PolskaKoszmar dojeżdżających do pracy w Warszawie. "Słyszę 80 minut opóźnienia - mam ochotę zabić"

Koszmar dojeżdżających do pracy w Warszawie. "Słyszę 80 minut opóźnienia - mam ochotę zabić"

Dworzec PKP w Dęblinie. Kilka minut przed godziną szóstą. Z megafonu rozlega się komunikat dotyczący składu relacji Kijów-Warszawa: "pociąg będzie opóźniony o 80 minut". - A tak ładnie jeździły w ubiegłym tygodniu - wzdycha jedna z pasażerek czekających na peronie, która dojeżdża koleją do pracy w stolicy. Wyciąga telefon i dzwoni do szefa, aby poinformować, że się spóźni, nie pierwszy raz w tym roku.

Koszmar dojeżdżających do pracy w Warszawie. "Słyszę 80 minut opóźnienia - mam ochotę zabić"
Źródło zdjęć: © WP | Andrzej Hulimka
Michał Fabisiak

20.04.2015 | aktual.: 18.02.2016 16:48

- Nie ma miesiąca, żebym nie spóźniła się do pracy z powodu opóźnienia pociągu. Koleżanki ze wcześniejszej zmiany na pewno są na mnie złe, bo któraś musi wtedy zostać dłużej na dyżurze - tłumaczy pielęgniarka Alina, która do pracy w stolicy dojeżdża z Mławy. I dodaje "na szczęścia mam wyrozumiałą przełożoną".

Szef Dawida wyrozumiały nie był. - Za trzecim razem wyrzucił mnie z pracy. Byłem zatrudniony na umowę zlecenie, więc fuchę straciłem z dnia na dzień. Nie pomogły tłumaczenia, że to nie moja wina, tylko kolejarzy - tłumaczy były już ochroniarz dużego sklepu w Warszawie, który do stolicy dojeżdżał z Ciechanowa.

Do pracy w Warszawie każdego dnia podróżuje nawet pół miliona Polaków. Większość z tych osób korzysta z pociągów. W stolicy na chleb zarabiają nie tylko mieszkańcy Mazowsza. Dużą grupę napływowych pracowników stanowią mieszkańcy Łodzi, a także powiatów działdowskiego i ryckiego. Opóźniony pociąg dla części z tych osób oznacza kłopoty z szefem. Winni są kolejarze?

PKP Intercity tłumaczy, że nie można wyodrębnić wiodącego czynnika. - Dzisiejszy późniejszy przyjazd pociągu z Kijowa spowodowany był wydłużoną o 87 minut odprawą Służb Granicznych - mówi Wirtualnej Polsce Zuzanna Szopowska, rzeczniczka prasowa przewoźnika. I dodaje, że opóźnienia powodują również usterki taboru, działania innych przewoźników, warunki atmosferyczne oraz zdarzenia losowe. PKP Intercity podkreśla, że wskaźnik punktualność pociągów spółki stale się poprawia. W marcu wyniósł on 88 proc.

Lepszym wynikiem chwalą się Koleje Mazowieckie. - Nasze pociągi charakteryzują się wysoką, bo aż 97 proc. punktualnością - tłumaczy Wirtualnej Polsce Donata Nowakowska, rzeczniczka prasowa KM. Jako najczęstszą przyczynę opóźnień swoich składów przewoźnik podaje awarię infrastruktury. Inne powody braku punktualności to wypadki na przejazdach kolejowych oraz usterki taborów.

Zgodnie z nowym rozporządzeniem unijnym pasażerom przysługuje prawo do rekompensaty. W przypadku opóźnienia godzinnego wynosi ono 25 proc. biletu, a jeśli ten czas wydłuża się do dwóch godzin, to podróżny otrzyma 50 proc. Rekompensata zostanie wypłacona pod warunkiem, że wyliczona kwota nie będzie mniejsza niż 4 euro. - Dla mnie takie pieniądze to żadne pocieszenie. Więcej warta jest dla mnie pensja - przekonuje nas Dawid. Jak powinien zachować się pracownik, aby w przypadku spóźnienia nie narazić się na gniew szefa?

- W takiej sytuacji należy jak najszybciej poinformować pracodawcę o tym, że nie dotrzemy do firmy na czas. Po drugie, gdy wysiądziemy już z pociągu powinniśmy udać się do kasy po zaświadczenie o spóźnieniu - wyjaśnia Wirtualnej Polsce Piotr Wojciechowski z kancelarii prawnej Raczkowski Paruch. Ekspert dodaje, że w przypadku zaniechanie wspomnianych warunków, pracodawca może uznać nieobecność za nieusprawiedliwioną.

- Informuje koleżanki z pracy. Do szefa nie zadzwonię, ponieważ telefonem o szóstej rano mogłabym go tylko rozzłościć - mówi mi pasażerka z dworca w Dęblinie. Zaświadczenia z kasy biletowej też nie bierze, podobnie jak reszta naszych rozmówców.

- Wstaję o czwartej rano. Muszę obudzić męża, który dowozi mnie samochodem do Dęblina. Gdy na peronie słyszę, że pociąg ma 80 minut opóźnienia, mam ochotę zabić - mówi mi pasażerka Kiev Express. I dodaje "zamiast siedzieć na dworcu, mogłabym dłużej pospać". Niektórzy pracodawcy wymagają odrobienia spóźnionej godziny, co w przypadku osób, którym dojazd do Warszawy zajmuje dwie godziny, oznacza powrót do domu tylko na sen.

Z danych Urzędu Transportu Kolejowego wynika, że średni czas opóźnień pociągów (z wyłączeniem opóźnień poniżej 5 minut na przybyciu) wyniósł w 2014 roku ponad 20 minut. Powyżej dwóch godzin spóźniły się 1683 składy, a odwołanych zostało 2077 połączeń. W przypadku PKP Intercity poziom punktualności w każdym kwartale spadał, co oznacza, że pociągi spóźniały się coraz częściej. W trzech ostatnich miesiącach ubiegłego roku wskaźnik ten wyniósł 68,66 proc. Koleje Mazowieckie miały w tym okresie 86,34 proc., a Przewozy Regionalne 90,11 proc.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (74)