Koszmarne odkrycie w lodówce Tajów. Policję wezwała babcia
Policja w tajlandzkiej prowincji Nonthaburi zatrzymała mężczyznę i kobietę, którzy ciało dwuletniego podopiecznego ukryli w lodówce. Nie zgłosili zgonu dziecka. Sekcja zwłok wykazała, że chłopiec zadławił się jedzeniem.
09.01.2024 13:28
.
Para z miasta Tambon Bang Rak Pattana w Tajlandii - Harnnarong Praiphanom i jego żona Marisa Thong-iam opiekowała się dwuletnim chłopczykiem. Robili to za pieniądze, które wypłacali im rodzice dziecka, sami niezdolni do zajęcia się swoim potomkiem.
Jak podaje "Bangkok Post", opieka 31-letniego mężczyzny i 25-letniej kobiety nie okazała się jednak odpowiednia. W nocy, jak twierdzą opiekunowie, doszło do nieszczęścia.
Według pary dziecko musiało udusić się we śnie. Kobieta twierdzi, że spała obok chłopca, a gdy się obudziła, zobaczyła, że mały nie oddycha, a w jego ustach znajduje się ryżowy kleik, którym go nakarmił starszy mężczyzna, dziadek jej partnera.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Spanikowana Marisa włożyła ciało dziecka do torby. Potem wspólnie z Harnnarongiem zdecydowali się umieścić zwłoki w chłodziarce.
Jednak po kilku dniach nieprzyjemnym zapachem z lodówki przejęła się starsza kobieta, babcia Harnnaronga, która mieszkała w tym samym domu. Kiedy zorientowała się z przerażeniem, co jest powodem tej niepokojącej woni, natychmiast zawiadomiła policję.
Para Tajów ukryła martwe dziecko w lodówce
W śledztwie zeznawał między innymi Somboon Praipanom, dziadek 31-latka. Twierdził on, że nakarmił dziecko ryżem, dał mu też banana. Chłopczyk zjadł posiłek, a potem pobiegł do 25-latki.
Na przesłuchanie wezwany został także biologiczny ojciec zmarłego dziecka, 29-letni Noparat Duangngam. Ujawnił on, że zatrudnił swojego znajomego Harnnaronga do opieki nad synem. Płacił mu 500 bahtów dziennie.
Sekcja zwłok wykazała, że doszło do zadławienia się dziecka pokarmem. Śledztwo wykaże, czy zatrzymana para odpowie za tę śmierć. Zarzuty postawione już teraz dotyczą profanacji zwłok.