Kradną "na inwalidę"
Grasujący w pociągach złodzieje są coraz
bardziej pomysłowi. Potrafią nawet podszyć się za inwalidę, by
okraść swoją ofiarę. Liczba ograbionych podróżnych rośnie lawinowo
- pisze "Głos Szczeciński".
Służba Ochrony Kolei notuje w ostatnim czasie ogromny wzrost kradzieży kieszonkowych i bagażu. Pomóc w opanowaniu tego procederu ma akcja "Kieszonka", którą SOK-iści właśnie rozpoczynają.
Złodzieje posługują się kilkoma metodami. W ostatnim czasie popularny stał się m.in. sposób "na inwalidę". "Złodziej udaje inwalidę i prosi podróżnego o pomoc we wniesieniu bagażu" - opowiada Włodzimierz Ganczar, naczelnik działu operacyjno-dyspozytorskiego Służby Ochrony Kolei w Szczecinie. "Gdy podróżny dźwiga torby, rzekomy inwalida go okrada".
Popularne są też sposoby na "dziewczynę" czy "biznesmena". Do podróżnego dosiadają się dwie osoby. Jedna z nich wdaje się w rozmowę z pasażerem, po jakimś czasie zaprasza go do "Warsu". Drugi współpodróżny obiecuje zaopiekować się ich bagażami. Po powrocie do przedziału okazuje się, że bagaże znikły wraz z "życzliwym" współpasażerem.
Złodzieje nie cofają się nawet przed przebieraniem się za kolejarza. "Kupić czapkę czy inny element stroju kolejarskiego nie jest trudno" - mówi Włodzimierz Ganczar. "Zdarzało się, że fałszywi kolejarze kazali pasażerom szybko przesiąść się do innego wagonu, bo ten, w którym jechali, miał być zaraz odłączony. Kiedy podróżni w pośpiechu przesiadali się, 'kolejarze' okradali ich".
Z danych funkcjonariuszy SOK wynika, że najwięcej kradzieży ma miejsce na odcinkach Szczecin-Dąbie-Stargard Szczeciński, Białogard-Łobez, a także w Świdwinie i Koszalinie. Wykrywalność sprawców kradzieży jest niewielka. W pierwszym kwartale br. wyniosła 23%. (PAP)