Kosztowna korespondencja Religi
10 mln zł wyda minister zdrowia Zbigniew Religa na listy zachęcające kobiety do badań cytologicznych i mammograficznych. Gdyby zatrudnił specjalistów od kampanii zdrowotnych, zapłaciłby 20 razy mniej - wylicza "Głos Pomorza".
12.04.2006 | aktual.: 12.04.2006 07:03
Każdego roku na raka szyjki macicy zapada w naszym kraju 4 tys. kobiet, na raka piersi - ponad 10 tys. Umiera na nie niemal połowa. Kampania przygotowywana przez Ministerstwo Zdrowia ma sprawić, że Polska przestanie przodować w europejskich statystykach umieralności kobiet na nowotwory.
Ta przerażająca statystyka wynika z tego, że zwykle Polki zgłaszają się do lekarza, gdy jest już za późno. Regularnie bada się niespełna milion kobiet). O ile świadomość mieszkanek większych miast jest nie najgorsza, to w miasteczkach i na wsiach mało która kobieta regularnie odwiedza lekarza - twierdzi Małgorzata Koszur, rzecznik prasowy Zachodniopomorskiego Oddziału NFZ. Tymczasem na przykład wcześnie wykryty rak szyjki macicy jest w pełni wyleczalny - dodaje.
Akcja wysyłania imiennych zaproszeń na badania do Polek w wieku 25-59 lat (na cytologię)
i 50-69 lat (na mammografię) rozpocznie się w maju. Musimy wpierw przygotować dokładną listę adresową, żeby dotrzeć do tych kobiet, które dotąd z badań nie korzystały - wyjaśnia Koszur. Szacuje się, że tylko w regionie akcja obejmie kilkaset tysięcy osób. W liście z Funduszu poza zaproszeniem znajdzie się ulotka informacyjna oraz wykaz gabinetów, w których można będzie wykonać badania.
Chcemy uświadomić panie, które na co dzień nie interesują się zbytnio swoim zdrowiem. Liczymy, że dzięki imiennemu zaproszeniu poczują się zobowiązane do wizyty u lekarza - mówi rzecznika NFZ w Szczecinie.
Pieniądze na listy da Ministerstwo Zdrowia. Ile? Nie wiadomo, bo oddziały NFZ w Polsce dopiero pracują nad spisami kobiet, które chcą nad badania zaprosić. Założyliśmy, że na jedno zaproszenie wydamy przeciętnie złotówkę - informuje Paweł Trzciński, rzecznik Ministerstwa Zdrowia. Potencjalnych kandydatek do przebadania jest ok. 10 mln, więc sama wysyłka listów będzie kosztowała budżet państwa minimum 10 mln. Do tego trzeba dodać jeszcze wydatki na planowaną akcję w mediach i plakaty.
Mimo to rzecznik Ministerstwa Zdrowia jest zdania, że wysyłanie zaproszeń jest lepsze niż zlecenie kampanii promocyjno-informacyjnej fachowcom. Nie ograniczymy się przecież do samego wysłania zaproszeń. Z doświadczeń wiemy, że złotówka wydana na znaczek jest skuteczniejsza niż ta sama złotówka wydana na plakat czy reklamę telewizyjną - kwituje Trzciński. (PAP)