Koszmar trwał prawie rok. "Umrze, jak nie dotknie pani Marysi"
Dewiant z warszawskiego Ursynowa napastował kobiety w salonie fryzjerskim. Horror trwał prawie rok. Policja w końcu poinformowała, że 40-latek trafił do aresztu. Czeka go postępowanie sądowe.
O sprawie jako pierwsza napisała "Gazeta Wyborcza". Mężczyzna latem 2023 roku przyszedł do salonu fryzjerskiego, który był w trakcie remontu. - Jedną z pracownic zapędził w róg, zaczął ocierać kroczem - opowiedziała pani Maria.
Od tamtej pory - według relacji pracownic - nieproszone wizyty się regularnie powtarzały. - Do salonu wchodzi jak do siebie, zatrzymuje się na środku, robi wywód, że jest chory i musi dotknąć - przyznała kobieta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mężczyzna miał powiedzieć, że "umrze, jak nie dotknie pani Marysi". - Szefowa stara się uciekać, chować za klientem, za fotelem, on wpędza ją do rogu, nie ma ucieczki. Boimy się, nie wiadomo, co on może mieć w głowie. Wygląda to przerażająco. Ostatnio zaczął wchodzić z widelcem i nożem - wyznała z kolei pani Oliwia.
Na facebookowej grupie mieszkańców Ursynowa pojawił się post na temat mężczyzny. Jak czytamy, "na siłę przytula się do obcych kobiet, obmacując je przy tym wbrew ich woli. Upodobał sobie wysokie blondynki".
"Tuż obok jego miejsca zamieszkania jest wiele salonów fryzjerskich i kosmetycznych, więc ma idealne warunki do realizowania swoich upodobań. Przychodzi kilka razy dziennie, pracownice i klientki są notorycznie zastraszane" - napisała autorka postu.
Reakcja policji
Pracownicy salonów fryzjerskich w rozmowie z "GW" skarżyli się, że do mężczyzny wielokrotnie przyjeżdżała policja, ale interwencje niewiele pomagały. Komenda na Ursynowie w opublikowanym komunikacie wyjaśniła, że sprawa została już rozwiązana. Policja twierdzi, że mężczyzna za swoje zachowanie z okresu końca ubiegłego roku, wyrokiem nakazowym został ukarany grzywną. Okazało się również, że 40-latek miał zakaz zbliżania się do dwóch kobiet i kontaktowania się z nimi w jakikolwiek sposób.
- Pomimo licznych ostrzeżeń i środków zapobiegawczych, postanowił kontynuować swoje niewłaściwe zachowanie, co doprowadziło do jego aresztowania - przekazała podkomisarz Ewa Kołdys z policji na Ursynowie.
Prokurator analizując całość zgromadzonego przez policjantów materiału dowodowego postawił 40-latkowi zarzut kierowania gróźb karalnych, za co prawo przewiduje karę pozbawienia wolności nawet do 3 lat.
Czytaj też: