Kosiński: o aferze Rywina dowiedziałem się w lipcu
Dyrektor generalny TVP Maciej Kosiński zeznał
dziś przed komisją śledczą, że o sprawie Rywina dowiedział
się w końcu lipca ubiegłego roku od redaktora naczelnego "Gazety
Wyborczej" Adama Michnika. Zaprzeczył też, jakoby był inspiratorem prób zastraszania szefa sejmowej komisji kultury Jerzego Wenderlicha.
Kosiński twierdzi, że Michnik pokazał mu notatkę prezes Agory Wandy Rapaczyńskiej, opowiedział o spotkaniu z Rywinem, które nagrywał na magnetofonie, a także zrelacjonował konfrontację w gabinecie premiera Leszka Millera.
"Pan redaktor powiedział mi wtedy, że w trakcie konfrontacji Rywin wymienił, jako inspiratorów jego wizyty w Agorze, panów Kwiatkowskiego i Zarębskiego"- relacjonował Kosiński. "Przez następne dni z nikim na ten temat nie rozmawiałem, bowiem to, co usłyszałem było dla mnie zdumiewające"- dodał.
Kosiński poinformował też, że w sierpniu opowiedział o swojej rozmowie z Michnikiem Bolesławowi Sulikowi. "Był zaskoczony, stwierdził, że nic nie wie o sprawie, jak sądzę wtedy podjął decyzję o weryfikacji moich informacji"- powiedział.
Decyzja o powołaniu Kosińskiego na świadka zapadła po przesłuchaniu szefa sejmowej komisji kultury Jerzego Wenderlicha (SLD). Zeznał on, że dochodziły go informacje, iż być może ktoś rozpytuje o jego życie prywatne. Dodał, że poinformował o tym Adama Michnika i premiera Leszka Millera.
Chodziło o Andrzeja Zarębskiego, ale Wenderlich konsekwentnie odmawiał wymienienia jego nazwiska, by "nie naruszyć czyichś dóbr osobistych". Ujawnił natomiast, że tę informację uzyskał od prezesa TVP Roberta Kwiatkowskiego, który powołał się na Kosińskiego.
Wnioskując o przesłuchanie dyrektora generalnego TVP, Jan Rokita (PO) powołał się na zeznania Wenderlicha przed komisją. "Pan dyrektor Kosiński okazuje się być inspiratorem prawdziwych albo nieprawdziwych prób zastraszania posła Wenderlicha"- argumentował.
Odnosząc się do tej wypowiedzi Rokity Kosiński powiedział: "Posła Wenderlicha znam z posiedzeń sejmowej komisji kultury, tylko raz w życiu rozmawiałem dłużej z panem przewodniczącym, po posiedzeniu dotyczącym problemu transmisji obrad Sejmu przez telewizję polską. Nigdy nie byłem inspiratorem prób zastraszania kogokolwiek, a tym bardziej pana posła Wenderlicha".