Koszmar na plaży - ciężarna porwana przez kitesurfing
Dziewczyna, która jest w siódmym miesiącu ciąży, moczyła nogi w chłodnych falach. Jej ukochany co chwilę robił jej zdjęcia. Nagle z sielanki wyrwał ich świst przelatującego kitesurfingu, czyli deski połączonej linkami z latawcem. Nylonowa, cienka linka zaczepiła się o szyję pani Malwiny i porwała ją do góry. Po chwili ciężarna padła bezwładnie na ziemię. Przez tych szaleńców o mały włos nie urodziłabym dziecka o dwa miesiące za wcześnie – denerwuje się pani Malwina.
Pływali bardzo blisko brzegu – wspomina pan Bartosz. W pewnym momencie zawiał silny wiatr. Jeden ze sportowców nie zapanował nad latawcem i zniosło go nad sam brzeg. Akurat w miejscu, gdzie spacerowała pani Malwina. Naprężona linka oplotła jej szyję tuż obok tętnicy. Latawiec porwał dziewczynę i odrzucił na dwa metry do tyłu. Upadła na plecy.
Poczułam potworny ból. Nie byłam w stanie się ruszyć, nie mogłam złapać tchu – wspomina pani Malwina. Na szczęście po chwili udało jej się oswobodzić. Pogotowie natychmiast zabrało ją do szpitala. Lekarze stwierdzili, że po wypadku pani Malwina może urodzić dziecko przed czasem. Zalecił jej leżenie, relaks i przepisał lekarstwa. Czuję się odrobinę lepiej, ale szyja bardzo mnie boli. - opowiada kobieta.