Kosmiczna religia


Pretensje i wydziwiania fanatyków starej serii, które pojawiły się po premierze „Mrocznego Widma”, zirytowany George Lucas skwitował krótkim „to tylko film!”. We wcześniejszych wypowiedziach daleki był od takich trywializacji i przyznawał, że pod przykrywką atrakcyjnej, kosmicznej historii próbował przemycić do umysłów amerykańskiej dzieciarni całkiem poważne kwestie. Jedną z najważniejszych miało być pytanie o wiarę w Boga.

Obraz

Jedno serce mitologii

Dziesięcioletni Lucas pytał mamę, skąd na świecie wzięło się tyle religii, skoro Bóg jest jeden. Wreszcie znalazł odpowiedź: wszystkie religie są prawdziwe. W tym przekonaniu utwierdziły go późniejsze lektury z zakresu religioznawstwa. Szczególne wrażenie wywarł na nim „Bohater o tysiącu twarzy” Josepha Campbella. „Gwiezdne wojny” (podobnie jak „Matrix”) oparto na opisanej tam strukturze mitów, opowiadających o wędrówce i przemianie bohatera. Lucas tak wysoko cenił amerykańskiego naukowca, że nazwał go „swoim Yodą” i zaprosił na prywatną projekcję trylogii na Ranczu Skywalkera. Nauki Campbella wpłynęły nie tylko na schemat fabularny sagi Lucasa. Utwierdziły go też w światopoglądzie, który można podsumować ulubionym cytatem Campbella z indyjskich Wed: „Prawda jest jedna, ale nazywają ją różnymi imionami”.

Podobnie jak „uniwersalny mit” Campbella powstał z wyizolowania wspólnych elementów poszczególnych mitów, religia Mocy miała być destylatem z religii świata: wyodrębnionym z wielu wierzeń trzonem, który pozostaje taki sam bez względu na narodowość czy okres historyczny. Tym, co pozostaje z religii po odrzuceniu rytuałów i konkretnych opowieści. Ale na ekranie nie da się pokazać abstrakcyjnego „trzonu religii”, więc Lucas musiał się zapożyczyć. Naturalnie trzy wielkie religie monoteistyczne – chrześcijaństwo, judaizm i islam – najmniej nadają się do takich operacji, bo każda z nich podkreśla, że jest jedyną prawdziwą, a reszta to bujdy na resorach. Dlatego w „Gwiezdnych Wojnach” najwięcej jest wpływów wschodnich. Ten wybór jest zgodny ze wskazaniami Campbella, który twierdził, że tylko czytając mity innych cywilizacji, można dotrzeć do prawdziwego znaczenia. Do religii, w której zostaliśmy wychowani, mamy zbyt emocjonalny stosunek; widzimy w niej zbiór faktów zamiast ukrytego sensu.

Z religii różnych moc posklejana jest

George Lucas uznał, że podstawową zasadą wszystkich religii jest wiara w duchowy wymiar otaczającego nas świata. Tę rolę pełni w jego filmach Moc. Jak Obi-Wan wyjaśnia młodemu Luke’owi, Moc jest energią emitowaną przez żywe istoty i spajającą galaktykę. To samo można powiedzieć o powszechnej w orientalnych wierzeniach sile przenikającej świat. Znamy ją pod wieloma nazwami. Hindusi nazywają ją praną, Japończycy – ki, Chińczycy – chi. Do dziś można spotkać w Tokio ludzi, którzy wyciągają dłonie do drzew, żeby nasycić się ich ki. Pranę nawet łatwo zobaczyć – czasem możemy zaobserwować w polu widzenia wirujące, świetliste punkciki (co prawda okuliści twierdzą, że to nie jest żadna prana, ale ostateczne rozstrzygnięcie pozostawiam czytelnikom).

Najwięcej analogii do Mocy odnaleziono w chińskim taoizmie. Trudno o nim dyskutować, bo podstawowy tekst, Tao-te-king, zaczyna się od zdania: „Tao, które można wyrazić słowami, nie jest prawdziwym Tao”, ale spróbujmy. Tao jest rodzajem zasady, przenikającej cały wszechświat, odpowiedzialnej za jego powstanie i jednocześnie z nim tożsamej. Tao jest też prawdziwą naturą człowieka i dlatego, żeby dobrze nam się działo, powinniśmy je w sobie odnaleźć i za nim podążać. Jak mówił Obi-Wan, musimy poczuć przepływającą przez nas Moc. Wysiłek i gorączkowe zmagania są obce Tao: obowiązuje w nim zasada „wu-wei”, czyli działania w niedziałaniu, poddania się porządkowi rzeczy. Yoda ujął to słowami: nie próbuj, tylko zrób! Dzięki wu-wei Luke przestał się kompromitować w walce z maszyną trenującą, dopiero kiedy zasłonił sobie oczy, a mały Anakin rozgromił siły wroga, naciskając guziki na chybił trafił. Analogii jest więcej: mistrzowie Tao żyli całe wieki – podobnie jak Yoda; tak jak Moc, Tao ma jasną i ciemną stronę, co
ilustruje słynny symbol yin i yang; nie istnieje absolutna, niezmienna prawda – o tym mówili też Obi-Wan i Qui-Gon.

