Kowal: Rosjanie kpią z tego, co robi Europa
Z żalem patrzyłem na to, co dzisiaj też można obserwować w ONZ - że Rosjanie z takim żartem, z kpiną patrzą na to, co mówi Europa. Widziałem, jak ambasador rosyjski, były rzecznik sowieckiego MSZ, pan Czurkin wręcz z kpiną natrząsa się z państw europejskich - mówił w "Sygnałach Dnia" poseł PiS Paweł Kowal.
25.09.2008 | aktual.: 25.09.2008 11:05
"Sygnały Dnia": W "Gazecie Wyborczej" jest artykuł Condoleezzy Rice, szefowej amerykańskiej dyplomacji. Główne tezy: wizerunek Rosji na świecie jest najgorszy od upadku ZSRR w 91 roku, rosyjscy politycy prowadzą coraz bardziej agresywną politykę zagraniczną, katują własną gospodarkę i wpychają swój kraj w izolację. I co chyba najważniejsze: USA i Europa muszą wspólnie przeciwstawić się takiej polityce Rosji.
Paweł Kowal: No ale zwróćmy uwagę, że to są słowa pani Condoleezy Rice. Wróciłem właśnie z Ameryki, w wyborach amerykańskich ta sprawa nie jest już tak jasno stawiana, troszeczkę bardziej zdecydowanie mówi o tym senator McCain. Senator Obama jako drugi kandydat, no, jest bardziej powściągliwy w tych ocenach Rosji. Uczestniczyłem też ostatnio w zgromadzeniu Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, to się odbywało w Toronto, i tam stanowisko Rosji wobec tego konfliktu prezentował były rzecznik, ostatni rzecznik sowieckiego MSZ, pan Czurkin.
Muszę powiedzieć, że z żalem patrzyłem na to, co dzisiaj też można obserwować w ONZ - że Rosjanie z takim żartem, z pewną kpiną patrzą na to, co mówi Europa. Widziałem, jak ambasador rosyjski, właśnie były rzecznik sowieckiego MSZ, pan Czurkin wręcz z kpiną czy taką lubością natrząsa się z państw europejskich. Jakby z drugiej strony nie było reakcji. Ambasador rosyjski żartował wręcz, dlaczego z nami nie ma Abchazji i Osetii, przecież to są niepodległe państwa, one powinny się tutaj wypowiadać. Tak mówił też szef delegacji rosyjskiej...
Ale ten ton Condoleezzy Rice jest jednak, panie pośle, nowym tonem.
- To jest jedyny taki ton... On się pojawił w ubiegłym tygodniu.
To jest zimnowojenny ton.
- On się pojawił w ubiegłym tygodniu podczas takiego wykładu pani Condoleezy Rice, sekretarz stanu, w hotelu Mayflower w Waszyngtonie, to było takie początkowe wystąpienie i dzisiaj odnajdujemy go w tym tekście. Ja go nie odczytuję jako zimnowojenne, ja go odczytuję... i nawet zależy mi, żeby nie odczytywać w ten sposób. I apel...
Nie no, zimna wojna była też wojną z imperium zła, no więc w tym sensie...
- Tak, tylko że dzisiaj myślę, że trzeba powiedzieć, że...
To nie jest tak, że obie strony były tam winne w równym stopniu konfrontacji.
- Tak, ma pan rację. No, jeżeli tak na to patrzymy, to powiedzmy może...
Ameryka broniła wolności, a...
- To może jakoś tak powiedzmy, że to jest jakaś próba, żeby nasz język był adekwatny do tego, co się dzieje, bo jeżeli dzisiaj cały świat czy cała Europa zaczyna nas przekonywać, że porozumienie, które wynegocjował Sarkozy ponad miesiąc temu z prezydentem Miedwiediewem i Putinem jest realizowane, to ja mam poczucie, że jakaś historia się powtarza. To porozumienie nie jest realizowane, Rosjanie nie wycofali się na linię i do stanu sprzed 8 sierpnia, przeciwnie – zamierzają tego nie zrobić. Europa...
No, mają czas do 10 października.
- Tak, tylko wie pan, jak się słucha choćby premiera Francji ostatnio, jak się słucha innych polityków, to ma się wrażenie, że Europa już po miesiącu już troszkę zapomina i stara się w taki sposób zinterpretować to porozumienie, żeby co Rosjanie zrobią, to było dobrze. Żebyśmy nie mieli kłopotu.
- Widzę tutaj pozytywną zmianę w polityce Stanów Zjednoczonych, ponieważ my też narzekaliśmy w ostatnich latach mimo naszych świetnych relacji ze Stanami, że może nie dostrzegano tych problemów, które się pojawiają między Niemcami a Rosją, czyli problemów, które bardzo nas dotyczą.