Koszmar mieszkańców TBS. "Tanie mieszkania" droższe od kredytów
Z założenia z mieszkań typu TBS korzystać mają osoby niezamożne, które nie mają możliwości ubiegania się o kredyt hipoteczny na własne lokum. Tymczasem koszt utrzymania lokalu Towarzystwa Budownictwa Społecznego już nie jest niski, a od lipca zapowiadane są kolejne, ogromne podwyżki. Mieszkańcy mają dość. Wyszli na ulicę, by walczyć o swoje prawa.
11.04.2022 10:59
Towarzystwa Budownictwa Społecznego powstało w 1995 roku. Z założenia tanie mieszkania na wynajem miały być idealnym rozwiązaniem dla osób niezamożnych i średniozamożnych, które nie mają możliwości ubiegania się o kredyt hipoteczny, a ich sytuacja finansowa nie pozwala na opłacanie wysokich kosztów najmu od osób prywatnych.
Gminne spółki budują tanie mieszkania czynszowe i wynajmują je lokatorom po obniżonym czynszu. Takie przynajmniej było założenie, bo zdaniem mieszkańców TBS, sytuacja od wielu miesięcy pogarsza się, a zapowiadane od lipca podwyżki mogą być gwoździem do trumny dla wielu biedniejszych rodzin.
Czynsz do góry. Opłaty stają się koszmarem
Od kilku tygodni we Wrocławiu trwają aktywne protesty mieszkańców TBS. Zdesperowani ludzie wyszli na ulicę, by walczyć o swoje prawa. - Mieliśmy mieć stabilną sytuację, powiązania z gminą i miastem miały zagwarantować względny spokój i brak drastycznych podwyżek, tymczasem nasza sytuacja staje się powoli gorsza niż właścicieli kredytów hipotecznych. To absurd - powiedziała w wypowiedzi dla WP Wiadomości Pani Anna, zamieszkująca TBS przy ul. Dolnobrzeskiej we Wrocławiu.
Wzrost kosztów zależy naturalnie od wielkości mieszkania. - W 2013 roku płaciłem 630 zł, dziś jest to 930 zł, a mówimy o lokum mającym 37 m2. Sąsiad mający 64,5 m2 płacił przed podwyżką 1640 zł, aktualnie 1900 zł, a są to kwoty przed wielkim wzrostem czynszu, który zapowiadany jest na lipiec. W tej kwocie mamy wprawdzie ujęte wszystko oprócz prądu, ale jeśli ceny skoczą do 1500 zł za mieszkanie poniżej 40 m2 to dojdziemy do absurdu - powiedział Pan Wojciech, mieszkaniec TBS przy ul. Wojanowskiej we Wrocławiu.
TBS wspiera sport. Mieszkańcy mają wątpliwości
Mieszkańcy TBS ze stolicy Dolnego Śląska mają już za sobą protest na wrocławskim Rynku. Podwyżki budzą wiele kontrowersji nie tylko z powodu samego wzrostu cen, ale także faktu, że Towarzystwo Budownictwa Społecznego finansuje koszykarski Śląsk. TBS Wrocław kilka dni temu oficjalnie poinformował, że obowiązująca od września 2021 do czerwca 2022 umowa ze Śląskiem to koszt 800 tys. zł, co daje średnio 80 tys. zł na miesiąc.
Według informacji spółki, środki na finansowanie sportu nie pochodzą bezpośrednio od mieszkańców, a z działalności komercyjnej, takiej jak dzierżawa gruntów czy najem lokali. Mieszkańcy nie chcą jednak wierzyć i domagają się transparentności. - Dlaczego TBS nie chce ujawnić, na co dokładnie idą pieniądze z naszych czynszów? - pyta mieszkanka z ul. Dolnobrzeskiej.
TBS dla zamożnych? Wyprowadzić się nie będzie łatwo
- Decydując się na wybór mieszkania TBS ludzie kierowali się głównie swoją sytuacją materialną, brakiem konieczności zaciągania kredytu na wiele lat i brakiem zagrożenia nagłym wzrostem kosztów np. z powodu stóp procentowych. Tymczasem nasze czynsze rosną tak samo szybko, jak raty kredytów hipotecznych. Wiele osób dochodzi do ściany - wyjaśnia Pan Wojciech.
Zobacz też: Otworzyli hostel dla Ukraińców. W kilka dni dokonali niemożliwego
Teoretycznie z mieszkania można zrezygnować i przenieść się do innego lokum, korzystając ze standardowego najmu. Wiąże się to jednak z szeregiem konsekwencji. - Wprowadzając się do TBS wpłaca się tzw. cesję partycypacji i jest to wpłata rzędu 10-15 proc. wartości mieszkania. Po rezygnacji spółka ma aż rok na zwrot tej kwoty. Na dodatek proszę sobie wyobrazić przeprowadzkę z rodziną. To nie jest łatwe - wyjaśnia Pani Anna.
Protest we Wrocławiu się odbył, ale nie zanosi się na to, by przyniósł jakikolwiek skutek. Do manifestujących nie wyszedł żaden przedstawiciel władz lokalnych. Wygląda na to, że szans na zatrzymanie podwyżek nie ma. Jak poradzą sobie najbiedniejsi mieszkańcy? Część z nich już wie, że może mieć problem z opłaceniem czynszu.