Sam termin „the Force” Lucas zaczerpnął z cyklu książek Carlosa Castanedy, który spisał nauki czarownika z plemienia indian Yaqui, Don Juana (ale nie tego, o którym myślicie). Don Juan twierdził, że odziedziczył po przodkach metodę kontaktowania się z przenikającą wszechświat siłą, którą nazywał właśnie „life force”. Tyle na temat Mocy, ale religijnych odniesień jest u Lucasa dużo więcej. Imię Padme Amidala jest zaczerpnięte z buddyjskiej mantry Om Mani Padme Hum. Nauczyciel Obi-Wana nazywa się Qui-Gon; Qigong to chińska sztuka posługiwania się energią Qi za pomocą medytacji i walki. Wysławiający się niejasno jak mistrzowie Zen Yoda mieszka na planecie Dagobah, a „dagoba” oznacza typ buddyjskiej świątyni. Z chrześcijaństwa mamy w „Gwiezdnych Wojnach” powracający motyw kuszenia przez nieprzyjaciela, a nawet niepokalane poczęcie: w „Mrocznym Widmie” okazuje się, że Anakin znalazł się w łonie swojej matki bez udziału mężczyzny, dzięki interwencji samej Mocy.

Mitologia XX wieku

Teologia świata Gwiezdnych Wojen jest hybrydą istniejących w rzeczywistości religii, podobnie jak zaludniające go obce rasy są ulepione z kawałków ziemskich zwierząt, a sam film jest koktajlem z opowieści o samurajach, komiksów, filmów wojennych i westernów. Mary Henderson, autorka książki „Star Wars: The Magic of Myth” (która obok wywiadu przeprowadzonego przez Billa Moyersa jest najszerszym kompendium wiedzy na temat mitologicznego aspektu „Gwiezdnych Wojen”), twierdzi, że dzięki pozbieraniu zwietrzałych już elementów kulturowych i tchnięciu w nie nowego życia Lucas stworzył największy mit XX wieku, i to wtedy, kiedy zdesperowani wojną w Wietnamie i aferą Watergate Amerykanie przestali wierzyć w bohaterów. Tropiciele neopogaństwa i wojowniczy księża oskarżają Lucasa o szerzenie relatywizmu. Inni twierdzą, że zastępowanie prawdziwej wiary mętną „duchowością” to kolejna plaga rozwodnionej i letniej kultury postmodernizmu. Jeszcze inni zwracają uwagę, że Amerykanów nie należy przekonywać, aby zaufali uczuciom
zamiast rozumowi, bo i tak robią to za często. Sam Lucas wykręca się, że zamierzał jedynie obudzić zainteresowanie duchowym wymiarem rzeczywistości. Jednak o tym, że stworzył nowoczesny mit, najlepiej świadczą gorące dyskusje fanów na temat herezji zawartych w nowych odcinkach i prawdziwe krucjaty przeciwko odstępstwom od kanonu.

Błażej Dzikowski

Więcej artykułów znajdziesz w majowym numerze NOWEJ FANTASTYKI

Źródło artykułu: WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Młody strażak nie żyje. Koledzy oddali mu hołd
Młody strażak nie żyje. Koledzy oddali mu hołd
Niemcy zostały w tyle. Oporny rozwój cyfryzacji
Niemcy zostały w tyle. Oporny rozwój cyfryzacji
Zabójstwo 16-latki z Mławy. Jest decyzja sądu ws. podejrzanego
Zabójstwo 16-latki z Mławy. Jest decyzja sądu ws. podejrzanego
Nietypowa kradzież w Teksasie. Zdemolowali sklep, zgubili bankomat
Nietypowa kradzież w Teksasie. Zdemolowali sklep, zgubili bankomat
Kompletnie pijany wsiadł za kółko. W porę zareagowali inni kierowcy
Kompletnie pijany wsiadł za kółko. W porę zareagowali inni kierowcy
Pierwsze wybory od 1969 roku. Wyjątkowa chwila w Somalii
Pierwsze wybory od 1969 roku. Wyjątkowa chwila w Somalii
Katastrofa azerskiego samolotu. Rosja nie uniknie odpowiedzialności?
Katastrofa azerskiego samolotu. Rosja nie uniknie odpowiedzialności?
Odtrąbiono sukces. Izrael: zabiliśmy kluczowego członka irańskich sił
Odtrąbiono sukces. Izrael: zabiliśmy kluczowego członka irańskich sił
Zmarła po zatruciu czadem. Pomocy potrzebowali też ratownicy
Zmarła po zatruciu czadem. Pomocy potrzebowali też ratownicy
Tam wylądowały balony przemytnicze. Nowe informacje
Tam wylądowały balony przemytnicze. Nowe informacje
Tyle wydało miasto na oświetlenie ulic Warszawy w najdłuższą noc w roku. Są dane
Tyle wydało miasto na oświetlenie ulic Warszawy w najdłuższą noc w roku. Są dane
Pożar na A2. Spłonęła naczepa z owocami
Pożar na A2. Spłonęła naczepa z owocami