonalne miejsca do kąpieli" wytyczone na jeziorku Czerniakowskim (każde otwarte na 30 dni). To unik Rady Miasta Stołecznego Warszawy przed utworzeniem w tym miejscu jednego oficjalnego kąpieliska.
Radni Ostrołęki grają na nosie służbom sanitarnym i puszczają oko do mieszkańców. Nad piękną Narwią otworzą swoje "okazjonalne miejsce do kąpieli" na trzy dni w czerwcu, 13 dni w lipcu, 14 dni w sierpniu. Razem 30 dni. Kto im zabroni, no kto?
Bruksela czeka na raporty
- W tym sezonie zarejestrowano 500 kąpielisk, podczas gdy w ubiegłym roku było ich około 200. Mam wrażenie, że niektórym samorządom nie chce się wykonać pracy i dostosować do nowych wymogów. Wszystkim powinno zależeć na dobrych standardach - mówi dalej Jan Bondar, rzecznik GIS.
Na "okazjonalnym miejscu do kąpieli" może dyżurować tylko dwóch ratowników (to spora oszczędność dla organizatora). Stworzenie takiej plaży wymaga jedynie ogrodzenia akwenu bojami z zaznaczoną głębokością wody. Kontrola jakości wody odbywa się na 10 dni przed otwarciem. Kąpieliska z prawdziwego zdarzenia (zgodne z unijną dyrektywą) będą częściej kontrolowane przez służby sanitarne i ochrony środowiska. Obsada ratowników większa, zależy od długości plaży.
Samorządowcy nie chcą się podporządkować biurokracji. Pojawił się wymóg posiadania tomów dokumentacji o wodzie. Na przykład wspomniany już dokument "profil wodny" zawiera 186 rubryk. Łatwe pytanie: czy w wodzie kąpieliska występują ryby, Tak/Nie. Trudniejsze: ile wynosi odległość kąpieliska do najbliższego wodopoju zwierząt? Karkołomne: jakie jest ryzyko rozmnożenia się cyjanobakterii w najbliższych 4 latach?
To, co rozpala umysły urzędników to utworzona baza danych o kąpieliskach w całej Unii Europejskiej. Dane z naszych plaż będą raportowane do Brukseli. Z nich powstaną dokładne raporty o jakości kąpania się w całej UE. I zapewne kolejne udoskonalone przepisy kąpieliskowe.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl