Koszmar Trzeciej Drogi. Przyszłość projektu pod znakiem zapytania
Wynik Trzeciej Drogi w wyborach do PE to spełnienie najczarniejszych snów jej liderów. Wewnątrz rośnie presja na rozpychanie się w rządzie, a nawet ultimatum. Według nieoficjalnych informacji WP Władysław Kosiniak-Kamysz zastanawia się, czy nie był to ostatni wspólny start PSL z Polską2050.
Z nieoficjalnych informacji WP wynika, że tak dotkliwa porażka Trzeciej Drogi rodzi poważne wewnętrzne napięcia. W PSL i Polsce 2050 rośnie presja na liderów, by mocniej rozpychali się w rządzie i walczyli o zapowiadane postulaty. Pojawił się pomysł, by Trzecia Droga wróciła do ultimatum dotyczącego składki zdrowotnej. - Trzeba zmienić koncepcje funkcjonowania w rządzie. Jeśli Trzecia Droga jasno nie postawi sprawy, że mamy rząd koalicyjny, a nie rząd Donalda Tuska, to niech się rozwiąże i zapomni o projekcie – mówi Marek Sawicki w WP.
Wewnątrz Trzeciej Drogi nie brakuje wzajemnych pretensji. Ludowcy obwiniają działaczy Polski 2050 za słabą kampanię, ludzie Hołowni odpowiadają, że PSL też mogło dać z siebie więcej. Wewnętrzne wyliczenia w Trzeciej Drodze pokazują, że w całym kraju więcej głosów koalicyjnej liście przynieśli kandydaci PSL niż Polski 2050. Według wewnętrznych wyliczeń, które widziała WP, ludzie PSL zdobyli 463 400 głosów, czyli 57 proc., a Polska 2050 349 838 głosów, czyli 43 proc.
Według źródeł WP Władysław Kosiniak-Kamysz w ramach porządków wewnątrz swojej partii przejmuje większą kontrolę nad polityką kadrową w spółkach i instytucjach, które podlegają PSL. Dotychczas zajmował się tym głównie wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski. To on uchodzi za kadrowego ludowców i architekta koalicji w sejmikach. Prezes PSL, według naszych źródeł, chce mieć większy wgląd w to, co dzieje się regionach, bo miał sygnały, że w co najmniej kilku miejscach dochodziło do próby kwestionowania jego pozycji lub nominacji bez jego wiedzy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Słaby wynik Trzeciej Drogi. Czarne chmury nad Hołownią
Najczarniejszy sen Trzeciej Drogi
- Albo Trzecia Droga, albo Konfederacja – tak Szymon Hołownia mówił 4 czerwca podczas spotkania z wyborcami w Olsztynie. W podobnym tonie w ostatnich tygodniach wypowiadali się również politycy PSL. Marszałek Sejmu wydawał się na tyle pewny swego, że śmiało dodał: "jeśli nie Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia to Janusz Korwin-Mikke i Grzegorz Braun. Wybierajcie" - podkreślił, wskazując, że "ważą się losy następnego pokolenia".
Wyborcy wybrali Konfederację. Alternatywa zarysowana przez Szymona Hołownię okazała się więc wyjątkowo bolesna dla niego. Czwarte miejsce Trzeciej Drogi – 6,91 proc. poparcia i tylko trzy mandaty – w zderzeniu z 12,08 proc. dla Konfederacji i aż sześcioma mandatami to właśnie spełnienie koszmaru Władysława Kosiniaka-Kamysza i Szymona Hołowni.
Przywołany przez Hołownię Braun zdobył mandat z drugiego miejsca i 113 746 głosów. Ewa Zajączkowska-Hernik, kandydatka Konfederacji z obwarzanka, sama zdobyła więcej głosów niż łącznie cała lista dziesięciorga kandydatów Trzeciej Drogi. To liczby, które budzą wewnętrzną dyskusję. Dodatkowo politycy PSL i Polski 2050 po zsumowaniu głosu swoich kandydatów wypominają sobie, "kto mógł zrobić więcej" i wytykają, "kto się obijał".
Ludowcy jako przykład wskazują np. wicewojewodę kujawsko-pomorskiego Michała Mikołaja Koniucha, który z szóstego miejsca zdobył 0,07 proc., czyli 391 głosów. – Uważam, że to żart jak na osobę, która jest wicewojewodą – mówi jeden z polityków PSL. Przedstawiciele Polski 2050 odpowiadają, że ludowcy też mogliby się bardziej postarać i drwią, że ludowcy przeliczyli się z mandatem m.in. dla wiceminister kultury Bożeny Żelazowskiej.
– Gdybyśmy zdobyli więcej mandatów to zapewne dwa-trzy kolejne mandaty przypadłyby Polsce 2050, więc im wszystko jedno, mogą się wyzłośliwiać – mówi jeden z przedstawicieli partii Hołowni.
Kosiniak-Kamysz analizuje sojusz
Rozmówcy Wirtualnej Polski podkreślają, że wewnętrzne emocje sprawiają, że Władysław Kosiniak-Kamysz już zastanawia się, czy Trzecia Droga ma dalej sens, czy może wybory do Parlamentu Europejskiego były ostatnimi pod wspólnym szyldem. Przed identycznym pytaniem stanie Szymon Hołownia. – Trzeba na nowo zdefiniować, czym ma być nasza koalicja, poza tym, że ma się wyłamywać się z duopolu KO-PiS. Ale tylko to nie wystarczy – mówi ważny ludowiec.
Michał Kobosko w "SE" wprost przyznał, że to "żółta kartka dla Trzeciej Drogi". Politykom formacji najmocniej otwiera oczy fakt, że gdyby osiągnęli identyczny wynik w wyborach do Sejmu, nie przekroczyliby progu wyborczego. "Dziękuję za każdy głos na Polskę 2050 i Trzecią Drogę. To nie jest wynik, z którego jestem zadowolony. W agresywnej, spolaryzowanej kampanii, w której liczyło się tylko to, która partia wygra, nie było miejsca na rozmowę o ludziach, o rozwiązaniach dla rozwoju Polski. Dlatego połowa wyborców z października została w domu. Wracamy do pracy" – napisał Hołownia w mediach społecznościowych.
Wszyscy rozmówcy zastrzegają, że szybko nie poznamy odpowiedzi na pytanie, co dalej z Trzecią Drogą. Podkreślają też, że nazwa pozostanie jako człon nazwy w obu klubach parlamentarnych. Dodają, że w przypadku wyborów prezydenckich wspólny szyld Trzeciej Drogi nie będzie tak ważny, a kolejne wybory parlamentarne odbędą się dopiero w 2027 roku i to dopiero wówczas kluczowe będzie pytanie o współpracę obu partii.
Trzecia Droga dyskutuje o ultimatum
Polska 20050 i PSL nie kończy jedynie na rozliczeniach, bo obie partie chcą mocniej zwracać uwagę na wspólne postulaty programowe. - Z naszych obserwacji i badań wynika, że byliśmy najlepiej odbierani, kiedy ostro mówiliśmy o naszych postulatach. Musimy przedyskutować, co jest dla nas najważniejsze i wrócić do tego – mówi nieoficjalnie WP ważny polityk PSL, który przypomina ultimatum dotyczące składki zdrowotnej.
- Kwestia składki zdrowotnej jest naszym być albo nie być w koalicji — zadeklarował w marcu podczas konwencji samorządowej Trzeciej Drogi Szymon Hołownia. — To deklaracja bezwzględna. Nie podlega żadnej dyskusji — dodał Władysław Kosiniak-Kamysz. Po wyborach samorządowej temat nie być aż tak ostro stawiany w oficjalnych wypowiedziach.
Jednocześnie ludowcy jako "niepoważne" traktują propozycje koalicji z PiS w zamian za tekę premiera dla Władysława Kosiniaka-Kamysza, o czym w Radiu Zet mówił były wicepremier Jacek Sasin z PiS. - Nie wybieramy się na randkę z wampirem. Gdzie jest dziś Lepper, Gowin, co się dzieje z Suwerenną Polską? - odpowiadał Piotr Zgorzelski.
"Jeśli w Pana odczuciu koalicja z PiS to randka z wampirem, to Wasz obecny układ z Tuskiem jest jak małżeństwo z ludożercą, który Was sukcesywnie pożera. Niech Pan ochłonie i na spokojnie to przemyśli" – zareagował w mediach społecznościowych Sasin.
Pawlak o sukcesie KO i PSL
O wewnętrznych rozliczeniach nie chciał mówić Waldemar Pawlak. Szef Rady Naczelnej PSL w rozmowie z WP przekonuje, że Europejska Partia Ludowa zachowała mocną pozycję w Parlamencie Europejskim, bo suma mandatów Koalicji Obywatelskiej i PSL zwiększyła się.
Były premier przypomina, że w 2019 roku PSL mogło liczyć na trzy mandaty w ramach Koalicji Europejskiej, a obecnie ma trzy mandaty z Trzeciej Drogi, dlatego twierdzi, że w przypadku PSL "start politycznych nie widać". To jednak jeden z niewielu tak optymistycznych głosów wśród ludowców.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski